Dodany: 01.09.2022 00:25|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Szaleństwo i literatura


Jako rozważania o pewnym konkretnym wyimku ze zbioru esejów Szaleństwo i literatura: Powiedziane, napisane (Foucault Michel) powstała już czytatka Stultitia (zachęcam do zajrzenia – jest to pytanie o pewnego typu "zwyczaje czytelnicze"). W parę miesięcy po lekturze wypisałem w końcu zaznaczone fragmenty i postaram się skomentować, dlaczego mnie zainteresowały.

Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że ów zbiór esejów jest bardzo nierówny i niejednorodny – są to teksty wybrane z najprzeróżniejszego typu publikacji, z wielu lat aktywności publicystycznej Foucaulta, mniej lub bardziej powiązane z tematem, także mniej lub bardziej jasne i zrozumiałe, takoż mniej lub bardziej interesujące i konkluzywne. Spośród powtarzających się postaci (bowiem Foucault ma swoich "ulubieńców", literatów powiązanych z tematyką szaleństwa na różnym poziomie) warto wymienić: Hölderlin Friedrich, Bataille Georges, Sade Donatien Alphonse François de, Klossowski Pierre, Nietzsche Friedrich (Nietzsche Fryderyk), a dodatkowo Verne Jules (Verne Juliusz) i
Flaubert Gustave (Flaubert Gustaw).

––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
OGÓLNE UWAGI O SZALEŃSTWIE I LITERATURZE

"(…) przejście od średniowiecznego i humanistycznego doświadczenia szaleństwa ku właściwemu nam doświadczeniu, spychającemu szaleństwo w chorobę umysłową. Od średniowiecza po renesans spór człowieka z obłędem był dramatyczną debatą, przeciwstawiającą się ciemnym mocom świata (…)"[12]
"(…) do połowy XVIIw. ludzie na Zachodzie byli w sposób godny uwagi tolerancyjni wobec szleńców i szaleństwa."[242]

"Dzieje się tak dlatego, że ciągłość sensu między dziełem a szaleństwem możliwa jest jedynie wówczas, gdy zagadka tożsamości ukazuje absolutne zerwanie."[29]
–– zniknięcie dzieła, zniesienie go

przynależymy do epoki komentarzy [57] – nie świadczy to o sprawności języka w polu, gdzie nie ma już nowego przedmiotu filozofowania (wymyślanie nowych filozofii) – filozofowanie staje się coraz bardziej teoretycznym ćwiczeniem w tworzeniu potencjalnych rozumowań, nie próbuje już objaśniać świata, już prędzej naginać go do wykreowanych interpretacji

"Ostateczne rozstrzygnięcia zawieszone zostają w czasie trwania opowieści. Jak wiadomo, wypowiedź potrafi powstrzymać lot wypuszczonej strzały, unieważniając czas w sobie tylko znany sposób."[67]
–– bardzo słuszne spostrzeżenie! Najprostsze przykłady – współczesne cliffhangery, zawierające tak przerwanie akcji, by wprowadzić wątek poboczny lub retrospekcję, jak i rozciągające akcję na dodatkowe treści, np. obszerne objaśnienia sytuacji lub rozważania bohatera; z absolutnie klasycznych przykładów: Pieśń o Rolandzie (< autor nieznany / anonimowy >), w którym moment śmierci ciągnie się niemożebnie ze względu na ars moriendi

"Bogowie zsyłają na ludzi nieszczęścia po to, aby je opowiadali; śmiertelni jednak opowiadają je po to, by nigdy nie pojawiały się one w ich życiu (…)."[68]
–– Prawdziwie złota myśl!

w jaki sposób tekst wskazuje na postać autora (która znajduje się przed jak i poza nim): [200]
"Umieszczając między sobą samym a swoim tekstem cały arsenał pisarskich chwytów, piszący podmiot pozbywa się znaków swej wyjątkowości i przez to wyróżnia go jedynie osobliwa forma nieobecności."[202]
"Anonimowy tekst, który czytamy na murze, ma swojego redaktora, ale nie będzie miał autora. Funkcja autora charakteryzuje więc pewien sposób istnienia wypowiedzi, jej obieg i funkcjonowanie w ramch danego społeczeństwa."[207]
"Być może przyszedł już czas, by badać wypowiedzi nie tylko ze względu na ich wartość ekspresywną lub przekształcenia formalne, lecz ze względnu na modalności ich istnienia: rodzaje obiegu, wartościowania, atrybucji, przyswajania dyskursu różnią się w zależności od kultur i zmieniają się w ich obrębie."[218]
"Można by powiedzieć, że w momencie, w którym pisarz pisze, jego opowieść, wytwór samego aktu pisania, nie jest zapewnie niczym innym jak szaleństwem."[249]
"Nazwisko autora nie jest zwykłym elementem wypowiedzi (…), lecz spełnia wobec niej określoną rolę, jaką jest zapewnienie klasyfikacji: dane nazwisko pozwala zgrupować pewną ilość tekstów i oddzielić je od innych."[206]
–– Bardzo celne! Ważki głos w dyskusji, czy autora można oddzielić od jego dzieła i na ile słowa wkładane w usta bohaterów są myślami autora – może jest to prowokacja, a może jedyny sposób podzielenia się zbyt kontrowersyjnymi myślami ze światem?


––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
SZCZEGÓŁOWE UWAGI O DZIEŁACH POWIĄZANYCH Z SZALEŃSTWEM

"Szczęśliwy traf sprawił, że "Holderlin Jahrbuch" odporny jest na bełkot psychologów."[17]
–– jak to spotyka inne książki; "Nie sposób zliczyć wszystkich powieści, w których kolejne wydarzenia splatają się w spójną narrację tylko dlatego, że można je poukładać zgodnie ze schematem zaproponowanym przez psychoanalizę." Signe Riis Gormsen "Koniec ery opowieści" w: Znikasz (Jungersen Christian) s.361.

Verne: "(…) wiedza i błąd są nierozłączne, a zasada proporcji następująca: im mniej uczony się myli, tym bardziej jest perwersyjny, obłąkany lub wyobcowany ze świata (…)."[168]
–– szalony naukowiec

"U nas szaleniec jest zwiastunem prawdy i obwieszcza ją w sposób niezwykle interesujący."[245]
"Z jednej strony mamy więc grupę postaci, które panują nad swoją wolą, ale nie znają prawdy. Z drugiej strony mamy szaleńca, który mówi im prawdę, ale nie panuje nad swoją wolą, a nawet nie daje sobie rady z faktem, że mówi prawdę. Ten rozdźwięk pomiędzy wolą a prawdą, to znaczy między prawdą wyzutą z woli a wolą, która jeszcze nie zna prawdy, nie jest niczym innym jak rozdźwiękiem między szaleńcami a tymi, którzy nimi nie są."[246]
–– Niesłychanie znamienna w kontekście tego zdania jest postać "szalonego" Johna Givingsa, który jako jedyny mówi prosto z mostu niewygodne i niepoprawne politycznie komentarze w Droga do szczęścia (Yates Richard) – odsyłam do dyskusji pod recenzją Zagrajmy sobie w małą rewolucję!

––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
AKTUALNOŚĆ DZISIEJSZA

"(…) nowe zadanie: miast dostrzegać w patologicznym zdarzeniu zmierzch dzieła osiągającego swą sekretną prawdę, należy podążać za ruchem, dzięki któremu dzieło otwiera się stopniowo w przestrzeni ujawniającej obecność istnienia schizofrenicznego."[17]
–– znamienna tu coraz szersze kręgi zataczająca anty/pseudonaukowa szuria, wypowiedzi czy aktywność osób takich, jak Kolonko, choroba Noblistów

"A jednak, opowieściom grozy towarzyszył ruch ironii, który je podwajał i rozdwajał. Ironii, nie będącej ani efektem oddziaływania dziejów, ani zwykłej bezczynności. Satyra, dość rzadki fenomen w historii języka literackiego, jest dokładnie współczesna temu, czego prześmiewczy obraz przedstawia, jak gdyby w tym samym punkcie rodziły się dwa dopełniające się i bliźniacze języki: jeden, całkowicie naiwny, drugi – parodystyczny; jeden istniejący wyłącznie dla tego, kto czyta, drugi prowadzący od niezbyt wyrafinowanej fascynacji czytelnika do prostych pułapek zastawianych przez pisarza."[76]
–– słuszne rozważanie o horrorach, które straszyć najsprawniej potrafią na srebrnym ekranie, ciężko się zaś prawdziwie bać, patrząc jedynie na słowa wydrukowane. Słusznie byłoby tu rozważyć groteskowy i specyficzny język opowiadań Lovecrafta: aby poczuć tę atmosferę, trzeba wejść w ów świat, uwierzyć mu na chwilę, otworzyć furtkę do swej wyobraźni, do id, do duszy/psyche i do podskórnych fundamentów lęku.

"W średniowieczu reguły prawa – kanonicznego i cywilnego – były w tej kwestii bardzo jasne: hermafrodytami nazywano tych, u których, w dopuszczalnie zmiennych proporcjach, współistniały dwie płci. W takim wypadku zadaniem ojca lub ojca chrzestnego (jako tych, którzy "nazywali" dziecko) było ustalenie na chrzcie płci, którą dziecko miało zachować. Doradzano wówczas wybór tej płci, która zdawała się przeważać, zdradzając "więcej żywotności" lub "więcej ciepła". Później jednak, u progu wieku dorosłego, gdy nadchodził czas zaślubin, hermafrodycie pozwalano wybrać samodzielnie, czy chce pozostać przy płci, którą mu przypisano, czy też woli drugą. Pod jednym warunkiem: żadnych więcej zmian, do końca swoich dni zachować tę, któ©ą się włąśnie zgłosiło, pod karą uznania za sodomitę. Nie mieszanka anatomicznych płci, lecz zmiany opcji powodowały większość wyroków na hermafrodytach, których ślady z czasów średniowiecza i renesansu, zachowały się we Francji."[293/4]
–– zadziwiająco pasuje do współczesnych rozważań i podejść do tematu transseksualizmu!

––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
KWESTIE RELIGIJNE

domena religijna: "Nie ma w Piśmie drzewa, nie ma żywej czy martwej rośliny, która nie odsyłałaby do drzewa Krzyża – do tego drewna z Pierwszego Drzewa, u stóp którego dokonał się upadek Adama."[136]
–– centralny atrybut, do którego odnosi się całość Dzieła

"Chrześcijański Zachód wynalazł ten zadziwiający, narzucony wszystkim obowiązek mówienia o wszystkim, po to, by wszystko przekreślić, wyznawania wszystkiego, aż po najmniejsze przewiny, szeptem nieprzerwanym, zapamiętałym, wszystko ogarniającym, któremu nic nie powinno umknąć, lecz który nie powinien nawet na chwilę przetrwać samego siebie. Dla setek milionów ludzi, i podczas stuleci, zło powinno zostać wyznane w pierwszej osobie, w obowiązkowym i ulotnym szepcie. Otóż począwszy od momentu, który można umieścić pod koniec XVII stulecia, mechanizm ów został opanowany i rozwinięty przez inny, którego funkcjonowanie było całkiem odmienne. Urządzenie administracyjne, a nie religijne; mechanizm rejestrowania, a nie przebaczania."[283]
–– cóż za sprawne ujęcie oczywistości istoty spowiedzi – jest ona nie po to, aby pogrążać się w samobiczowaniu, lecz aby pozbyć się poczucia winy! Nawiązuje do przemian tegoż:

"(…) wraz z tym urządzeniem próśb, lettres de cachet, internowania, policji powstaje nieskończony dyskurs, który obejmuje całe życie codzienne i bierze na swoją odpowiedzialność, lecz w sposób całkowicie odmienny niż w przypadku wyznania, nieskończenie małe zło nic nie znaczących istnień. W sieć władzy, w dość złożony obieg, dostają się zatargi sąsiedzkie, spory rodziców z dziećmi, nieporozumienia między małżonkami, ekscesy pijackie i seksualne, kłótnie publiczne i skryte namiętności."[286]

––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
INNE

"Od dnia, gdy nasza seksualność zaczęłą mówić i być mówiona, język przestał być etapem rozwijania w nieskończoność; w jego gęstości doświadczamy odtąd skończoności i bytu. W tym mrocznym schronieniu napotykamy nieobecność Boga i naszą śmierć, granice i ich transgresję."[65]
–– bełkot Foucaulta, nadający się do "Modnych bzdur"

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 164
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: