Dodany: 13.05.2020 13:33|Autor: porcelanka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wierzyliśmy jak nikt
Makkai Rebecca

Stracone pokolenie lat 80.


„Jeśli się zaraziłeś, bo spałeś z tysiącem gości, to zostałeś pokarany za rozwiązłość. Jeśli się zaraziłeś, bo raz się przespałeś tylko z jednym, to w sumie jeszcze gorzej, bo to jakby potępienie nas wszystkich, bo karygodny jest sam akt, a nie to, z iloma to robisz. A jeżeli się zaraziłeś, bo sądziłeś, że akurat ty nie możesz się zarazić, to zostałeś pokarany za pychę. A jeśli się zaraziłeś, bo wiedziałeś, że możesz się zarazić, ale miałeś to gdzieś, to zostałeś pokarany za to, że tak bardzo znienawidziłeś samego siebie” [1].

„Wierzyliśmy jak nikt” to gorzka opowieść o chorobie, umieraniu i śmierci, której akcja toczy się współcześnie i przed ponad trzydziestu laty. W latach 80. XX wieku wybucha epidemia AIDS, masowo umierają młodzi mężczyźni. Szpitale zapełniają się chorymi, dla części z nich brakuje miejsc. Na środowisko chicagowskich homoseksualistów pada strach – jedni rzucają się w wir zabawy wedle zasady „carpe diem”, inni poddają się testom na wirusa i z niepokojem czekając na negatywny wynik nawołują do zachowania ostrożności, jeszcze inni ignorują zagrożenie i udają, że ich to nie dotyczy. Wszyscy spotykają się na pogrzebach, przy szpitalnych łóżkach zakażonych przyjaciół, a czasem na manifestacjach. Niektórzy – jak Charlie - mówią do swoich partnerów: „wielki egoista, który kryje się gdzieś głęboko we mnie, cieszy się z tej choroby. Bo wie, że dopóki nie wynajdą leku, nie odejdziesz ode mnie”[2]. Życie codzienne zdaje się jednak toczyć jak dawniej. Yale, pracownik działu rozwoju Galerii Briggów, odkrywa nieznane dzieła słynnych malarzy i próbuje pozyskać je dla galerii sztuki od Nory – dziewięćdziesięciolatki, dla której są jedyną rzeczą pozostałą po młodości spędzonej we Francji. Historia lat 80. przeplata się z relacją z podróży do Paryża w 2015 roku Fiony, która „nosiła w sobie tak wielkie poczucie winy z powodu tak wielu z nich – żałowała, że wcześniej nie namówiła ich do zrobienia testu, że nie zdołała cofnąć się w czasie, żeby zatrzymać ich w domu w ten jeden konkretny wieczór”[3].

Rebecca Makkai stworzyła przenikliwą, ale i łatwo przyswajalną powieść z dobrze nakreślonymi i prawdopodobnymi portretami psychologicznymi postaci. Wyraziści pozostają nawet bohaterowie drugoplanowi, czytelnikowi udzielają się ich emocje – obawy i radości. Fiona, Yale, Charlie czy Nora są nie tylko autentyczni, wydają się być pierwowzorami rzeczywiście istniejących osób – nie sposób nie uwierzyć, że opowiedziana przez Makkai historia mogła się zdarzyć naprawdę. Pisarka wykonała zresztą rzetelną i sumienną pracę odtwarzając tło historyczne i społeczne opisanych przez nią zdarzeń. Można poczuć atmosferę, jaka panować mogła w tamtym czasie – mieszankę lęku, poczucia końca swobody i chęci czerpania z życia pełnymi garściami. Jednocześnie to opowieść mocno osadzona w codzienności lat 80. i oddająca ich klimat.

W świat z „Wierzyliśmy jak nikt” można się zapaść, ta historia pochłania i angażuje. Makkai operuje prostym językiem – nieraz potocznym, ale i lekko poetyckim, sprawnie unika patosu, chociaż realistycznie opisuje objawy choroby i cierpienia pacjentów w szpitalu. Jednak nie stosuje szantażu emocjonalnego wobec czytelnika, nie szafuje melodramatycznymi scenami. Tak główne, jak i poboczne postacie mówią w charakterystyczny dla siebie sposób, odróżniający je od innych. Rozdziały nie są długie, opowieść toczy się niespiesznie, czasem przewidywalnie, chociaż motywacje bohaterów potrafią zaskoczyć.

Nie brakuje w powieści Makkai zadumy i przemyśleń nad życiem, przemijaniem i relacjami międzyludzkimi. Czy niektórych z nas napędza „strach przed rozczarowaniem. Czy może raczej: potrzeba chronienia ostatnich odłamków złamanego serca, coraz mniejszych po kolejnym rozstaniu, kolejnej porażce, kolejnym pogrzebie, kolejnym dniu przeżytym na tej ziemi”[4]? Bo przecież „jak ktoś chce być nieszczęśliwy, będzie nieszczęśliwy wszędzie (…) na bankiecie też można umrzeć z głodu, najśmieszniejszy film też da się przepłakać”[5]. Bohaterowie doświadczają nietolerancji, agresji i dyskryminacji – jednocześnie ich środowisko wcale nie jest jednomyślne i bywa wewnętrznie podzielone. Fiona w wiele lat po śmierci przyjaciół boryka się z traumami i żałobą. Nora wciąż wraca myślami do swojej pierwszej miłości, która zdeterminowała jej późniejsze życie.

W „Wierzyliśmy jak nikt” dominuje motyw pokolenia straconego. Młodych mężczyzn umierających na AIDS, którzy jeszcze tyle mogliby osiągnąć, autorka zestawia z paryską bohemą z początku XX wieku, której przedstawiciele zginęli lub zostali okaleczeni w czasie I wojny światowej. Nora u schyłku życia wciąż wspomina tych artystów: „Za każdym razem, kiedy szłam do jakiejś galerii, myślałam o tych dziełach, których tam nie było. O obrazach z galerii cieni, które widziałam tylko ja, nikt inny. Ale napatrzyłam się tam na tylu szczęśliwych młodych ludzi, że w końcu do mnie dotarło, że nie, im niczego nie brak. Oni nie widzą tych pustych miejsc na ścianach”[6].

Proza Makkai porusza, pozostawia czytelnika z refleksyjnymi myślami. Z poczuciem, że dane było mu poznać pięknie opowiedzianą historię, w której może i nie brak banałów, ale dzięki nim zdaje się być prawdziwsza.

„Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest”[7].

[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych]

[1] Rebecca Makkai, „Wierzyliśmy jak nikt”, przeł. Sebastian Musielak, Wydawnictwo Poznańskie 2020, wersja elektroniczna – loc. 8840-8846.
[2] Tamże, loc. 993-994.
[3] Tamże, loc. 5025-5027.
[4] Tamże, loc. 1416-1418.
[5] Tamże, loc. 6072-6073.
[6] Tamże, loc. 6845-6847.
[7] Tamże, loc. 10765-10768.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1425
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: