Dodany: 29.03.2005 22:32|Autor: jun_or

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Sto lat samotności
García Márquez Gabriel

7 osób poleca ten tekst.

"Sto lat..."


"Sto lat samotności" trafiło w moje ręce przypadkiem. Historia, w jakich okolicznościach do niej dotarłem jest bardzo specyficzna. Otóż zaczęło się nie od polecenia przez znajomego, recenzji czy jakiejś reklamy. Zaczęło się od... listu pożegnalnego samego Márqueza. List ten zachwycił mnie, w związku z czym chciałem przeczytać jakąś książkę tego autora. I przeczytałem. "Sto lat samotności". I wiem, że warto było...

Książka ta jest opowieścią o powstaniu, rozkwicie, chyleniu się ku ruinie oraz całkowitym upadku miasteczka Macondo oraz rodziny, która je założyła - rodziny Buendiów.

Realizm w połączeniu z fantastyką, szczególnie w wydanu Márqueza, jest piękny. Wniebowzięcie najpiękniejszej kobiety świata, kazirodcze miłości, zmniejszanie się bohaterki aż do wielkości lalki, są zestawione z realnymi problemami naszego świata z lekkim posmakiem magii. Obłęd samotności, nieszczęśliwe miłości, morderstwo, którego nie było i wiele, wiele innych to tylko nieliczne wydarzenia, które budują atmosferę tego dzieła. A jest ich znacznie więcej.

Nie chciałbym streszczać powieści, ponieważ ludzie, którzy jeszcze jej nie czytali, straciliby przyjemność, a także byłoby to niemożliwe, ponieważ zawiera ona tak wiele pobocznych wątów, że nie sposób wszystkiego opowiedzieć.

Kiedy czytałem tę książkę, miałem dziwne uczucia. Początek wydaje się czasami nie mieć końca. Początkowe dzieje rodziny opisane są bardzo szczegółowo. Przykładem może być życie założyciela całego rodu Buendiów, które przesycone jest szczegółami. Natomiast potem odniosłem wrażenie, że późniejsi bohaterowie są pominięci. W moim odczuciu są potraktowani pobieżnie. Ale przez to ciągle pamięta się o początkowych bohaterach. Ciągle ma się ich w pamięci. I gdy czyta się ostatnie zdania książki, cała historia tego rodu przemyka przed oczyma. Wyobraźnia pracuje, myśli krążą nad Macondo... chciałoby się towarzyszyć bohaterom przez ich sto lat, w czasie których ciążyło nad nimi piętno samotności...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 112869
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: Szczuk 03.04.2005 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sto lat samotności" traf... | jun_or
Dzięki tej recenzji mam coraz większą ochotę siegnąć po tę książkę :)
Użytkownik: jakozak 09.01.2007 08:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki tej recenzji mam c... | Szczuk
Czy przeczytałaś? Jestem zachwycona. Szóstka. To jedna z tych najlepszych pozycji literatury iberoamerykańskiej. Tak ja przynajmniej oceniam.
Tyle tu o niej napisano, że nie ma sensu, abym się powtarzała. Poza tym trudno by mi było. Jest w niej coś, co mi ucieka. Nie potrafię napisać nic sensownego. Marquez tworzył ja dwadzieścia lat, prawda?
Nie rysowałam drzewa. Rozgryzałam wciąż uparcie i mozolnie do samego końca kto jest kim. To dodatkowy urok książki. I pewnie zamierzony przez Marqueza.
Użytkownik: Madzia_123 26.12.2007 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sto lat samotności" traf... | jun_or
"Sto lat samotności" to książka niezwykła i niezapomniana. Czytałam ją wielokrotnie i za każdym razem mnie czymś zaskoczyła. Gorąco polecam!
Użytkownik: Ingeborg 14.10.2008 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sto lat samotności" traf... | jun_or
Zostało mi do końca około 100 stron. I cały czas zastanawiam się, jaką ocenę mam tej książce wystawić. Może te ostatnie strony mi "podpowiedzą". Co do reszty... Czyta się to całkiem dobrze. Podoba mi się język: jak z jakiejś baśni dla dzieci. Daje to bardzo ciekawy efekt. Jakby się płynęło przez tę książkę... Treść... Trafia mnie coś. Książka o niczym i o wszystkim. Bohaterowie denerwujący, nie dało sie tam polubić nikogo, może poza Rebekę, krewną-niekrewną. Dobijają mnie powtarzające się imiona. Już nie kojarzę kto jest czyim dzieckiem i skąd się wziął. Te kazirodcze przygody, w ogóle to opętanie seksem, walką, nienawiścią. Obłęd. Dotrwam do końca i zobaczę co z tym zrobić... :/
Użytkownik: hburdon 14.10.2008 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zostało mi do końca około... | Ingeborg
No no, bardzo jestem ciekawa, jak ci przypadnie do gustu zakończenie. :)
Użytkownik: Ingeborg 14.10.2008 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: No no, bardzo jestem ciek... | hburdon
Ja sama jestem ciekawa :) jak dobrze pójdzie, jutro się przekonam :)
Użytkownik: Ingeborg 15.10.2008 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: No no, bardzo jestem ciek... | hburdon
Zakończenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że książka jest o niczym :)
Użytkownik: użytkownik usunięty 15.10.2008 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zakończenie utwierdziło m... | Ingeborg
Nie pisz takich strasznych wyrazów bo rozpętasz burzę;-)
Użytkownik: hburdon 15.10.2008 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pisz takich strasznyc... | użytkownik usunięty
O książce można napisać wszystko. Trzeba natomiast uważać, co się pisze o czytelnikach.
Użytkownik: użytkownik usunięty 15.10.2008 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: O książce można napisać w... | hburdon
To taki żart ironiczny był z mojej strony:-) A z drugim zdaniem się nie zgodzę, tzn. pewnie że można napisać wszystko, byle na własną odpowiedzialność:-)
Użytkownik: snafik 22.11.2008 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sto lat samotności" traf... | jun_or
Zgadzam się, ta książka jest ciekawa. po przeczytaniu jej miałem wrażenie, że była jeszcze dłuższa. Cały czas opisywane są losy bohaterów, to jacy są, a każdy jest podobny do innego, niema jakiegoś zdecydowania w charakterze bohaterów. Brak więc też jakiejś czarnej postaci. Dzieją się rzeczy magiczne, choć jest ich mało. Myślę że jest miejscami za bardzo przerażająca, nie przez sposób jej napisania, lecz przez treść. A przez część powieści to Ja czułem się samotny. Do tego nie cała mi się podobała, gdzieś przed jej środkiem myślałem że ją zostawię samej sobie, ale czym dalej czytałem tym bardziej mnie do siebie przekonywała.
Użytkownik: zdrojek 06.07.2011 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, ta książka j... | snafik
Czarne charaktery? Ja miałem odczucie, że Marquez celowo obrysował czarnymi barwami postać Fernandy del Carpio. Ona według mnie jest sprawczynią upadku rodu Buendiów, prócz tego, że oczywiście taki był los, przeznaczenie, Fatum. Chociaż czy miłość Meme była czysta i prawdziwa, czy raczej kierowana wstrętem do matki trudno orzec, jednak same metody działania Fernandy, ta jej tyrania w domu doprowadza mnie do wniosku, że jest najczarniejszym charakterem powieści.
Pozdrawiam!
Użytkownik: nikeska 19.02.2015 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sto lat samotności" traf... | jun_or
Dzięki za recenzję. Faktycznie, masz rację że pierwszym bohaterom dokładnie weszliśmy w duszę a potem tak pobieżnie. Nie zauważyłam tego wcześniej. To by pewnie wyjaśniało dlaczego mylili mi się wszyscy ci Arcadio i Aureliano i ich żony!!
Bardzo podobała mi się magia tej książki, przeplecenie rzeczy przyziemnych i fantastycznych, jakoś te wszystkie zdarzające się cuda wydały mi się całkiem naturalne. I kochałam postać Urszuli, aż miałam ją ochotę wyściskać! A jednak od połowy książki (albo nawet od 1/3) nie mogłam się doczekać kiedy się skończy i będę mogła już ją odłożyć, nie być częścią tego chorego świata. I gdy doczytałam ostatnie słowo, poczułam prawdziwą ulgę.
Chyba nie zdarzyło mi się jeszcze tak z żadną książką. Więc wcale nie wiem jak ją ocenić!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: