Dodany: 03.11.2019 14:44|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Mała-wielka prawda o małych-wielkich sprawach


Niewielu jest żyjących pisarzy, po których każdą książkę gotowa jestem sięgać w ciemno, a spośród nich spora część uprawia gatunki niebeletrystyczne lub czytywane raczej dla rozrywki, niż wzbogacenia wiedzy o zawiłościach ludzkich uczuć i zachowań. Z zajmujących się tą ostatnią gałęzią literatury większości nie da się w żaden sposób zaliczyć do młodego pokolenia; czterdziestki nie przekroczyły tylko dwie panie: Celeste Ng i Petra Soukupová. Dwie poprzednie wydane w Polsce książki tej ostatniej – zbiór opowiadań „Zniknąć” i powieść „Pod śniegiem” – pozwoliły mi nabrać przekonania, że mimo stosunkowo młodego wieku pisarki jej twórczość cechuje się wszystkim tym, co mi w powieści psychologiczno-obyczajowej odpowiada: bliskością realnego życia, ostrością spojrzenia, umiejętnością oddawania emocji przeżywanych przez każdą postać, bez względu na to, czy to dziesięcioletni chłopiec, czy siedemdziesięcioletnia kobieta.

Czy najnowszy jej utwór, „Najlepiej dla wszystkich”, to przekonanie ugruntowuje?
Zdradzę, że tak, ale zanim to uzasadnię, najpierw przyjrzyjmy się fabule.

Viktor ma dziesięć lat; mieszka w Pradze z matką, ojca widuje jedynie z doskoku i prawdę powiedziawszy, zna go mniej, niż kilku innych mężczyzn, z którymi Hana usiłowała ułożyć sobie życie (nie musimy nawet zgadywać, by wiedzieć, że bez szczególnego powodzenia). A Jan swojego spłodzonego przypadkiem syna nie zna praktycznie wcale i specjalnie się do tego nie pali, bo przecież ma własną rodzinę. Więc Viktor wychowuje się… no, cóż… w zasadzie sam, gdyż matka wciąż desperacko próbuje się przebić na wyższy szczebel aktorskiej kariery, a to wymaga poświęceń. Rodzina nie pomaga – została na prowincji, skąd do Pragi sto sześćdziesiąt kilometrów. Hana ma wyrzuty sumienia, że tak mało się chłopcem zajmuje, stąd każdą chwilę spędzoną z dala od niego próbuje mu wynagrodzić w dwójnasób: a to prezentami, a to smakołykami, a to brakiem jakichkolwiek wymagań. Skutki są łatwe do przewidzenia: Viktor ma fatalne nawyki żywieniowe, jest na najlepszej drodze do uzależnienia od gier komputerowych i smartfona, a jakby tego było mało, to zapowiada się na małego chuligana; minęły czasy, kiedy dzieci za poważniejsze wykroczenia wyrzucano ze szkoły, więc i jego nie wyrzucą, ale dadzą matce do zrozumienia, że coś powinna z nim zrobić. „Coś” w tym przypadku jest dość oczywiste: trzeba odwieźć małego do niedawno owdowiałej babki, on zmieni środowisko, które na niego tak niekorzystnie działa, a Evie pobyt wnuka trochę osłodzi przymusową samotność. Zresztą sama takie rozwiązanie zaproponowała, „nie tylko ze względu na Vikiego, lecz także na siebie samą”[1]. A Hana w tym czasie spróbuje poukładać swoje sprawy: nowy związek i nową propozycję roli, która może odmienić jej życie. No i czyż to nie najlepiej dla wszystkich? Zdanie Viktora nie jest brane pod uwagę, bo gdyby było, cała akcja ze zmianą szkoły i przeprowadzką do babki, z którą niewiele do tej pory miał kontaktu, nie doszłaby do skutku. Ale staje się faktem i będzie to twardy orzech do zgryzienia dla całej trójki. Dla Viktora, bo będzie musiał stawić czoła wymaganiom Evy, a jeśli nie chce pozostać dla kolegów „nadętym prażakiem”[2], to i realiom wiejskiej szkoły; dla Hany – bo będzie ją dręczyła tęsknota za synem i konieczność pogodzenia się z faktem, że jej matka ma określone poglądy na wychowanie; dla Evy – bo wnuk okaże się trudniejszy do okiełznania, niż wcześniej oboje jej dzieci, a córka, niebędąca już przecież dzieckiem, niespodziewanie przysporzy kłopotów jeszcze większych, niż on…

Wydarzenia, rozgrywające się na przestrzeni jednego roku, relacjonowane są na przemian przez Viktora lub przez narratora zewnętrznego, patrzącego na nie z punktu widzenia to Hany, to Evy. Pewną niedogodnością dla czytelnika może być w tym momencie stosowana przez autorkę technika narracji, bez standardowego zapisu dialogów, z bardzo płynnym przeplataniem się partii narracyjnych poszczególnych bohaterów oraz mieszaniem się fragmentów retrospektywnych z rozgrywającymi się w czasie teraźniejszym; jednak ci, którzy oswoili się już z tym specyficznym stylem przy lekturze „Pod śniegiem” i/lub „Zniknąć”, ku swojemu własnemu zdziwieniu mogą stwierdzić, że choć u innych autorów takich zabiegów nie lubią czy wręcz nie tolerują, u Soukupovej ani trochę im to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, podkreśla nierozerwalność losów trzech osób dramatu, wzajemną zależność ich emocji, myśli, słów. Zresztą i tak nietrudno zauważyć, że to, jaka jest Hana, w jakiś sposób wynika z tego, jaka jest Eva: czymże było to jej młodzieńcze szaleństwo, które zaowocowało przyjściem na świat Viktora, to ostentacyjne niezważanie na te różne „co ludzie powiedzą” i „jak sobie poradzisz”, czym jest jej obecne chaotyczne poszukiwanie drogi zawodowej i partnera, i to pozwalanie dziecku na wszystko, czego ona sama nie miała – jeśli nie buntem przeciw uporządkowanej codzienności, tak kultywowanej przez Evę i Jindřicha i tak przez nich upragnionej również dla dzieci? (swoją drogą, jakaż to ironia losu, że Adam, który „dokonał dokładnie tego, czego od niego oczekiwali, nie zawiódł rodziców, nie zaskoczył”[3], tak dalece w tym uporządkowaniu ugrzązł, że im starsi stawali się rodzice, tym mniej miał dla nich czasu, a po śmierci ojca to już naprawdę wpada tylko jak po ogień, głównie po to, by zaakcentować swoje zdanie w jakiejś ważnej dla Evy kwestii…). To zaś, jaki jest sam Viktor, jaki jest jego stosunek do krewnych i całego świata, aż nadto wyraźnie wynika z osobowości i doświadczeń matki: Hana podświadomie oczekuje, że skoro ona, przynajmniej od chwili wyboru niezupełnie przez rodziców akceptowanego zawodu, musi sobie radzić sama - to i on powinien; Hana całym swoim życiem i postępowaniem dowodzi, że żadna więź nie jest trwała, że nie ma co planować przyszłości, ważne jest to, co sprawia przyjemność w danej chwili - to i Viktor nie zastanawia się nad konsekwencjami swojego postępowania, robi to, co mu fantazja czy jakiś instynkt doraźnie podyktuje, a od innych oczekuje głównie tego, że będą zaspokajać jego pragnienia i potrzeby. Z początku ma się ochotę solidnie przetrzepać mu skórę (lub zastosować jakiś pozacielesny odpowiednik stosownej kary), ale potem, kiedy jemu samemu zaczyna doskwierać własna arogancja, kiedy się orientuje, że chcąc żyć wśród ludzi, trzeba czegoś wymagać nie tylko od nich, ale i od siebie, zaczynamy rozumieć, że ta cała jego bezczelność, egoizm, chuligaństwo to odpowiedź na brak czegoś, czego dziecku najbardziej potrzeba: rozumnej (nie: jakiejkolwiek, ale właśnie rozumnej) miłości i stabilności. A z chwilą, gdy mu babka te dwie rzeczy zapewni, zacznie znikać potrzeba robienia na przekór całemu światu. I nie, to nie będzie tak, jak w amerykańskim filmie, że pstryk, i już, i naprawione, a wszyscy pokrzywdzeni dostają podwójną nagrodę; po drodze jeszcze co nieco się popsuje, jak to w prawdziwym życiu bywa, choć też nie na jakąś mega-skalę, tylko taką maleńką, zwyczajną, jak mogłoby się naprawić i popsuć u ciebie, u mnie, u pani Wandy z sąsiedniej klatki albo u pana Józka z warzywniaka. Bo te nasze małe sprawy dla nas samych nie są takie małe; nie trzeba wielkich tragedii, żadnego alkoholizmu, gwałtu, molestowania czy maltretowania, żeby komuś spaskudzić życie, i nie trzeba anioła z nieba ani cudem poznanego księcia na białym koniu, żeby je umilić…

Tę małą-wielką prawdę konsekwentnie i nader wyraziście pokazuje nam Soukupová w swoich kolejnych utworach, zachowując przy tym niezmiennie wysoką jakość swojego pisania. Bardzo wysoką, pozwalającą żywić nadzieje, że jej twórczość stanie się znana także i poza naszym kątem Europy, czego jej serdecznie życzę (i już czekam na kolejną książkę, która mnie tak samo poruszy i dostarczy materiału do przemyśleń).

[1] Petra Soukupová, „Najlepiej dla wszystkich”, przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera, 2019, s. 30.
[2] Tamże, s. 123.
[3] Tamże, s. 34.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2304
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: