Dodany: 22.11.2018 13:32|Autor: misiak297

Kiedy autor kryminałów staje się Watsonem


„Dobrze się stało, że Diana Cooper starannie zaaranżowała swój pogrzeb, gdyż tego samego dnia, mniej więcej sześć godzin później, została zamordowana”[1].

Anthony Horowitz – pisarz i scenarzysta wiodących seriali kryminalnych – narratorem powieści „Pogrzeb na zamówienie” czyni samego siebie. Wplątuje się on w niecodzienną i, bądźmy szczerzy, niebezpieczną przygodę. Zostaje namówiony do napisania książki, której głównym bohaterem byłby Daniel Hawthorne, nieprzystępny detektyw, kiedyś związany z policją. Tematem książki ma być śledztwo Hawthorne’a dotyczące śmierci Diany Cowper, która została uduszona we własnym domu. Co osobliwe, kilka godzin wcześniej weszła do jednego z zakładów pogrzebowych i wydała dokładne instrukcje odnośnie do własnego pogrzebu. Czy czegoś się obawiała? Czy wiedziała, że zginie?

Anthony Horowitz podąża za Hawthorne’em, stając się jego Watsonem. Nie jest to łatwa współpraca – detektyw nie jest najsympatyczniejszym z ludzi, można odnieść wrażenie, że igra z otoczeniem, kryje wiele tajemnic. Jednak między tymi dwoma rodzi się silna więź (narrator stwierdzi: „Były detektyw pomału wgryzał się w moje życie, w zdecydowanie niezdrowy sposób. Najgorsze było to, że zacząłem z niecierpliwością wyczekiwać każdego spotkania z nim, a może po prostu dalszego rozwoju wypadków”[2]). Horowitz nie tylko pełni rolę kronikarza, ale także bierze aktywny udział w dochodzeniu – snuje rozmaite teorie, podejmuje działania na własną rękę. A sprawa jest bardzo zawikłana. Możliwe, że morderstwo Diany Cowper jest efektem zdarzeń z przeszłości. Tymczasem w dniu pogrzebu dochodzi do makabrycznego zdarzenia… i drugiego morderstwa.

„Pogrzeb na zamówienie” to klasyczna powieść detektywistyczna z całkiem wysokiej półki. Intryga jest zawikłana jak u Agathy Christie – złożona z miliona drobnych szczegółów, które dopiero po odpowiednim ułożeniu dają pełny obraz. Nie ma tu epatowania zbędną makabrą – nawet jeśli zbrodnie są wyjątkowo brutalne, Horowitz nie lubuje się w opisywaniu przykrych szczegółów. Rozwiązanie zagadki jest zupełnie niespodziewane. Przekonująca – i niezwykle barwna – jest też postać detektywa. Hawthorne to człowiek tylko z pozoru zimny, wrogi, pełen pretensji – ma w sobie pewną wrażliwość. No i mnóstwo irytujących wad. Aura tajemnicy dodaje temu bohaterowi dodatkowego uroku. Narracyjnie całość jest udana – pomimo drobnych dłużyzn, dotyczących zdarzeń niezwiązanych ze śledztwem – wciąga, ciekawi. Chce się wiedzieć, co naprawdę się wydarzyło. Może ta powieść nie ma w sobie rozmachu, jaki charakteryzował „Morderstwa w Somerset”, ale to nie szkodzi – sprawdza się doskonale jako porywająca, niebanalna lektura.

Cóż, określenie Anthony’ego Horowitza jako Agathy Christie na obecny wiek wydaje się pewnym nadużyciem marketingowym – choć w zasadzie mocno inspiruje się on Królową Kryminałów, przyznaje, że to jego idolka. Jednak tworzy nową jakość w oparciu o sprawdzone i lubiane schematy. Nie ma wątpliwości: w kolejnej książce Horowitz udowadnia, że zna się na tym, jak napisać dobry kryminał – i to jest najważniejsze.

[1] Anthony Horowitz, „Pogrzeb na zamówienie”, tłum. Maciej Szymański, Dom Wydawniczy Rebis, 2018, s. 9.
[2] Tamże, s. 209.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 579
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: