Dodany: 04.07.2018 23:03|Autor: misiak297

Zegary, niewidoma kobieta, morderstwo


Anglia, 9 września 1963 roku. Dla Sheili Webb, stenotypistki w Biurze Stenografii i Maszynopisania Cavendish, to typowy dzień pracy. Zgodnie z kolejnym zleceniem udaje się do domu niewidomej Milcent Pebmarsh. Na miejscu nieoczekiwanie zastaje cztery zegary[1] nastawione na tę samą godzinę oraz zasztyletowanego mężczyznę. Kto go zabił? Czy to możliwe, aby któryś z szacownych sąsiadów był mordercą?

„Przyjdź i zgiń” jest jednym z najbardziej nietypowych kryminałów w dorobku Agathy Christie, zaczynając już od scenografii (te zegary!). Więcej tu niejasności niż faktów. Przez sporą część powieści nawet nie wiadomo, kim była pierwsza ofiara. Śledztwo prowadzi tajemniczy Colin Lamb (mylące „jagnięce” nazwisko skrywa przebiegłego wilka). Hercules Poirot pojawia się zaledwie w trzech rozdziałach, za to w przedostatnim – oczywiście z rozwiązaniem. Jak mówi jeden z bohaterów, „Pan Poirot nie musi oglądać miejsca zbrodni. Upiera się, że można zrobić wszystko, siedząc w fotelu”[2]. I rzeczywiście ujawnia mordercę „zdalnie” – bez obejrzenia miejsca zbrodni czy porozmawiania z którymkolwiek z podejrzanych. To niewątpliwie jeden z jego najbardziej zdumiewających sukcesów!

A czy ta powieść jest sukcesem Agathy Christie? Chciałbym odpowiedzieć twierdząco, ale mam wątpliwości. Oczywiście została bardzo sprawnie napisana, trzyma w napięciu. Intryga bez zarzutu, rozwiązanie zaskakujące. Czegoś tu jednak zabrakło. I za dużo jest Colina Lamba. Wątek szpiegowski miesza się z kryminalnym, choć wystarczyłby ten drugi. Brakuje wyrazistego tła. Nie ma też ciekawych postaci (może poza niewidomą panną Pebmarsh i małą Geraldine Brown, bystrą obserwatorką, która niestety pojawia się tylko epizodycznie). A może inaczej – bohaterowie raczej nie mają szansy zaistnieć, rozwinąć się, choć każdy z nich stanowił ciekawy materiał. Dochodzi do sytuacji, w której czytelnik nie bardzo zna podejrzanych, bo pojawiają się oni zaledwie w jednej czy dwóch scenach – a więc sprawca pewnie nie będzie go obchodził.

Mimo wszystko warto sięgnąć po „Przyjdź i zgiń”; intryga jest jak zwykle mistrzowska, a pomysł na fabułę – niebanalny. Czyta się to świetnie. No i dlaczego morderca zostawił zegary na miejscu zbrodni?


---
[1] Oryginalny tytuł tej powieści to właśnie „Zegary”.
[2] Agatha Christie, „Przyjdź i zgiń”, przeł. Krystyna Bockenheim, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2003, s. 249.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 940
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: