Dodany: 07.12.2017 12:12|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wszystko razem
Brashares Ann

3 osoby polecają ten tekst.

Dwie (?) rodziny


Robert Thomas i Lila Harrison przez krótki czas byli małżeństwem. Mają razem trzy – właściwie już dorosłe – córki: Emmę, Quinn i Matildę. Po rozwodzie Robert poślubia Evie Stone, a Lila zostaje żoną Adama Riggsa (również rozwodnika, ojca dwójki dzieci). Wkrótce na świat przychodzą: Sasha – córka Roberta i Evie oraz Ray – syn Adama i Lili. Skomplikowane? Być może, tak jak skomplikowane mogą być układy w rodzinach patchworkowych. Tu jednak sytuacja jest jeszcze bardziej złożona.

Robert i Lila nienawidzą się, prowadzą ze sobą wieloletnią wojnę. Swoistym centrum tego sporu pozostaje stary letniskowy dom, do którego oboje mają prawo. Obie rodziny spędzają w nim każde lato, ale osobno – to kwestia trzymania się rygorystycznych ustaleń. W rezultacie Sasha i Ray – którzy de facto nie są spokrewnieni – korzystali z tego samego pokoju w domku letniskowym, bawili się tymi samymi zabawkami, czytali te same egzemplarze książek, spali w tym samym łóżku – a jednak nigdy się nie spotkali („Jakąż historię oboje dzielili, a zarazem jej nie dzielili”[1]). Mimo wszystko łączy ich silna więź – zbudowana głównie z wyobrażeń, świadomości istnienia tej drugiej osoby. I w końcu – już siedemnastoletni – wpadają na siebie. Trudno im się do siebie zbliżyć, choć wzajemna fascynacja narasta. Ich wahania dobrze oddają przemyślenia Sashy:

„Ray nie jest jej przyjacielem. Ani chłopakiem. W żadnym sensie nie jest jej Rayem. Ich dwojga nic nie łączy i nigdy nie połączy. Mimo iż dzielili ze sobą pokój i wmawiała sobie, że mają jakąś szczególną więź. To tylko urojenie jej stęsknionego umysłu, nic więcej. Żyją po przeciwnych stronach otchłani stworzonej przez dwoje ludzi, którzy zaciekle się nienawidzą. Właśnie tak wygląda sytuacja i nigdy się nie zmieni. Bezsensowne i bezcelowe byłyby próby przekroczenia tej przepaści. To daremny, absurdalny upór ze strony Sashy chcieć poznać jedyną osobę na świecie, która zawsze będzie dla niej niedostępna”[2].

Nie, to nie jest kolejna młodzieżowa love story, komedia omyłek i niedomówień, która musi skończyć się szczęśliwie. Ta opowieść – choć napisana lekko – ma niemały ciężar. To właściwie książka o tym, jak trudne może być funkcjonowanie w rodzinie zrekonstruowanej; jak bardzo cierpią dzieci, gdy stają się elementami wojny dorosłych i są zmuszone do zajmowania miejsc w napędzanych niechęcią układach. „To dziwny rodzaj rodziny”[3] – stwierdza jedna z bohaterek. Ofiarami tej sytuacji padają nie tylko Ray i Sasha, ale również ich trzy wspólne siostry oraz przyrodnie rodzeństwo Raya (choć z Esther i Georgem łączą go więzy krwi, pozostaje dla nich obcy). Każde z nich stosuje inne strategie obronne, próbuje się na swój sposób odnaleźć w tej rodzinie. Każde z nich przeżywa dramat po swojemu. Nie mają wyboru: jako dzieci muszą brać udział w wojnie rodziców, od których pozostają zależni – i to jest w tym wszystkim najgorsze. Oto fragment przemyśleń rozgoryczonego Raya:

„Dlaczego najbardziej ucierpieli zwykli spokojni ludzie? Podobnie jak we wszystkich okropnych długotrwałych wojnach, tak i w tej uczestniczyli i ponosili ofiary również ci, którzy nie żywili do nikogo żalu ani pretensji i właśnie najbardziej niewinnych spotkało najgorsze. »Ponieważ my pragniemy pokoju pośród dorosłych, a oni wciąż chcą wojny«”[4].

Wreszcie spotkanie obu rodzin zostaje niejako wymuszone. Jak przebiegnie konfrontacja Thomasów i Riggsów? Czy to początek pojednania? A może wybuchną od dawna tłumione emocje?

Ann Brashares podeszła do tematu rodzin patchworkowych z wyczuciem, wieloaspektowo i bez ubarwiania rzeczywistości. Fabuła jest przemyślana, skłaniająca do refleksji, a postaci przekonujące. Nawet jeśli to powieść nieco uproszczona (wszak mówimy o literaturze przeznaczonej dla młodzieży), niektóre sceny zostały opowiedziane, a pojedynczy bohaterowie – przede wszystkim dorośli – potraktowani marginalnie (mało widać na przykład Adama, ojca Raya, George prawie wcale się nie pojawia, a Esther jest wręcz nieobecna), pod względem psychologicznym zdaje egzamin. Czyta się ją w coraz większym napięciu – i z coraz większym współczuciem dla wszystkich członków tej rodziny.

„Wszystko razem” to historia gorzka, choć niepozbawiona sporej dawki ciepła, przynosząca nadzieję. To potrzebna literatura – zwłaszcza w czasach, gdy rodzin patchworkowych przybywa. Jestem pewien, że wielu młodych ludzi odnajdzie w poruszonych tu problemach własne. Ann Brashares traktuje swoich bohaterów z pełną powagą – a więc taki sam stosunek ma do czytelników. Oby więcej takich książek dla młodzieży trafiało na księgarniane półki!


---
[1] Ann Brashares, „Wszystko razem”, tłum. Janusz Maćczak, Wydawnictwo YA!, 2017, s. 18.
[2] Tamże, s. 105.
[3] Tamże, s. 139.
[4] Tamże, s. 254.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1319
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: