Dodany: 06.10.2017 20:10|Autor: misiak297

Książka: Improwizator
Andersen Hans Christian

3 osoby polecają ten tekst.

Inny Andersen


Zaciekawiła mnie jedna z ostatnich premier Wydawnictwa MG – „Improwizator” Hansa Christiana Andersena. Ta książka miała premierę w 1835 roku, a pierwsze polskie wydanie ukazało się już w 1857 – mimo to wydaje się zapomniana. Mam duży szacunek i zainteresowanie dla klasyki literatury, lubię odkrywać zapomniane czytelnicze krainy. Pomyślałem, że znam baśnie Andersena – przeczytane w dzieciństwie, zostały w mojej pamięci. Uwielbiam „Małą syrenkę”, „Dziewczynkę z zapałkami”, „Królową Śniegu”, „Pasterkę i kominiarczyka”, a także inne magiczne i brutalne zarazem opowieści. Pora zobaczyć, jak słynny Duńczyk pisał dla dorosłych.

„Improwizator” to opowieść Antonia. Chłopiec, wcześnie osierocony, tuła się po Włoszech, znajduje kolejnych opiekunów czy protektorów, stara się rozwijać. Nawiązuje znajomości, obserwuje, zbiera wrażenia. Jest uzdolniony muzycznie, ma zadatki na improwizatora – śpiewa, układa poezję na zamówienie. Swoją twórczością potrafi poruszać publiczność. Jego życie jest trudne, nie brakuje w nim przygód, ale też nieoczekiwanych ciosów. Antonio – jak się zdaje – ciągle szuka swej drogi, czy – jak można by to trochę szumniej ująć – przeznaczenia. Jest w jego losach trochę magii, którą znajdziemy także w baśniach Andersena.

Nie ma co ukrywać – to klasyka, która bardzo się zestarzała. Ponad sto osiemdziesiąt lat buduje dystans między nią a dzisiejszym czytelnikiem. Tej powieści nie czyta się łatwo, nie brakuje w niej dłużyzn, uproszczeń czy przeskoków akcji – a jednak nadal ma sporo do zaoferowania.

Najciekawszym wątkiem wydaje się ten związany z niewypowiedzianym homoseksualnym pożądaniem – a takie trawiło również Andersena. Antonio ucieka od czułości kobiet („Sam nie wiem dlaczego, ale każda kobieta była mi nieznośna”[1]), od fizycznego kontaktu, irytuje się, gdy ktoś chce naraić mu narzeczoną czy wmawia uczucia, których on sam sobie przypisać nie może. Jednocześnie ma wiele sympatii dla swoich męskich przyjaciół, zwraca także uwagę na nagość mężczyzn. Wśród „znajomków” – jak ich nazywa – uchodzi za dziwaka, który nie korzysta z życia, choć przecież „Skoro poeta wejdzie w serce, znajdzie i klucz, który kochankowi drzwi otworzy”[2].

Oczywiście, w powieści takie stronienie od kobiet ma swoje uzasadnienie. Andersen przygotowuje grunt pod miłość nieskalaną, czystą, być może nawet nieopartą na pociągu fizycznym. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że jedyną namiętność – silnie stłumioną – budzi w Antoniu jego przyjaciel – Bernardo. Mamy tu do czynienia z osobliwym trójkątem, przeniesionym (zastępczym) pożądaniem. Skoro bohater nie może mieć swojego przyjaciela, zaczyna odczuwać silny afekt do kobiety, której ów pożąda. To doprowadzi do tragedii, naznaczy całe jego życie.

Warto także przeczytać „Improwizatora” ze względu na przepiękne opisy. Antonio potrafi plastycznie postrzegać rzeczywistość. Oto kilka przykładów:

„Upał słoneczny wzmagał się co dzień – promienie zamieniły się w morze ogniste zalewające Kampanię – śmierdząca woda zarażała powietrze, tylko wieczorem i z rana można było chodzić po dworze. W murach rzymskich na przewiewnej Monte Pincio nie doznałem nic podobnego, a pamiętam dobrze gorącą porę, kiedy żebracy prosili o bajoka nie na chleb, ale na wodę z lodem. Szczególnie zaś przychodziły mi na pamięć piękne zielone arbuzy, jak na poły porozkrawane leżały stosami i widać było ich czerwone mięso z czarnymi pestkami”[3].

„W zimowe wieczory siadywałem całymi godzinami przed domem i patrzyłem w ogień rozpalony na środku ulicy, przy którym kowale rozgrzewali żelazo, a chłopi szukali ciepła. Widziałem w czerwonym żarze cały świat, tak gorejący, jak moja fantazja. Wykrzykiwałem z radości, kiedy zimą śnieg leżący w górach sprowadzał do nas takie zimno, że kamienne trytony wodotrysku soplami lodu się okrywały. (…) Wieśniacy cieszyli się na ten widok równie jak ja, a to dlatego, że im wróżył żyzny rok. Chwytali się wtedy za ręce i tańczyli w puchatych kożuchach około trytona, gdy tymczasem słup w górę bijącej wody połyskał kolorami tęczy”[4].

„Morze wyglądało jak niebieska oliwa, maczaliśmy w nim ręce i zdawały się także niebieskie jak ta woda. Cień, który łódź rzucała na zwierciadło morskie, był ciemnoszafirowy, a cienie wioseł wijące się jak węże grały we wszystkie odcienie niebieskiego koloru”[5].

Wznowienie „Improwizatora” to świetna okazja, aby wrócić do Andersena i poznać go od zupełnie innej strony.


---
[1] Hans Christian Andersen, „Improwizator”, tłum. Hieronim Feldmanowski, Wydawnictwo MG, 2017, s. 17.
[2] Tamże, s. 113
[3] Tamże, s. 47
[4] Tamże, s. 24.
[5] Tamże, s. 236.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 940
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: