Dodany: 20.08.2017 22:07|Autor: Marylek

Książka: Ludzka skaza
Roth Philip

5 osób poleca ten tekst.

Multum skaz


Gdzieś na peryferiach Nowej Anglii był sobie niewielki azyl dla małych zwierząt: terrarium, woliera, jako ciekawostka wystawa wypchanych większych okazów; tuż obok ogród zielarski. Placówka otwierała swoje podwoje dla turystów, sprzedawano w niej pamiątki, karmniki dla ptaków, mapy okolicy, bibeloty. Jednym z pensjonariuszy był oswojony gawron imieniem Książę, jedyny ptak, któremu pozwalano fruwać po sali, choć nie wypuszczano go poza budynek. Kiedyś jednak zdarzyło mu się uciec.

„– Wylewałam wodę na zewnątrz, a on skorzystał z okazji, dał nura w drzwi i przefrunął aż na tamte drzewa. Natychmiast zleciały się do niego ze trzy albo cztery inne gawrony. Otoczyły go na drzewie. Dostawały szału. Spychały go. Dziobały po grzbiecie. Darły się wniebogłosy. Rzucały na niego. Natychmiast się zwiedziały. On ma niewłaściwy głos. Nie zna języka gawronów. Nie lubią go tam. W końcu sfrunął do mnie, bo byłam na dworze. Zadziobałyby go na śmierć.
– Oto skutki wychowania przez człowieka – stwierdziła Faunia. – Oto jak się kończy przestawanie przez całe życie z takimi jak my. Ludzka skaza. (…) my zostawiamy po sobie skazę, ślad, odcisk palca. Nieczystość, okrucieństwo, gwałt, błąd, ekskrementy, nasienie – nie ma innego sposobu na istnienie tutaj. (…) Każdy to w sobie ma. Wrodzone. Nieusuwalne. Definicyjne. Tę skazę, która jest obecna, zanim się okaże. Nie widać jej. Ale jest. Skaza tak elementarna, że nie potrzebuje znaku”[1].

I tak to jest wśród ptaków. A wśród ludzi? Ludzie chyba nie zadziobują się wzajemnie? Nie niszczą siebie samych, nie tępią współbraci z powodu niewłaściwego głosu, niewłaściwego koloru skóry, niewłaściwej religii, nie mówiąc już o używaniu niewłaściwych słów czy, na przykład, pozostawaniu w nieodpowiednim, zdaniem otoczenia, związku? Przecież jesteśmy ludźmi, prawda? Stworzyliśmy demokrację, kulturę i sztuki piękne. To my – korona stworzenia.

No właśnie.

U Rotha skazę, a właściwie wiele skaz, widać wyraźnie. Naznaczony jest nimi cały naród, całe społeczeństwo. Skaza rasizmu, która przez dziesiątki lat okaleczała ludzi, dzieląc, ograniczając, pod koniec XX wieku zmienia się w skazę poprawności politycznej doprowadzonej czasem do absurdu. „(…) z każdym dniem słowa, które wokół siebie słyszę, wydają mi się coraz mniej pasować do rzeczywistości, którą rzekomo opisują”[2]. Skaza nietolerancji, prowadząca do powierzchownego osądzania ludzi, do hołdowania przesądom, do oplotkowania każdej odmienności, choćby miało to prowadzić do sytuacji ekstremalnych: utraty pracy, stanowiska, szacunku otoczenia i własnej rodziny, nawet do zbrodni. „Diabeł zaścianka – plotka, zawiść, fałsz, nuda, kłamstwo”[3]. Skaza autorytaryzmu, którą można przekazać następnemu pokoleniu, pozbawiająca możliwości wyboru nawet najdrobniejszych rzeczy: rodzaju uprawianego sportu, kierunku studiów czy uczelni, partnera życiowego. Skaza konformizmu, „koncepcja obyczaju jako zjawiska, które może nie dopuszczać refleksji, koncepcja społeczeństwa, jako zbiorowości hołdującej własnemu wizerunkowi, który może okazać się z gruntu fałszywy”[4]. Jakimi jeszcze skazami jesteśmy dotknięci? Małostkowość. Kłótliwość. Zawiść. Nienawiść. Można wymieniać w nieskończoność.

Czas ponoć wszystko zmienia. Gdyby bohater Rotha, Coleman, ze swoją świadomością i ambicjami urodził się 30-40 lat później, jego losy potoczyłyby się całkowicie inaczej. Będąc dzieckiem swojej epoki, podlegał jej prawom. Ironia losu polega jednak na tym, że dotknęłyby go inne skazy, bo zawsze jakieś w społeczeństwie tkwią. I nadal środowisko determinowałoby jego wybory – być może czułby się zmuszony do eksponowania własnej tożsamości zamiast ją ukrywać, żeby „stać się kimś bardziej dla siebie odpowiednim”[5]?

Tak, czas wszystko zmienia, zmiany nawarstwiają się, decyzje pociągają za sobą zdarzenia, zdarzenia niosą skutki, a te kumulują się w człowieku, gęstnieją wspomnieniami i wypełniają go niczym naczynie mętnym błotem kłamstw, niedopowiedzeń, traumatycznych obrazów, niezaspokojonych pragnień. Ktoś zataił we wczesnej młodości drobny fakt i brnie przez pełne sukcesów zawodowych życie z brzemieniem sekretu nie do ujawnienia, pod groźbą utraty wszystkiego, co zdobył. Ktoś inny, kierowany młodzieńczymi ambicjami oraz naturalną potrzebą miłości, porzuca swój kraj – i nie może odnaleźć się w całkiem obcym sobie środowisku, miota się, udaje zadowolenie przed współpracownikami, przyjaciółmi, daleką rodziną. To też sekret, sekret niespełnienia, którego ukrywanie staje się osią życia, nawet kosztem rozchwiania emocjonalnego, bo stawką są przecież prestiż i opinia ludzka. Ktoś jeszcze inny, nie z własnego wyboru wtrącony w piekło wojny, nie potrafi już żyć zwykłym życiem, jakie niegdyś prowadził. Przeżycie okazuje się gorszą traumą niż śmierć w wietnamskiej dżungli, bo powrót do domu jest powrotem donikąd: nie ma domu, nie ma przyjaciół, nie ma rodziny – wszystko jest obce i nie do zaakceptowania; a nawet jeśli próbuje się zorganizować sobie jakąś namiastkę normalnego życia, samemu się to psuje, bo w gruncie rzeczy nie ma powrotu do samego siebie. Jest bolesna pustka w miejscu, gdzie kiedyś było „ja”.

Postacie Rotha są ostre, wyraźnie nakreślone. Nastolatka tak kategorycznie reagująca na namolność ojczyma i obojętność matki, że w ramach buntu i ucieczki wybiera życiową deklasację, przetrwanie, co prawda na własny rachunek, ale bez szans na rozwój i satysfakcję. Ojciec z tak ogromnym autorytetem u dzieci, że trzeba jego śmierci, żeby pozwoliły sobie na wybór własnej życiowej drogi. A że jego synowie są tak samo zawzięci, prowadzi to do „zamrożenia czasu” i cała rodzina latami tkwi w emocjonalnym bezruchu, gdzie żadna zmiana nie jest możliwa. „Kiedy Coleman zrobił to, co zrobił, miał dwadzieścia kilka lat. Strzelił bombę w dwudziestym ósmym roku życia. Ale przecież nie miał na stałe dwudziestu siedmiu lat. Rok tysiąc dziewięćset pięćdziesiąty trzeci nie miał trwać wiecznie. Ludzie się starzeją. Narody się starzeją. Problemy się starzeją. Nieraz tak się starzeją, że wychodzą z obiegu. A Walter zamroził czas”[6]. Walter jest bratem Colemana, równie upartym jak on sam.

To gorzka książka. Gorzka jak los ludzki. Ten los, który uchronił Colemana „przed najbardziej infantylnym, sentymentalnym posunięciem, na jakie mógł się ważyć. Przed przyjęciem, ni stąd, ni zowąd, postawy głupca: przed myśleniem, że wszystko jest dobre i wszyscy są dobrzy, przed wyzbyciem się do cna nieufności i ostrożności, nieufności wobec samego siebie”[7]. I który skazał go na urodzenie się w Stanach Zjednoczonych w XX wieku, na poddanie się regułom życia w ówczesnych realiach; bo pomimo wyjątkowego buntu i rezygnacji z własnej tożsamości Coleman jest ofiarą swoich czasów. Tak bardzo pragnął odrzucić reguły, że wchłonął je w siebie, stając się ich najsurowszym strażnikiem. „(…) nigdy już nie zamieszkał poza ochronnym murem warownego miasta zwanego konwencją. A raczej zamieszkał jednocześnie i całkowicie w nim i, potajemnie, całkowicie poza nim, w całkowitym wykluczeniu”[8]. A wspomniana perfidna ironia losu sprawiła, że to, od czego całe życie uciekał, z zupełnie nieoczekiwanej strony i tak w niego uderzyło.

„Ludzka skaza” jest kolejnym zwierciadłem obnoszonym po gościńcu[8]. Niczym w antycznej tragedii, w której specjalizował się Coleman, pytania o kondycję natury ludzkiej pozostają tu najważniejsze.


---
[1] Philip Roth, „Ludzka skaza”, przeł. Jolanta Kozak, Wydawnictwo Literackie, 2015, s. 362-363.
[2] Tamże, s. 488.
[3] Tamże, s. 434.
[4] Tamże, s. 494.
[5] Tamże, s. 508.
[6] Tamże, s. 484-486.
[7] Tamże, s. 273.
[8] Tamże, s. 498.
[9] „Powieść to jest zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”. Stendhal, cytuję z pamięci.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1238
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Neska 21.08.2017 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś na peryferiach Now... | Marylek
:-)
Pełnia zrozumienia.
Wielki pisarz, wielka literatura. "Ludzka skaza" to wyśmienita książka.
Użytkownik: Marylek 21.08.2017 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) Pełnia zrozumienia. ... | Neska
Tak, to naprawdę świetna książka. I jaki język! Perełka.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 09.09.2017 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to naprawdę świetna ... | Marylek
Też muszę przeczytać, a wcześniej jeszcze drugi tom, który od dawna leżakuje na półce. A tak się opierałaś Rothowi! :D
Użytkownik: Marylek 09.09.2017 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Też muszę przeczytać, a w... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie trzeba czytać po kolei. Możesz "Ludzką skazę" najpierw, a "Wyszłam za komunistę" potem przeczytać. To są zupełnie różne fabuły.

Roth jest wybitny. Nie zdziwię się, jeśli tego Nobla w końcu dostanie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: