Dodany: 15.05.2010 15:42|Autor: Guinevere7

Książka: Ostatni czytelnik
Toscana David

2 osoby polecają ten tekst.

Obym pozostała ostatnią czytelniczką...


Dawno tak się nie męczyłam z przeczytaniem książki. 190 stron „Ostatniego czytelnika” zabrało mi prawie dwa tygodnie z wieczornego życiorysu, czego nie mogę sobie wybaczyć.

Opisana na tylnej okładce historia wydała się początkowo ciekawa: „W małej wsi Icamole w Meksyku od ponad roku nie spadła kropla deszczu. Woda jest tylko w studni Remigia, który utrzymuje ten fakt w tajemnicy. Któregoś dnia Remigio dostrzega na dnie martwą dziewczynkę. Przerażony, że zostanie oskarżony o morderstwo, wyciąga ciało na powierzchnię, a potem zakopuje między korzeniami drzewa awokado...”[1].

I w tym momencie treść przestała mi się podobać – aktualnie jestem mamą małej dziewczynki. Pomyślałam, że przełknę ten smutny fakt w fabule i może doczekam się intrygującej zagadki, dochodzenia na miarę Sherlocka Holmesa zakończonego oszałamiającym i niespodziewanym odkryciem, kto i dlaczego zabił. A może to był tylko nieszczęśliwy wypadek? Dodatkowo zachęcił mnie napis : „Opowieść o tym, co zdarzyło się kiedyś w zapadłym rejonie Meksyku, gdzie świat rzeczywisty przenika się z fikcyjnym”[2]. Lubię takie klimaty, więc dałam autorowi szansę. Niestety, do końca książki treść wydawała się niezrozumiała, zbyt zagmatwana, a mistyka, którą szumnie zapowiedziano na pierwszej okładce – kompletnie niedostrzegalna.

Nie podobała mi się treść, nie rozumiem, co autor miał na myśli i co chciał przekazać czytelnikowi. Pogubiłam się, ale nawet nie staram się tego zrozumieć – dla mnie to strata czasu.

Niesmaczne opisy (miejscowy ksiądz, ojciec Pascula podnoszący sutannę i sikający na wyjałowioną ziemię tak obficie, jak pozwoliło mu odwodnione ciało, opis grzebania pod drzewem martwej dziewczynki, która pomimo braku życia była wyjątkowo oporna i nie dała się tak łatwo pochować, instrukcjam jak zabić kozła, który ma być złożony w ofierze, wszelkie spekulacje czy insynuacje o podtekście pedofilskim odnośnie do martwej już dziewczynki oraz domysły, jakie piękne będą owoce awokado z drzewa, pod którym aktualnie spoczywa) były ponad moje siły.

Ojciec Remigia - Lucio - który prowadzi we wsi bibliotekę, zabawia się prywatnie w cenzora: książki, które nie spotkały się z jego aprobatą wyrzuca do piekła, jak nazwał wydzielony pokój, w którym je składuje. A tam karaluchy i inne robactwo już zrobią z nimi co trzeba. „Zbliża się do drzwi i odsuwa zasłonę. Słucha gęb insektów wgryzających się w papier”[3]. Lucio ma również wybitne zdolności do porównywania rzeczywistości do treści istniejących książek, wydaje mu się, że wszystko już gdzieś wcześniej zostało napisane. Poświęca mnóstwo czasu na wertowanie książek i odszukiwanie interesujących go fragmentów.

Jego syn, Remigio (o ile dobrze zrozumiałam) zabawia się z owocami awokado we własnej sypialni, o czym świadczy stan łóżka i prześcieradła następnego dnia. Po pochowaniu pod drzewem martwej dziewczynki „czeka pożądliwie na następny urodzaj awokado. Przesuwa rękami po prześcieradle i wypowiada imię Babette...”[4].

Pozostali mieszkańcy wioski nie wyróżniają się niczym szczególnym. Nie ma tu zżytej społeczności, nie ma wsparcia w sąsiedztwie. Po suszy trwającej ponad rok przygotowują się do ewakuacji i migracji w bardziej żyzne okolice. Albo się wyprowadzą, albo umrą z braku wody, albo popełnią zbiorowe szaleństwo...

Reasumując – susza we wsi Icamole nikomu nie wyszła na dobre, potwierdzają się naukowe doniesienia, że brak wody szkodzi zdrowiu. Nie wiem, ile i co pił pan Toscana – widać zaszkodziło mu wybitnie. Jak również tym, którzy przyznali mu trzy nagrody za tę książkę.

Mam nadzieję, że pozostanę ostatnią czytelniczką tego krótkiego opowiadania – z szacunku do siebie i w trosce o Wasz wolny czas, który możecie spędzić z przyjemniejszą lekturą - szczerze nie polecam „Ostatniego czytelnika”.



---
[1]David Toscana, "Ostatni czytelnik", tłum. Sarah Kuźmicz, wyd. Świat Książki, Warszawa 2010, tekst z okładki.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 43.
[4] Tamże, s. 56.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na stronie Lubimy Czytać]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7375
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: carmaniola 18.05.2010 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno tak się nie męczyła... | Guinevere7
Hihi, pobrzmiewa mocnymi akcentami ibero, za którymi akurat nie przepadam, ale tak jakoś, zupełnie przekornie się skuszę, bo być może jednak znajdę tam coś, co mi owo pobrzmiewanie wynagrodzi. :-)
Użytkownik: Kuba Grom 28.05.2010 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno tak się nie męczyła... | Guinevere7
A ja przeczytałem to w dwa dni, i książka mi się spodobała. Moim zdaniem jest to konglomerat przemyśleń autora na temat książek. Ta opowieść mogłaby się zakończyć w kilku miejscach, ale za każdym razem autor umieszcza takie momenty w środku, dając sobie okazję do przemyśleń o zakończeniach.
Jeśli po opisie na okładce każdy oczekiwał kryminału, to nic dziwnego, że się rozczarował.

Fragment książki:
http://swiatksiazki.pl/wcsstore/SwiatKsiazki/Attac​hment/6595.pdf
Użytkownik: carmaniola 25.07.2010 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja przeczytałem to w dw... | Kuba Grom
I mnie się podobało. Podobałoby mi się bardziej, ale jakiś chochlik namieszał podczas składu, albo tłumacz może... Nie wiem. Momentami składnia, znaki interpunkcyjne i nagłe zmiany z narratora trzecioosobowego na pierwszoosobowego były bardzo dziwne i nie wyglądały na zamierzone.

W sumie to bardzo smutna książka, a Lucio - bibliotekarz żyjący w świecie literatury i objaśniający rzeczywistość za jej pomocą przywiódł mi na myśl Don Kichote.
Użytkownik: karreu 13.06.2010 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno tak się nie męczyła... | Guinevere7
Zgadzam się ze wszystkim, co napisała Guinevere. W tej książce nie znalazłam nic dla siebie. Dla mnie "Ostatni czytelnik" to tylko wybujały autotematyzm, dziwne zabiegi narracyjne i wrażenie, że wszystkie główne postaci zamiast w Icamole powinny znajdować się w jakimś dobrym szpitalu psychiatrycznym.

Jest w tej książce fragment: "Kobieta trafiła w sedno, wydawca powinien tak traktować swojego pisarza. Andrade Berenguer powinien usłyszeć taką reprymendę, zniewagę od swojego wydawcy, dostać w twarz własnym rękopisem"[1]. Moim zdaniem Davida Toscanę powinno spotkać to samo, bo (według mnie) jego powieść nie nadaje się do czytania.

[1] David Toscana, "Ostatni czytelnik", tłum. Sarah Kuźmicz, Świat Książki Warszawa 2010, s. 151
Użytkownik: L'or 26.07.2010 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno tak się nie męczyła... | Guinevere7
Guinevere7 to naprawdę nie była książka dla Ciebie i ewidentnie nic z niej nie zrozumiałaś. Jeśli lubisz zagadki polecam książki Agaty Christie - w nich możesz się domyślać kto zabił ofiarę, a na końcu masz zawsze jak na tacy podane pełne wyjaśnienie sprawy.
Kupiłam "Ostatniego czytelnika" ponieważ bardzo lubię książki o książkach. Pozycja autorstwa Davida Toscany jest wyjątkowa. Opowiada o różnicy między prawdziwym życiem a literaturą (- ten motyw ciągnie się od początku do końca); o różnicy między światem realnym a fikcją zawartą w książkach. Lucio skazuje na zagładę książki, które są sztuczne, których autor np. nie wiedział o czym pisze, bo nigdy nic podobnego nie przeżył (patrz: morderstwo opisane wieloma krwawymi synonimami i zabijanie kozła przez Remigio). Życie to nie książki, a książki to nie życie - główny bohater dochodzi do tego wniosku na samym końcu, pełen rozczarowania, bo jako zapalony czytelnik koniec końców nie znalazł w książkach odpowiedzi na swoje poszukiwania.
Użytkownik: Guinevere7 02.08.2010 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Guinevere7 to naprawdę ni... | L'or
Zgadzam się - to nie była książka dla mnie, niestety byłam "odgórnie " zobowiązana do napisania recenzji, więc postanowiłam zamieścić ją i tutaj. Ale za książkami w stylu A. Christie też nie przepadam, więc polecanka nietrafiona :) Nie zależy mi na treści lekkiej, łatwej i przewidywalnej.
Co do pana Toscany opinie na różnych forach są podzielone z przewagą negatywnych, ale o gustach czytelniczych się nie dyskutuje - każdy wybiera dla siebie to, co lubi i co sprawia, że przyjemnie spędza czas przy lekturze.
Cieszę się, że komuś spodobała się ta książka - to znak, że autor nie wysilał się nadaremnie :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: