Dodany: 04.05.2010 12:23|Autor:

Książka: Ostatnia noc w Twisted River
Irving John
Notę wprowadził(a): lemon5

1 osoba poleca ten tekst.

nota wydawcy


New Hampshire, rok 1954. Spławianie drewna powoli staje się przeżytkiem. W podupadającej osadzie Twisted River kucharz o trudnym do wymówienia nazwisku Dominic Baciagalupo prowadzi stołówkę dla robotników z tartaku. Niefortunna pomyłka jego dwunastoletniego syna Danny'ego wyzwala lawinę zdarzeń, które na zawsze odmienią jego życie. Zmuszeni do ucieczki, ojciec i syn rozpoczynają pięćdziesięcioletnią podróż w poszukiwaniu szczęścia i utraconej tożsamości. Przeszłość, która nie daje o sobie łatwo zapomnieć, rzuca ich z miejsca na miejsce, zaś próby odbudowania normalnego życia skupiają się wokół kulinarnych poczynań Dominika i kariery literackiej Danny'ego. Czy kiedykolwiek uda im się odzyskać spokój i znaleźć to, czego szukają?

Najnowsza powieść autora „Świata według Garpa” obfituje w wypadki dramatyczne i mrożące krew w żyłach, ukazane z charakterystyczną dla Irvinga kąśliwością i dystansem na tle przemian zachodzących w Ameryce drugiej połowy dwudziestego wieku. To powrót Irvinga, jakiego pamiętamy z „Hotelu New Hampshire” i „Regulaminu tłoczni win”. Powrót w wielkim stylu.

[Prószyński i S-ka, 2010]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4492
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: reniferze 15.08.2010 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: New Hampshire, rok 1954. ... | lemon5
Dla Johna Irvinga złamałam swoją zasadę, żeby kupować tylko książki, które już czytałam - i mam dowód, że zasady są po to, żeby ich przestrzegać. Zaczęłam z entuzjazmem godnym lepszej sprawy - Irving należy do moich ulubionych autorów, wszystkie jego książki oceniłam bardzo wysoko; z katalogu B-netki nie przeczytałam jeszcze tylko czterech pozycji (w tym scenariusza npdst. "Regulaminu tłoczni win", którego wcale nie mam zamiaru czytać). Dzisiaj skończyłam "Ostatnią noc w Twisted River" - i skończyłam ją z ulgą. Każda strona sprawiała mi przykrość - bo owszem, pomysł godny Irvinga, ale sposób, w jaki poprowadzono fabułę.. nie, to jakaś katastrofa. Postacie są zaledwie zarysowane, wydarzenia opisane bez żadnych emocji, przeskoki w narracji sięgają kilkudziesięciu lat. Chciałam tylko skończyć tę książkę, zamknąć ją, odłożyć na półkę i zapomnieć. Po prostu: fuszerka, panie Irving. Przykro mi, ale fuszerka.
Użytkownik: dani78 31.10.2010 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla Johna Irvinga złamała... | reniferze
Nic, jak tylko zgodzić się z opinią powyżej. Czytałem, bo mam w zwyczaju kończyć to co zacząłem, ale była to męka, a nie radość lektury...
Użytkownik: alicja225 13.03.2011 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic, jak tylko zgodzić si... | dani78
Tak, tak, tak. Miejscami miałam wrażenie, że Irving napisał książkę bo musiał. Zmiany nazwisk po kilka razy za każdym razem podkreślenie, że ten to tamten (zawsze to parę wersów więcej wyjdzie). Szczegóły dotyczące postaci i ich wyglądu powtarzane do znudzenia (skoro ktoś kuleje to czy raptem przestanie? kto wie?- pomyślał autor- może lepiej to podkreślę.) Przeskoki w narracji w miejsca mniej lub bardziej odległe- okropnie irytujące. I nie wiem czyj to pomysł-autora czy tłumacza-, ale słowo debil i jego pochodne naprawdę nie robi dobrze książce. Jestem ogromnie rozczarowana.
Użytkownik: Pennywise 09.04.2011 01:54 napisał(a):
Odpowiedź na: New Hampshire, rok 1954. ... | lemon5
Hmm...mam podobne odczucia. Uwielbiam Irvinga ale ta książka pozostawiła jakąś pustkę...tytuł całkiem zgrabny,początek też,akcja rozwija się całkiem poprawnie lecz później wszystko się zaczyna pruć jak pończoszka na niezbyt zgrabnej nóżce. Ciekawy pomysł na książkę odbił w jakimś chaotycznym kierunku a przeskoki w narracji nie pozwalają wgryźć się głębiej i naprawdę polubić bohaterów,mimo,że Ci bohaterowie naprawdę mają potencjał.W zasadzie można nie czytać tej książki-po paru dniach jest wyblakłym wspomnieniem.
Użytkownik: allamania 12.05.2011 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm...mam podobne odczuci... | Pennywise
Podpisuje się pod ww. komentarzem obiema rękami. Początek intrygujacy, potem jest już coraz gorzej. Mniej więcej od połowy książki żal było ją zamknąć i odłożyć - dobrnęłam więc do końca. Ten wg mnie zupełnie Irvingowi nie wyszedł, pozostawiając summa sumarum niesmak wobec całej książki, która skądinąd złą nie jest. Polityka, odniesienia do 11.09. - wydają się zupełnie zbędne.
Użytkownik: ellfly 04.12.2011 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: New Hampshire, rok 1954. ... | lemon5
Dostałam tę książkę rok temu. W końcu znalazłam na nią czas i w połowie będąc stwierdzam, że już nie mogę. Miałam nadzieję, że po przeczytaniu powyższych komentarzy okaże się, że tekst jest uciążliwy ale potem ponownie wraca na właściwy tor, jednak z waszych opinii wynika coś przeciwnego - tak już będzie do końca. Rzadko to robię, ale chyba odłożę powieść z powrotem na półkę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: