"Przeczytaj to i przytul mnie". Tak łatwo zabłądzić w ludzkim świecie. Rzecz o uzależnieniach. Najprościej utożsamiać uzależnienie z alkoholem, narkotykami, jedzeniem. Jednak istnieją dziesiątki innych uzależnień, dzięki którym bronimy się przed regułami tego nudnego i niezwykle rygorystycznego świata. Uciekamy, bawimy się w chowanego i zastanawiamy się kim tak naprawdę jesteśmy. Te przywołane wcześniej nałogi są najpopularniejsze i najprostsze, ponadto najbardziej krzykliwe.
Małgorzata Halber to dla mnie postać nieznana. Wprawdzie kiedy obejrzałem zdjęcie autorki książki pt.
Najgorszy człowiek na świecie (
Halber Małgorzata)
, skojarzyłem ją z jakąś telewizją muzyczną, jednak samego nazwiska wcześniej nie rozpoznawałem. Teraz to nazwisk powinno utkwić mi bardziej w pamięci.
Alter ego autorki - Krystyna, jest alkoholiczką i narkomanką. Nie radzi sobie ze swoimi problemami, którymi są w szczególności wiara w swoje możliwości, wygląd a także charakter. Trochę ciężko w to uwierzyć, patrząc na to, że nie prowadzi ona jakiegoś wielce szarego w odcieniu życia, ma przecież ciekawy zawód i spore możliwości "towarzyskie". Poza tym skończyła studia filozoficzne. I może tu jest pies pogrzebany? Może błahość ludzkich "problemów" ją przygniata?
Halber w swojej książce stara się walczyć ze stereotypami. Alkoholik, narkoman nie musi być śmierdzącym bezdomnym śpiącym na dworcowej poczekalni, nie musi być widywany codziennie od samego rana w stanie wskazującym. Stereotypy te mimo wszystko są już trochę zacofane, bo zdążyliśmy się przyzwyczaić, że coraz więcej alkoholików widywanych jest pod postacią ludzi z aktówką w ręku i krawatem na szyi. No właśnie. Jest widywanych albo i nie.
Halber walczy z tematem tabu. W końcu przyznać się, ze ma się problemy z używkami to raczej powód do wstydu niż świetny pomysł na promocję swojej osoby w świecie literatury. Dochodzi więc do obnażenia, do spowiedzi dziecięcia wieku. Spowiedzi trochę monotematycznej, jednak wiele uzmysławiającej.
Po lekturze książki obejrzałem kilka wywiadów z Małgorzatą. I zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Jeżeli tacy ludzie; inteligentni, wcale nie pozbawieni walorów estetycznych, wpadają w depresję, nie zdają sobie sprawy z własnych wartości (no chyba, że udają w wyższym celu), to kto w takim razie dochodzi w swoim życiu do sukcesów i wiedzie rolę autorytetów w swojej zawodowej, i nie tylko, społeczności? Nasuwają się smutne wnioski....
Nie napawa optymizmem zakończenie książki. W każdym razie powodzenia. Krystyno, Małgorzato, czy kim tam jesteś czy chciałabyś być, i całej reszcie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.