Przedstawiam
KONKURS nr 22 pt.
„BZIK, czyli NIETYPOWE ZACHOWANIA”, który przygotowała
Czajka:
Raz doznawszy przyjemności konkursowego męczenia Was fragmentami, nie mogłam sobie odmówić kolejnego konkursu i z ogromną radością przedstawiam Wam poniższą osiemnastkę. Mam nadzieję, że okaże się przyjazna i da się rozszyfrować bez zbytniego trudu.
Fragmenty konkursowe łączy nietypowe zachowanie bohaterów, które na pierwszy rzut oka wydaje się być zupełnie zwariowane, jednak na drugi rzut daje się na ogół łatwo i racjonalnie wytłumaczyć.
Imię lub nazwisko postaci zastąpiłam inicjałem, natomiast w przypadku bohaterów, których nawet inicjał byłby dużym ułatwieniem zamaskowałam poprzez X i Y.
Rozwiązania proszę przesyłać na adres [...] w formie:
1. numer fragmentu (niepunktowany)
2. tytuł książki (1 pkt)
3. imię i nazwisko autora (1 pkt)
4. odpowiedź na pytanie dodatkowe (1 pkt) (hihi, znowu są!)
Za każdy fragment można zdobyć trzy punkty, za wszystkie 18 fragmentów można zdobyć maksymalnie 54 punkty. W odpowiedzi na każdy nadesłany mail będę wysyłać potwierdzenie z informacją o zdobytej ilości punktów. Brak takiego potwierdzenia proszę reklamować na forum. Oczywiście, jak dotąd, można wysyłać odpowiedzi w kilku mailach
aż do
11 maja (czwartek),
do godziny 24:00.
Wyniki wraz z Listą Laureatów zostaną ogłoszone na forum następnego dnia.
Nagrodą jest tradycyjnie satysfakcja!
Życzę dobrej zabawy.
UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!
FRAGMENTY KONKURSOWE
1.
Próbował uderzać garnkiem o rozmaite przedmioty, a ponieważ nie widział, o co uderza, nic mu to nie pomogło; próbował jeszcze wygramolić się z Pułapki, a że nic przed sobą nie widział, tylko garnek, a i tego niewiele, był zupełnie bezradny...
Na kogo była zrobiona Pułapka?
2.
O piątej, gdy weszliśmy na antenę, siedziałam na szczycie słupa gotowa na sygnał zjechać na dół. Nagle R. krzyknął w słuchawce: „Jazda, jazda, jazda!”, więc zaczęłam zjeżdżać. A wtedy dodał: „Jazda, Newcastle! X, przygotuj się. Wchodzisz za pół minuty”.
Mogłam zjechać do końca i popędzić na górę po schodach, ale byłam raptem kilka stóp od szczytu słupa, więc zaczęłam podciągać się z powrotem. Nagle w słuchawce rozległ się ryk:
- X! Jesteś na wizji! Co ty, (...), wyprawiasz? Nie miałaś się wspinać, tylko zjeżdżać. No już!
Jaki to był rodzaj słupa?
3.
Korzystając z obszerności rotundy oraz ze zmroku panującego w karecie, X zdołała z niezwykłym wysiłkiem rozplątać wreszcie tasiemki sznurówki, a następnie, zachowując przy tym zamyślony wyraz twarzy, uwolnić się od przedmiotu swej udręki. Zdjęty gorset zwinęła w rulon, nie bardzo wiedząc, co z nim zrobić.
Co X zrobiła ze zdjętym gorsetem?
4.
Kot dał susa w górę na dobre dwa metry, wydał dziki okrzyk wojenny i zaczął się miotać po całym pokoju, uderzając o meble, przewracając doniczki z kwiatami, szerząc ogólne spustoszenie. Następnie, na tylnych łapach i z łebkiem odrzuconym w tył, tańczył w szalonym zachwycie donośnie obwieszczając światu swe bezgraniczne szczęście. Potem wpadł znowu w zwariowane wirowanie po pokoju, siejąc po drodze totalny zamęt. A ciotka weszła akurat, gdy wykonywał serię podwójnych młynków i po wyrzuceniu z siebie ostatniego gromkiego pisku wyskakiwał przez otwarte okno, porywając za sobą resztę ocalałych do tej pory doniczek. Staruszkę osłupienie zamieniło w kamień i rzucała tylko ogłupiałe spojrzenia znad okularów; X zaś tarzał się po podłodze nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
- X, na miłość boską, co jest temu kotu?
Właśnie, co było kotu?
5.
Z początku myślał, że wpadł w delirium. To, co widział, było zbyt potworne, aby mogło być normalne. Kiedy X wróciła, pchała przed sobą węglowy grill.
- X, tak bardzo mnie boli – łzy spływały mu po policzkach.
- Wiem, mój kochany – pocałowała go w policzek, a dotyk jej ust był tak delikatny jak muśnięcie spadającego piórka. – Wkrótce.
Wyszła, a on spoglądał z osłupieniem na węglowy grill (coś co mogło pasować do zewnętrznego wystroju letniego patio), który stał teraz w jego pokoju przywołując niespokojne obrazy posągów i składanych im ofiar.
Co miało być złożone w ofierze?
6.
- Jestem bardzo zadowolona, mogąc pozostać tutaj... ale tak mi gorąco i mam tak wielkie pragnienie!
- Wiem, czego byś chciała! – powiedziała dobrodusznie X, wyjmując z kieszeni małe pudełeczko. – Chcesz herbatnika?
Y pomyślała, że byłoby nieuprzejmością powiedzieć: „Nie”, choć wcale nie o tym marzyła. Wzięła więc herbatnika i zmusiła się do zjedzenia go. Był on bardzo suchy i doszła do przekonania, że nigdy nie była tak bliska udławienia się.
Dlaczego X poczęstowała Y herbatnikiem na ugaszenie pragnienia?
7.
Bliska obłędu przeszukałam całą kuchnię, utwierdzając się w mniemaniu, że X musiała zwariować. Wszystko miała tam dziwacznie przemieszane, łyżki, noże i widelce znalazłam w szafce pod lodówką, gdzie raczej można było się spodziewać śmieci, z makaronem i mąką pomieszane były środki piorące, pieczywo leżało w lodówce, a puszka z herbatą na kredensie, w skrzynce z narzędziami. Wyglądało na to, że w dziedzinie wybryków pani tego domu doszła do perfekcji. Na domiar złego, szukając, musiałam pilnie uważać, czy nie nadchodzi wróg, który mógłby zajrzeć i spytać, czego szukam.
Kto był wrogiem?
8.
- Czym mogę dziś panu służyć, panie X? – spytała wesoło i zalotnie panna LH, opierając się na obu rękach o ladę sklepową.
- Czy pani ma... ma... czy są grabie ogrodowe? – wyjąkał X.
Panna H spojrzała na niego trochę zdziwiona, niezupełnie pewna, czy dobrze zrozumiała, że ktoś w połowie grudnia zapytuje o grabie ogrodowe.
- Zdaje mi się, że zostały jeszcze jedna czy dwie sztuki – rzekła – lecz są na górze w składzie. Pójdę sprawdzić.
Podczas jej nieobecności X zbierał siły do następnej próby.
Kiedy panna H wróciła z grabiami i uprzejmie spytała: „Czym mogę jeszcze służyć, panie X?” – X zebrał całą odwagę i rzekł:
- A więc ponieważ mi pani przypomniała, chciałbym dostać, to jest... rozumie się... chciałbym kupić... trochę nasion traw...
Panna H słyszała, iż X nazywano oryginałem. Obecnie doszła do wniosku, że to skończony wariat.
- Nasiona sprowadzamy tylko na wiosnę – zauważyła wyniośle. – Teraz nie mamy żadnych na składzie.
Co faktycznie chciał kupić X?
9.
Siedzieliśmy w rzędach przed zgaszonym telewizorem, wpatrzeni w szary ekran, udając, że widzimy mecz wyraźnie jak na dłoni, a za nami X szaleje i wrzeszczy.
Dlaczego telewizor był wyłączony?
10.
Kelner rzucił się na ziemię z drugiej strony stołu i już byliśmy parą czworonogów poruszających się między kurami-butami, które nad nami gdakały jak oszalałe. On ciągle przekonany, że chodzi o „parkera” albo o luidora, kiedy już na dobre zadomowiliśmy się pod stołem w intymnej, mrocznej atmosferze, zapytał mnie – a gdy mu odpowiedziałem, zrobił minę nadającą się do uwiecznienia, ale mnie nie było do śmiechu, strach zamknął mi żołądek na dwa spusty i w końcu ogarnęła mnie zupełna rozpacz (kelner podniósł się wściekły), i zacząłem chwytać za damskie pantofle (…).
Czego szukali?
11.
Pociąg pędzi, patrzę jak ogłupiały. Dzika kobieta; doprawdy, istna dzikuska; a zresztą korpulentna, pełna na twarzy, wysoka, blondynka, rumiana (aż zanadto), oczy roziskrzone gniewem. Nie mówiąc ani słowa, z niezwykłą uprzejmością, z najdoskonalszą uprzejmością, z wyrafinowaną, że tak powiem, uprzejmością, wysuwam dwa palce do bolończyka, biorę go delikatnie za kark i buch przez okno (…)! Ledwo zdążył pisnąć. Pociąg pędzi dalej...
Dlaczego narrator wyrzucił bolończyka z pociągu?
12.
Y natychmiast wystawił ten sam palec i napluł na niego, podłubał nim w nosie, drapał się nim, spotwarzał, jak mógł, jak umiał, bronił się atakując, atakował broniąc się, ale palec X ciągle, niezwyciężony, trwał na wysokościach. I nie skutkowało, że Y gryzł swój palec, wiercił nim w zębach, skrobał w piętę i robił wszystko, co w mocy ludzkiej, żeby go zohydzić.
Co faktycznie robili X i Y?
13.
- Widziałeś? Widziałeś na własne oczy, że to był X?
- Na własne, najwłaśniejsze – zapewniał C. – Wczoraj wieczorem na jego podwórku. Mieszkają w tym pierwszym od ulicy bloku. Przechodziłem koło ich okien i mówię wam, chłopaki, aż mi nogi w ziemię wrosły: X przebrany za panienkę!!!
- Nie, to nie do wiary – powiedział J.
- Jak to „nie do wiary”? Sukieneczka w groszki, koraliki na szyi, siedział grzecznie, i szydełkiem jakieś ząbki produkował.
Dlaczego X dziergał na szydełku?
14
Głowy mieli zwieszone raz na prawą, drugi raz na lewą stronę. Jednym okiem patrzyli w niebo, drugim ku ziemi. Suknie ich były upstrzone niezliczonymi figurami słońca, gwiazd, księżyca, pomiędzy którymi znajdowały się skrzypce, flety, arfy, gitary, lutnie i wiele innych instrumentów muzycznych nie znanych w Europie. Widziałem naokoło nich wiele sług trzymających w rękach przywiązane do krótkich kijów pęcherze, w których było nieco grochu i kamyków małych, jak się później dowiedziałem. Coraz tymi pęcherzami bili po uszach i po ustach tych, przy których stali, i nie mogłem z początku przyczyny tego zgadnąć.
Jaka była przyczyna bicia po uszach i ustach rzeczonymi pęcherzami?
15.
Przez kilka miesięcy robiło na przykład straszliwy bałagan w szufladach. Pinezki wkładało do cukru, ołówki do makaronu, a mąkę mieszało z atramentem, chusteczki do nosa chowało między kartki książki, a pastę do zębów zamieniało z kremem do opalania, tak że mieliśmy opalone zęby i wybielone twarze.
Aż tu któregoś dnia przychodzimy (...) przekręcamy klucz w zamku... wchodzimy... cisza. Na stole nowa serweta, książki poukładane równiutko, cały dom wymieciony i wysprzątany, aż lśni. Tylko na kloszu od lampy (widocznie dla lepszej dekoracji) wiszą trzy kokardki z mojego pociętego krawata. Specjalnie się tym nie zmartwiliśmy, bo przecież nie musiałem wcale chodzić w krawacie, a radości było co niemiara,
Dlaczego najprawdopodobniej bohater robił taki bałagan?
16.
Skręciłem na ścieżkę, co bieży na przełaj – ona za mną. Gorąco mi się zrobiło, bo laboga, taka świnia, co może nie świnia! Skręciłem na drogę wedle figury, prosiak za mną… Widziałem, biały był, a kiele ogona, poniżej ździebełko, czarno łaciaty! Ja bez rów – ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą są – ona za mną, ja na kamionki, a ona kiej mi się nie rzuci pod kulasy – rymnąłem kiej długi. Opętana czy co?... Ledwie się pozbierał, a ona kiej nie zadrze ogona i w skok przede mną! A lećże se, zapowietrzona, pomyślałem. Ale nie uciekła, ino wciąż przede mną leciała – aż do samej chałupy – aż do samej chałupy, prześwietny sądzie, aż w ogrodzenie weszła, aż do sieni wlazła, a że drzwi do izby były otwarte, to i do izby poszła… Tak mi Panie Boże dopomóż. Amen!
Dlaczego ten opętany prosiak tak szedł za narratorem?
17.
… niepostrzeżenie obcinałem scyzorykiem guziki od palt, żakietów i marynarek napotykanych pań i panów. Miałem z tego powodu mnóstwo przykrości.
Któregoś dnia pewien listonosz wrzucił mnie za karę do basenu z rakami, kiedy indziej znów jakiś garbus wytarzał mnie w pokrzywach, a pewna starsza pani, której urwałem guzik od płaszcza, obiła mnie parasolką.
Z jakiego powodu narrator tak obcinał guziki nie bacząc na srogie kary?
18.
... więc szedł ulicami, aż znalazł w dzielnicy robotniczej otwartą winiarnię. Napił się trochę chianti, a gdy właściciel odwrócił się na chwilę, spryskał resztą wina swą koszulę.
L. wpadł we wściekłość, kiedy poczuł wino.
- Więc nie dosyć, że całą noc spędzasz na ulicach i Bóg jeden wie, co wyrabiasz i z jakimi kobietami się włóczysz, ale jeszcze wracasz do domu cuchnąc tanią winiarnią! Nie mogę pojąć, co cię ciągnie do tych bezecności?
Skąd faktycznie wracał bohater?
.........................................................................
Uwaga! Organizator zastrzega sobie prawo do wykorzystania odpowiedzi nadesłanych przez uczestników niniejszego konkursu i upublicznienia ich podczas ogłoszenia wyników.
================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu