Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
U mnie piąteczek zdecydowanie odpada. Do 20 pracuję. Niedziela ok.
Dla mnie pasuje. Wreszcie wolny wieczór. Pierwszy od 6 tygodni. Jakieś miejsce?
"Nędznicy" jak najbardziej. "Lalkę" - stosunek arystokracji do niższych klas społecznych. "Skąpiec" Moliera i "Opowieść wigilijna" Dickensa - postawa dusigrosza.
Wstępnie przykładam łapkę, ale jeśli praca nie pozwoli, to będziecie musieli mi wybaczyć. :)
Myślę, że godzina nie powinna być problemem. Zawsze ktoś może dojść w trakcie spotkania. Przecież nie wyrzucimy. :) Zostańmy zatem przy Głuchym na Ruskiej (przynajmniej orientacyjnie, knajp w tej okolicy jest masa i zawsze można się gdzieś przenieść) w niedzielę o 17. Gdyby coś nie grało, to uwzględnimy granicę błędu następnym razem. Do zobaczenia już pojutrze!
Ty to się zdecyduj lepiej, a nie serwujesz tysiąc pięćset pomysłów na minutę! Poczytałbyś lepiej... wiesz co. Może, żeby nie robić zamieszania powinniśmy jasno i konkretnie napisać JESZCZE RAZ co, gdzie i kiedy. Zapraszamy nowe osoby, ależ oczywiście, że zapraszamy! Im nas więcej, tym lepiej.
Telepatyczna transmisja trwa! Stepan sugeruje Kalaczakrę na Kuźniczej albo Głuchy Telefon na Ruskiej. Oba sprawdzone i całkiem przyjemne. Oba raczej niezbyt tłoczne. Byłabym za drugim, ale decydujcie się.
Czas nagli, bo to już niedługo. Zatem piąteczek czy niedziela? Stepan przekazał mi właśnie telepatycznie, że w piątek będzie zajęty (nie myślcie sobie - nie mną, niestety :D). Zatem (niech będzie, że razem) optujemy za niedzielą. 17-18 będzie chyba w porządku. Zawsze można zjawić się w trakcie. Pozostaje jeszcze kwestia miejsca. Macie jakieś pomysły? Kot (to przedostatnie - dla niektórych ostatnie - miejsce) był całkiem w porządku, al...
Jak najbardziej ten weekend. A później... też coś się wykombinuje. ;)
Ja też mam wszystkie trzy, ja też! :)
Kurczę, kurczę! Mikołaj był u mnie już cztery razy, chociaż do świąt jeszcze trochę... Bardzo mnie to, rzecz jasna, cieszy. Ale chyba musiałabym być wyjątkowo grzeczna, bo Żona Mokołaja wrzuciła mi do skrzynki dziś "Ćpuna" i "Nirvanę". Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Jestem tak wdzięczna, że nawet nie wiem, jak to wyrazić.
Absolutnie Bezkonkurencyjny Mikołaj z Wrocławia dał mi aż 5 książek. Gogol, Mann, Czapliński... sami znamienici autorzy! I wszyscy bardzo poszukiwani. Widzicie, jaki ten Mikołaj cudowny? Nic, tylko go po stopach całować!
ORWO: Antologia Szczeniaki Odpowiadania Pisz do Pilcha
Zatem... kto będzie, ten będzie. Może skonkretyzujemy miejsce?
Jeśli Radek tak miło zaprasza, to obowiązek, konieczność nasza, by przybyć tłumnie w wyznaczony dzień, pod warunkiem tylko, iż dowiemy się gdzie. mimo że spaprałam rymy, (my, oliwki zawsze z liryką leżymy jak widać, nie tylko podczas lektury) będzie to dowód zapału, nie żadnej brawury, że na spotkaniu się zjawię nawet w obliczu wichury.
Dni mijają, wątków na forum przybywa, a deklaracji spotkania nie widać... CO Z WAMI?
KOCHANI, kochani! Pierwszy termin już jutro. Prywatne śledztwo wykazało, że część osób chce, ale niektórym jednak ten termin nie pasuje. Określcie się, proszę, w jakiś sposób. Moja propozycja: spotkanie jutro (w mniejszym gronie), bo są osoby, którym na tym zależy... oraz drugie, w środku tygodnia. Jak wynika z autopsji, bardzo trudno jest nam się zgrać i wybrać jeden, konkretny, satysfakcjonujący dzień. Nie znaczy to jednak pr...
Ale ''Miasto Ł.'' Piątka jest jednak [przynajmniej dla mnie] na wskroś optymistyczna. Nie tylko przez surrealistyczną (i dość, niestety, zbanalizowaną) puentę. Świadomość zła musi być... dobra. Musi dawać światło. Piątek ma wyjątkowy słuch literacki. I talent opowiadacza. To się rzadko łączy u współczesnych powieściotwórców. Tym bardziej jest cenne.
Ile to jest kilkaset? Trochę mogę przygarnąć i porozdawać wśród znajomych...
Chętnie przygarnę, a jakże!
Chyba byłam bardzo grzeczna w tym roku. Jest nie opadł entuzjazm wywołany poprzednim prezentem, a już listonosz doniósł mi kolejną mikołajową przesyłkę. Drogi Mikołaju z Warszawy, pięknie, arcypięknie dziękuję za "Last Minute" z dedykacją. Bardzo się cieszę!
Rozumiem, że ustalone. Tylko ja może dojdę jakoś w trakcie, bo 18.30 to najwcześniej, kiedy znajdę chwilkę. Bardzo pracowita ta sobota dla mnie, a z drugiej strony nie chcę tracić spotkania, o które tak zabiegam. :)
No, to ustalone! Teraz pozostaje pytanie: gdzie, gdzie?
Byłoby świetnie! Może ktoś jeszcze się określi? Ludzie, pobudka! ;)
Żmijko - w kwestii książek najlepiej wcześniej dogadać się prywatnie, żeby przynieść coś specjalnie dla danej osoby (i dostać też coś, czego naprawdę się szuka). Nie musisz tachać bez potrzeby. :) Ale Kochani! Konkrety, konkrety. Czas mija, a żaden nowy pomysł na termin się nie pojawił. Dzisiaj już piąty, może jednak pora na pobudkę. :)
Wielkie, wielgachne dzięki Biblionetkołajowi z Krotoszyna za T.Love - Potrzebuję wczoraj: Oficjalna biografia Świetna niespodzianka! O tyle ważna, że naprawdę chciałam to przeczytać, sama raczej nigdy nie zdecydowałabym się na zakup. Dzięki, dzięki, dzięki!
Wpadaj, wpadaj! Na pewno nie nudzimy się ze sobą. To już dużo. :)
Ja chętnie, rzecz jasna. Gdzie i o której?
Kurczę, kurczę. Rozbieżności widzę. Powiem tak: jeśli weekend, to mogę tylko po 19. Poniedziałek - pełna mobilność. Natomiast odnośnie listopada powiem tyle, że planów nie mam i dostosuję się, ale fajnie byłoby gdybyśmy się zgrali, więc przydałby się jakiś konkretniejszy termin. Początek czy ''po piątym'' to bardzo szerokie pojęcia. Dla niektórych piętnasty też jest na początku. I bez wątpienia wypada po piątym. ;) Myślcie, Robaczki, myślcie...
A można jakoś dostać egzemplarz z dedykacją? :)
Odgrzewanie kotletów. Przepraszam za dosadność, ale dla mnie to byłby już zwyczajnie tani chwyt. Zbyt tani. Trochę więcej kreatywności!
Ja się zgłaszam, ja, ja, ja!
Obwód głowy chętnie przygarnę. :)
No trudno. Może ktoś się jeszcze skusi. :) Mam już prawie połowę i coraz więcej czasu na czytanie, więc może nawet przekroczę tę magiczną liczbę. Oby tylko książeczki były wciągające, bo ostatnio z tym słabo. ;(
Uderzam w czterysta! Kto ze mną? :)
Sto książkowych lat dla Marty! Sto dobrych książek! Jak już wiecie, dla mnie wszystkie terminy są w porządku, więc w sumie nie powinnam się wypowiadać, tylko dostosować, ale myślę, że fajnie byłoby się postarać i wybrać taki dzień, by spotkać się w maksymalnie dużym gronie. Jasne - wszystkich nie uszczęśliwimy, ale jakieś porozumienie chyba jest wykonalne. Zapraszamy nowe osoby! Niech nam się grupka spotkaniowa rozrasta!
Myślę, że wszyscy jesteśmy na tyle SPOKO, że czujemy się ze sobą dość pewnie, więc co powiecie na to, żeby spotykać się... powiedzmy raz w miesiącu i opowiadać, co się ciekawego zmieniło między stronami? :) Sądząc z wpisów na forum, inne miasta są dość zgrane pod tym względem, więc my chyba też możemy, prawda?
Chyba jednak trzynastą. ;)) Podpięłam odpowiedź pod przedostatni post, to zmyliło. Wybacz. :)
Ja też zgłaszam, ja też!
Wszystkimi łapkami podpisuję się pod hasłem, żeby spotkać się możliwie najszybciej. Jednak chciał dołączyć jeszcze Stepan, ale poniedziałki, środy i piątki ma zajęte.
Dobrze. :) Mam tylko nadzieję, że do tego czasu nie odejdziesz do krainy Ostatecznego Wschodu (a reszta miłych B-netkowiczów spełniać się w swoich miejscach), bo wtedy będę musiała zacząć ryczeć!
Nie będę pisać, że można trzy razy, bo wyjdzie, że jestem nachalna. ;D Zatem... może przyszły tydzień? Żeby każdemu pasowało. W końcu tylko ja tu jestem na wiecznych wakacjach. ;))
Świetnie! Co prawda Agata wolała we wtorek, ale jakoś na pewno się dogadamy. Kto następny, kto następny? ;)
Z mojego prywatnego nagabywania wyszło tyle, że mamy dwóch nowych chętnych na wtorek. Ktoś jeszcze się pisze? Jakieś pomysły?
Kochane i Drodzy albo Kochani i Drogie! Stała się rzecz niezwykła. A zaczęło się tak: dawno, dawno temu (czyli wczoraj o 17) za siedmioma górami, za siedmioma lasami (tj. pod wrocławskim Pręgierzem) spotkała się trójka ambitnych, młodych (duchem i ciałem, ale nie doświadczeniem) Czytaczy: Ryczypisk, Chuda oraz Olinka. Podniosłość tej chwili podkreślał zacinający deszcz i fakt, iż dla tej ostatniej była to pierwsza (choć, miejmy nadzieję, nie...
Zawsze można spotkać się dwa razy. ;D Co do miejsca: proponuję Tajne Komplety. Można poszperać między książkami, pogadać i napić się czegoś dobrego. Miejsca jest dość i dla większej grupki, gdyby ktoś się jeszcze zgłosił, a jednak pozostaje kameralnie.
A może by tak nie zaśmiecać forum? W takich sprawach lepiej pisać do administracji portalu (w końcu nie jest tajemnicą, że dodawanie książek jest moderowane, więc najprościej zapytać u źródła - moderatorów). Nie sądzę, żeby powód usunięcia książki z katalogu był adekwatnym wątkiem dla ogółu społeczności B-netki. Abstrahując, rzecz jasna, od tego, że użycie [ew. ustawienie] polskich znaków naprawdę nie jest trudne. Stosowanie zasad interpunkc...
Chętnie! I może być czwartek, nie ma sprawy. Chociaż inny dzień też w porządku, więc mogę się dostosować.
Zadowolenia z portalu! Przynajmniej przez kolejne pięć lat. :)
Zgłaszam się, zgłaszam! Mogę? ;)
Tytuł i opis raczej nieszczególnie mnie zachęciły do lektury, ale to kwestia pewnych skojarzeń. Po prostu nie jestem typowym odbiorcom literatury tego rodzaju. Niemniej gratuluję pasji pisania! Odwagi też. ;)
Skoro tak, sprawa jest chyba jasna. Chociaż coś mi się tu nie zgadza, ale teraz nie znajdę przykładów. Pamiętam, że oceniałam coś wpisanego jako całość i fragmentarycznie - każda część osobno. Aczkolwiek za dużo tego, żeby znaleźć. Nie mam dowodów... jednak postaram się zapamiętać i w podobnych sytuacjach zgłaszać błędy. :)
Inspirujące cytaty, fakt. Szczególnie pierwsze dwa. Ostatni wydaje mi się być dość oczywisty, ale może to tylko złudzenie. Dzienniki/pamiętniki to świetna sprawa! Pisz zawsze, kiedy masz ochotę. Nawet jeśli literacko nic z tego nie wyjdzie (a tego nie wiesz w trakcie tworzenia), to później pojawi się możliwość autoanalizy. Zobaczysz postęp (lub regres, czego nie życzę) w swoim >>ja<<, w sposobie myślenia i ubierania myśli w słow...
Jeśli tytuł zbioru różni się od nazw poszczególnych opowiadań, nie rozumiem, w czym tkwi problem. Przecież widziałam już podobne przypadki i było w porządku. Hmm, zagadka...
Ja też wyciągam łapkę, ja też!
Nie szkodzi, że można. I tak kupię. Jeśli działa tak, jak Twoja wypowiedź o niej - warto mieć w domu. :)
Rany, ruszył mnie Twój post. Naprawdę. Muszę to kupić. Muszę, muszę, muszę!
Boże, przepraszam. Mój błąd. Jakoś mechanicznie uznałam, że skoro odpowiadasz mi bezpośrednio, to cały czas rozmawiam z jedną osobą. Nie zwracam uwagi na nicki, bo one (z racji konkursów) tak często się tu zmieniają. Kajam się.
No i doszliśmy do konsensusu. Ale jeszcze nie odpowiedziałeś na pytanie, co takiego zmieniła w Twoim życiu ta książka. Nie ukrywam, że bardzo mnie to fascynuje, bo też sobie wiele obiecywałam i nie wyszło, ale może już się znieczuliłam. Nadmiar literatury konkretnego rodzaju prowadzi do tego, że już niewiele książek potrafi 'zadziałać'. Dlatego zastanawiam się, czy w tym przypadku to moja wina, czy też jednak zwyczajnie nie trafiłam z lekturą...
Ale dlaczego nie? Przewidywalne zakończenie nasuwa prosty wniosek: od początku wiemy, jak to się skończy, więc to odbiera dużą część czytelniczej satysfakcji. Mocno autobiograficzna? Okej, ale pamiętnik sensu stricto to też nie jest, więc spokojnie można by jeszcze coś zmienić w imię literatury. Przecież Plath nie była jakąś tam panienką od książek. Pensjonarką z 'pasją pisania'. Ona wiedziała, czym jest literatura. Zdawała sobie sprawę z śr...
Prostym i przystępnym? Akurat to (samodzielnie) raczej jest słabym argumentem na zachętę. Mnie zaskoczenie rozczarowało. Ta książka mogła albo skończyć się śmiercią bohaterki, albo... właśnie w taki sposób, w jaki się skończyła. Szkoda, podczas lektury liczyłam, że pojawi się jakaś trzecia opcja. Trochę z innej strony? Czyli jakiej? Pomogła w czymś? Coś zmieniła?
''Słowem - jeśli nie ma rymów ani rytmu, dla mnie nie jest to poezja.'' To ju będzie typowy offtop, ale założenie, że w wierszach bez rymu nie ma rytmu, jest, delikatnie mówiąc, krzywdzącym uogólnieniem. Wystarczy przytoczyć Martę Podgórnik, Dariusza Suskę, czy Katarzynę Zdanowicz. Ale! Nie lubisz poezji współczesnej, pisanej w, nazwijmy to, modnym ostatnio stylu, więc lista autorów jest raczej zbędna. W pewien sposób nawet to rozumiem, ch...
Może. Tylko czy to znaczy, że wszyscy od razu muszą kopiować postawę, którą na swój użytek nazywam 'akademickim zadęciem'? No, może to nie zabrzmiało zbyt uprzejmie ani przyjaźnie. W żadnym wypadku nie próbuję Cię atakować czy dyskredytować. Przeciwnie. :) Naprawdę fajnie, że ktoś tutaj podszedł do sprawy od tej strony. Wielki plus, bo to przydatne. Ale... może warto się zastanowić, co jeszcze, prócz powtarzania/wykorzystywania cudzych (c...
Guru? Hmmm, jak dla kogo. Tak, ze wszystkiego można zrobić utwór wierszowany, jeśli założymy, że jedynym kryterium jest podział na wersy i strofy (bo środki stylistyczne występują nawet w kiepskich dowcipach albo instrukcji obsługi pralki, więc to nieco inna para kaloszy). Zresztą, nie trzeba szukać daleko. Wystarczy zajrzeć na pierwszy z brzegu portal literacki. Aż roi się od diarystycznych, koślawych, wierszopodobnych tworów. A może s...
Ten jako wiersz. Strasznie kiepski, ale wiersz (pod względem formalnym). Natomiast te wyżej - raczej próba bełkotliwego dziennika. To, rzecz jasna, tylko moje zdanie.
Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło. Może faktycznie przeceniłam recenzje i rekomendacje i wybrałam same kiepskie książki, bo przecież wśród kilkudziesięciu odrzuconych trafiła się perełka, która mnie zatrzymała na dłużej. :) Za radę dziękuję. Może niekoniecznie skorzystam, bo akurat nie mam w domu żadnych niedokończonych tomów, a poznanych książek (poza poezją i niekiedy eseistyką) jakoś nie lubię czytać ponownie. To już nie to sam...
Odebrałam, dziękuję! Na pewno skorzystam z tego, co tam znalazłam. :)
Zatem czekam na jakieś wieści i w razie czego bardzo proszę mnie dopisać na samiuteńki koniec. :)
A można się jeszcze dopisać? Ale chciałabym jakoś daleko, tak za 2 miesiące najlepiej. Przeprowadzam się i to mi bardzo ułatwi sprawę.
Teraz prawie wszystkie firmy przewożą paczki zagraniczne i najczęściej o połowę taniej niż poczta. Powyżej 1 kg już nawet w granicach kraju korzystam tylko z kuriera. Sęk w tym, że już nie mam dokąd posyłać. Chyba że zamęczę znajomych, żeby jeszcze chociaż po 100 przygarnęli na trochę... ;) Hotel dla książek, to jest myśl!
Właśnie, właśnie. To jest jednak ryzykowne. Im mniejsze paczki, tym mniejsze ryzyko strat. Ale to z kolei problematyczne. Ciężka sprawa... Już bezpieczniej przyjeżdżać co 3-6 miesięcy i zabierać za każdym razem walizkę książek. A na to trzeba mieć czas, pieniądze i cierpliwość.
Tam teraz mieszka ktoś inny. Pominę nawet kwestię, że nie mam pełnego zaufania do obcych ludzi, ale lokatorzy zwyczajnie sobie nie życzą. I nic nie poradzę. :(
Zasadniczo zgadzam się z Wami. Z tą tylko drobną różnicą, że dla mnie początek był sztampowy i niezachęcający. Później nieco się rozkręciło, a od połowy znowu spadło i koniec faktycznie rozczarowuje. Z drugiej strony... faktycznie, nie mogło być niczego innego. To prawda. Dobry tekst. Czyta się przyjemnie, intrygująco opowiada o książce i widać w nim szczerość. Brawo! Mówmy, myślmy, kochajmy. :)
Moja brytyjska biblioteka nie chce już więcej polskich książek. Wszystkie angielskie i rosyjskie już rozdałam. Zostały mi właściwie trzy kategorie: - ulubione - kupione, bo ''koniecznie muszę to mieć'' i nieprzeczytane, bo nie było czasu - przeczytane i nie chcę się rozstać, bo albo to kawałek serii, albo może mi się jeszcze przydać, albo prezent z autografem etc. Gdybym mogła je jakoś dostarczyć do biblioteki w mieście, w którym mam miesz...
Też to znam. Kiedy zabrakło mi już regałów i miejsca na ich ciągłe dostawianie, zaczęłam pakować niektóre książki do szafy. Strasznie nieprzyjemne uczucie, strasznie. Może nie musisz decydować się na pudła. Wszystko zależy od tego, ile tego masz. Ja do samolotu mogę wnieść 30 kg, a posiadam jakieś 10 razy tyle. Lekko licząc. Z upychaniem w małym mieszkaniu sprawa jest nieco prostsza. Może zrezygnuj z trzymania na widoku czegoś innego? Ludzie ...
Kiedy muszę. Już postanowiłam. Widoków mi nie szkoda, znajomych nie szkoda, a zbiorów strasznie. Ech, jakoś to może załatwię.
Zacna recenzja! Chociaż momentami przypomina szkolną rozprawkę. Nie czepiam się, w końcu sama mistrzem gatunku nie jestem, a przyjemność przy lekturze była, więc wszystko w porządku. Mój tekst był znacznie bardziej lapidarny i skupiony na formie. Skojarzenia z cudzą dykcją traktuję jako jeden z najpoważniejszych minusów tej książki, jednak nie można powiedzieć, że to ''odgapianie''. Raczej zbieg okoliczności, a autor zapewne wypracuje odrę...
''Women of Vatican'', ale Elfka ma rację co do ''wygooglania'' (wygooglać - fajne słowo!). Jest tylko po polsku. A może to tytuł jakiejś pracy zaadoptowanej do roli książki? Mniejsza z tym. :)
Bardzo sugestywny ostatni akapit. Mogłabym nawet powiedzieć: radykalny. I słusznie, bo podziałał. Książka wylądowała w poszukiwanych. Jeśli tylko będzie okazja, postaram się ją gdzieś kupić.
Chwyt marketingowy, powiadasz? Ale jaki to ma sens? Zresztą... nawet jeśli jest Polakiem, to jeszcze niczego nie dowodzi. Ja publikowałam i po polsku i po angielsku, a jeśli się mocno postaram, mogę jeszcze po czesku. Jestem Polką, mieszkam w Wielkiej Brytanii. I do czego to prowadzi? Niczego konkretnego. Znam co najmniej kilku Polaków mieszkających po zachodniej stronie Odry. Czasem publikują (co prawda na razie tylko w prasie i Internecie) teks...
Pewna mogę być tylko swojego imienia, ale w stopce książki znalazłam tytuł oryginału i notkę, że tłumaczeniem zajmował się zespół redakcyjny. Sądzę, że to wystarczający powód do wniosków zawartych w recenzji.
O moje podatki nie musisz się martwić, zapewniam. Może mieszkam w Szwajcarii? Tak się śmiesznie składa, że to Ty stawiasz państwo na jednej szali, a kościół na drugiej, a nie Bartoś ani ktokolwiek z tej dyskusji. Tytułem końca dodam, że autor ''Wolności, równości, katolicyzmu...'' wypowiadał się i publikował w tym samym tonie jeszcze ZANIM wystąpił z zakonu, więc na pewno nie ma to związku z jego domniemaną karierą (co sugerujesz). Rada na...
Widzę, że dyskusja bardzo się rozwinęła. I dobrze! Dosłownie cisną mi się na usta dwa pytania. Po pierwsze: niby dlaczego mamy mówić, że nam się coś nie podoba w sposób życzliwy temu komuś, kogo krytykujemy? A nie można po prostu z szacunkiem, ale dosadnie i przede wszystkim szczerze? I jaka jest różnica między krytykami świeckimi (z wiedzą teologiczną i inteligencją), a klerykami? Żadna! Wszystko się sprowadza do chęci dialogu i odwagi. Al...
Przeczytam na pewno!
Widzę, dzięki wielkie!
Tak to już niestety bywa... Ja mam (na szczęście) ten ''problem'' z głowy, bo jestem zdeklarowaną agnostyczką (chociaż wcale nie przez księży/dzięki księżom, ale z własnych powodów), a poza tym w miejscu, gdzie mieszkam zwyczaj kolędy po prostu nie istnieje. W każdym razie pozostaje mi tylko życzyć Ci samych pozytywnych doświadczeń z ludźmi. Bez znaczenia, czy noszą sutannę, habit, koronę, czy zwykłe ubranie. :)
Ale naprawdę? Pożyczysz? Super! Tylko koszty wysyłki mogą być drogie. Może odsprzedasz? Jedyny adres, jaki kiedykolwiek podałam publicznie, jest mejlowy i jak najbardziej aktualny. :) No, chyba że to e-book (oczywiście też czytam, czemu nie).
Jeśli tylko uda mi się jakoś tę książkę zdobyć (co niestety ze względu na moje miejsce zamieszkania nie będzie sprawą łatwą) - na pewno przeczytam! Pozwolę też sobie przejrzeć Twoje oceny i inne teksty. Myślę, że mógłbyś całkiem przypadkiem podsunąć mi wiele inspirujących lektur.
Krzysztofie, masz niestety rację. I jednocześnie uświadomiłeś mi jedną ważną kwestię, o której powinnam w powyższej recenzji napisać, a nie zrobiłam tego, nie chcąc odsłaniać za dużo (nie lubię tekstów, mówiących o lekturach w taki sposób, że już nie trzeba ich czytać, bo wszystko jest jasne). Ad rem! Prawie pod koniec książki (rozdziało o Kościele na rozdrożu) Bartoś wspomina sytuację księdza Zaleskiego, który został objęty zakazem publiczn...
Ojć. Innych (póki co) nie ma.
Kurczę, nie wiem, co myśleć o Twojej recenzji. Z jednej strony muszę przyznać, że zadanie wykonane, bo tekst pobudza do zakupu książki, a jednak... dla mnie jest odrobinkę zbyt hurra-optymistyczny. Taka ta książka cudowna? Moja wrodzona podejrzliwość jakoś nie pozwala uwierzyć. Piszesz: to książka jedyna w swoim rodzaju(...).Czyta się ją jednym tchem (...).>>Podróżnik W<< jest napisany z humorem, pasją i precyzją(...)'', a ja oś...
Domyśliłam się, że raczej polecasz. To bardzo subiektywne zniechęcenie. Czytam z Twojej recenzji, że to typowa książka w ''delikatnym'' stylu. Obawiam się, że nie będzie mogła mnie kompletnie niczym zaskoczyć ani wciągnąć w opowiedziane historie. To po prostu ''nie moja bajka''. Jestem jednak pewna, że znajdzie wiele zadowolonych czytelniczek. :)
Myślę, że warto rozmawiać w komentarzach pod wszystkimi recenzjami, nie tylko tymi wyróżnionymi. W każdym razie dziękuję. :) Szukając nowych lektur, zauważyłam, że też masz sporo wyróżnionych, więc również gratuluję. W tekstach Bartosia urzekł mnie sposób przedstawienia problemu. Celne komentarze do rzeczywistości, a jednak bez pouczania. Bez nutki ''jestem najmądrzejszy'' w tle. Dlatego bardzo cieszę się, że trafiłam na jego książkę i u...
Kurczę, świetny tekst! Jak mówią w telewizji: pod wrażeniem jestem! Dostrzegam kilka interpunkcyjnych braków, ale właściwie to żaden zarzut. W mojej ostatniej recenzji też jest ten problem, a nijak nie da się poprawić. Trudno. Recenzja może nie jest typowa, ale działa. To najważniejsze, prawda? :))
Bardzo rzetelnie, a przy tym interesująco napisana recenzja. Pierwszy akapit - kurczę, niby oczywistość, ale nigdy tak o tym nie myślałam. Dzięki! Zainteresowałeś mnie książką. Mam wrażenie, że warto czytać ją wybiórczo. Poczytam więcej Twoich tekstów. :)
''Frencz nie odda życia za ojczyznę, ukochaną czy wolność, nie popełni samobójstwa z powodu braku zrozumienia dla swojej wrażliwej, artystycznej duszy.'' - i bardzo dobrze! Bo ileż można przerabiać te same, skostniałe schematy? ''On stoczy się na samo dno, właściwie nie wiadomo dlaczego. Ot, z braku ambicji, niechęci do działania i zmiany.'' - czyżby więc coś w stylu Piątka, Nahacza, Stasiuka albo Żadana? ''Jarosław Maślanek z pewnością ni...
Dobra recenzja. Konkretna i zwięzła. Skutecznie zniechęciłaś mnie do tej książki, dziękuję. :)
Cóż, to chyba kwestia gustu, bo styl, który uznałaś za ohydny jest po prostu typowy dla pewnego rodzaju narracji i ma wielu zwolenników (co można zauważyć po ocenach podobnych pozycji). ''Książka ma wiele mankamentów językowych'' - nie każdy bohater musi mówić językiem stricte literackim. W każdym razie dzięki za głos w dyskusji. Doceniam.
Odpowiednio znaczy dla mnie po prostu SZCZERZE, więc jak najbardziej można pisać negatywnie. :)
Fajnie napisane. Z nerwem. Lubię takie. :)
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)