Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Mnie nie czytało się ciężko, chociaż faktycznie konstrukcja dialogów jest trochę dziwna. Zazwyczaj jeśli nie było wiadomo, kto mówi, była to wypowiedź Cromwella i po początkowej konsternacji tego się trzymałam. Nieprzypisana wypowiedź = Cromwell.
W sumie zgadzam się z każdym słowem, ale i tak łyknęłam w dwa wieczory i dałam 5. Czytanie książek Krajewskiego zastępuje mi chyba czytanie harlequinów.
Ta ostatnia wypowiedź akurat była skierowana do mnie. Nie wiem, być może Antygen sam jest tłumaczem tej książki, bo chyba założył konto jedynie po to, aby się nam odgryźć. Szkoda, że książkę przeczytałam x lat temu i prawie zdążyłam o niej zapomnieć, być może jego słowa miałyby większą siłę rażenia. Może popełniłam błąd, może przymiotnik "edypalny" rzeczywiście jest wymysłem domorosłych tłumaczy, chociaż pojawia się w słownikach z zakresu psycho...
Bardzo dziękuję, wezmę sobie Twoją wypowiedź do serca :) Doprawdy z chęcią bym wróciła do liceum, o ile bardziej beztrosko się wtedy żyło.
Fajna recenzja, ale jedna uwaga: "Jako narrator nie ocenia ich, przytacza jedynie historie obrazujące ich codzienne życie." - zauważasz, że pisarz praktycznie zupełnie oddaje głos swoim postaciom. Jeśli ktoś opowiada, ocenia, to właściwie oni (w dużej mierze Świętkowa).
Och, z tymi spoilerami, po prostu dyskutujemy o książce, inaczej się nie da ;) Twoja interpretacja jest przekonywująca, ale mam poczucie, że za tym wszystkim kryje się coś jeszcze.
Bo ta relacja, o której piszesz jest silnie zinstytucjonalizowana. Może dlatego bohaterowie się nie przeciwstawiają, bo są tej instytucji wytworem i w jej ramach toczy się całe ich życie. A może nie mają wolnej woli i dlatego ich człowieczeństwo budzi wątpliwości? Jeśli spojrzymy na inne podobnego typu "instytucje", powiedzmy niewolnictwo czy holocaust, zawsze dochodziło w nich do jakiś buntów, ale przecież próba odroczenia donacji podjęta przez ...
A ja jakoś nie mogę się na to nabrać. Człowieczeństwo bohaterów nie budzi mojej wątpliwości. Dlaczego się go im w ogóle odmawia? Gdyby niepowtarzalność materiału genetycznego świadczyła o posiadaniu lub nieposiadaniu duszy, musielibyśmy się zastanowić, czy ludźmi są bliźniaki jednojajowe. Sądzę, że w realnym świecie takie postępowanie nigdy nie spotkałoby się z moralną akceptacją na tak wielką skalę, jak to jest przedstawione w książce. Mi się wy...
Racja, Axelsson jest świetna.
Byc może, ale "Ta, którą nie byłam" bardziej mi się podobała. "Kwietniowej czarownicy" jeszcze nie czytałam.
Co mi się nie spodobało w "Domie Augusty", to zbyt duże nagromadzenie nieszczęść, które dotykają Andżelikę. Książka minimalnie straciła przez to na prawdopodobieństwie. Ale poza tym świetna. Majgull Axelsson jest jednym z moich największych literackich odkryć ostatnich lat.
Zgadzam się z Tobą i to właśnie chyba jest mi delikatnie nie w smak. Bo zawsze wyobrażałam sobie opowiadanie/powieść jako dobrze zbudowany budynek, a pisarza jako kogoś na kształt architekta zdarzeń. A tu dostałam zupełnie coś innego i przyznam, że ogarnęła mnie konsternacja (wcześniej niczego Munro nie czytałam). Stąd zapewne moje lekkie rozczarowanie, ale absolutnie nie twierdzę, że książka jest zła. Moralizatorstwo? Jakoś nie widzę. "Chwytani...
Ech, nie chciałam zniechęcać :) Sądzę, że książka jest warta przeczytania.
No właśnie. Dziś w nocy, gdy myślałam sobie o tej książce, przyszło mi do głowy słowo "paplanina". Te potoki słów, powtórzenia ciągnące się przez całe strony... Narrator próbuje uciec od Wolfsegg, a jednak ewidentnie jest przez nie opętany, aż do granicy śmieszności (jego skradanie się na pogrzeb rodziny - no nie dało rady, wybuchnęłam śmiechem, chociaż sytuacja wymagająca powagi). I przywołanie dziecka jest jak najbardziej słuszne w tym wypadku,...
Słuszna uwaga. Wychodzi na to, że w Chinach, gdzie żyje chyba z miliard osób, łatwiej wpaść na zagubionego brata/siostrę niż w Pcimiu Dolnym. Książka ma swój urok, te wszystkie konflikty jak z tragedii greckiej, sytuacje, w które wplątują się bohaterowie, gdzie wszyscy są jednocześnie winni i bez winy, bo każdy ma swoje niezaprzeczalne racje... Czyta się nieźle, chociaż nawet pomimo ciekawego tła obyczajowego i wspomnianej tragiczności losów, ni...
Wymądrzać się zamiaru nie mam, bo oczywiście ani wszystkiego nie przeczytałam, ani wszelkich rozumów nie zjadłam i zdaje się, szanowny Adasiu, że jesteś bardziej doświadczonym czytelnikiem ode mnie. Ale jak bym miała powiedzieć, o czym pisze Sławiński, Dehnel, Chutnik, Masłowska, to mi wychodzi, że tak trochę o sobie, trochę o wszystkim dookoła, a trochę o niczym. Na dłuższą metę to się staje nudne. Stanisic może i od tego nie odbiega, tylko że w...
W głębi ducha porównałam sobie z naszymi "młodymi, zdolnymi" i wydaje mi się, że Stanisic ma naprawdę dużo do zaoferowania. Zapewne masz rację, że to kwestia przeżycia pokoleniowego, ale sprawność językowa autora jest niezaprzeczalna. Powieść ma już 5 lat, zobaczymy, czy wyda coś nowego i równie interesującego.
Bardzo dobra książka. Dawno już nie czytałam czegoś, co jednocześnie mnie rozśmieszyło i poruszyło i nie wydawało mi się banalne ani pod względem treści ani pod względem formy. Niektóre sceny jak żywo wyjęte z bałkańskich filmów, historia leśnego meczu między żołnierzami trzyma w napięciu niczym najlepsze sensacyjne opowiadanie. Moim zdaniem - wielki talent.
Ja sądzę, że książka jest bardzo dobra, chociaż może z tym Ormem to trochę przesada ;) Nie nudziłam się nawet przez chwilę, nigdzie mi się nie dłużyło, świetny klimat, widać, że autor dysponuje nieprzebranymi zasobami fantazji, a swoje wizje potrafi przekazać w sugestywny sposób. Ostatnie strony może faktycznie mniej udane, bo Moers trochę goni, ale opowieść jest naprawdę niezwykle urokliwa.
Niestety "Zupa z granatów" jest o kilka poziomów niżej niż książki Axelsson. Owszem, to czytadło jest smakowite (w dosłownym sensie), ale to wciąż tylko czytadło.
Mam mieszane odczucia co do tej książki - od zachwytu po znudzenie. Po raz kolejny mam wrażenie, że natrafiłam na pisarza, który pisze świetnie, ale momentami nie ma o czym. Ja wiem, że fabuła jest passe, pomimo to bardzo chciałabym przeczytać polską książkę, która oprócz sprawności językowej autora, przedstawia również jakąś wciągającą historię.
Nie do końca się zgodzę, że opisywanie realiów miasta przycmiewa wątek sensacyjny. Ja przynajmniej śledziłam ten drugi z wielkim zainteresowaniem. Mi w tej książce wszystko pasuje, nawet ten nieszczęsny wątek romansowy. Zgadzam się, że nazywanie terapeutów - psychologów lekarzami jest nadużyciem (sam Hellinger nie ma ukończonych żadnych studiów!) i to chyba jedyny drobiniutki minus. W sumie można uznac, że to Teodor Szacki ma mylny pogląd na ten ...
Moje wrażenia po przeczytaniu tej książki są ambiwalentne - z jednej strony poczucie straconego czasu, z drugiej niekiedy nawet się pośmiałam (zwłaszcza opis rozmowy z moralniakiem jest bardzo realistyczny ;)). Daję 3 na zachętę.
Tytuł książki wyraźnie nawiązuje do innych tego typu utworów - "Kod Leonarda", "Klub Dantego", "Cień Poego" i co tam jeszcze było, już sama nie pamiętam. Z tym że w tym wypadku jest on nieco mylący i nie oddaje treści książki. Bo jaki tu właściwie mamy sekret Freuda? To, że Freud z niewyjaśnionych przyczyn nie lubił Ameryki jest rzeczywistością pozaksiążkową i w zasadzie nie ma wpływu na fabułę. Czytelnik równie dobr...
Mam wrażenie, że obecnie tłumaczenia traktuje się jakoś tak masowo, żadnej dbałości o słowo, żadnego mistrzostwa. Byc może "Sekret Freuda" to nie jest książka, do której warto zatrudniac najlepszych (=najdroższych) tłumaczy, ale, tak jak piszesz, kiepskie tłumaczenie znacznie utrudnia odbiór. Wiem, ponieważ sama kończyłam filologię obcą, że tłumacze to zazwyczaj jedna, monopolistyczna klika i trudno przebic się nowym, nawet jeśli są lep...
Tłumaczenie jest fatalne! Najbardziej denerwowało mnie nieustanne używanie przymiotnika "edypowy". "Edypowy" to tylko i wyłącznie należący do Edypa lub z nim związany. W kontekście freudowskiego kompleksu Edypa używa się przymiotnika "edypalny". A wystarczyłoby, żeby sobie to tłumaczka w Google wpisała, zresztą to wiedza na poziomie liceum, które, jak mniemam, tłumaczka skończyła.
Rozpoczęłam lekturę tej książki po przeczytaniu Waszych komentarzy i muszę przyznac, że jestem pozytywnie zaskoczona. Arcydzieło to może i nie jest, zgadzam się, że czarno-biało, że sztucznie, że schematycznie, ale w życiu nie zgodzę się z tym, że to się ciężko czyta! To jest właśnie takie czytadło, nad którym się do rana siedzi, człowiek wzruszy się losami bohatera, przeklnie w duchu rzucających mu kłody pod nogi, a przy okazji czegoś nauczy o ż...
Ja, zachęcona czyjąś wypowiedzią, zajrzałam do "Zwierciadła" - i chyba wolę "Zwierciadło" niż ten pseudointeligencki "Bluszcz", w którym bredzi Brodzik. Chyba w życiu nie przeczytałam książki, z etykietką: lit. kobieca (no dobra,może oprócz "Alchemika", bo tak się wszyscy zachwycali, chciałam zobaczyc, o co chodzi i może jeszcze jednego tomu "Przeminęło z wiatrem"), a po przeczytaniu kilku tekstów...
Kupiłam, przejrzałam i... zawód :( Zastanawia mnie do kogo jest to czasopismo skierowane, niby do kobiet, które czytają, ale kobieta, która przeczytała coś więcej niż Wiśniewskiego, Szwaję i Grocholę nie znajdzie tam dla siebie nic inspirującego. Ja rzucam Bluszcz w kąt i idę czytać Kingę Dunin w Wysokich Obcasach.
Bardzo trafna recenzja, zgadzam się z nią w stu procentach.
Ha! Cóż mam Ci powiedzieć, tak to wygląda i na tym polega urok tych krajów. Ja jeździłam sporo po Serbii i te bazary pełne Cyganów wrzeszczących, cygańskie orkiestry na dworcach, Ci wieśniacy w górach ubrani częściowo w ludowe stroje... Oczywiście zapewniam Cię, że i tam znajdziesz wypasione knajpy, ekskluzywne restauracje i najlepsze dyskoteki oraz młodzież ubraną w najmodniejsze ciuchy. Tylko po co o tym pisać, skoro to jest wszędzie takie samo...
Zgadzam się. Niestety nuda :( Autor mógł mniej się skoncentrować na faktach, a bardziej popuścić wodze fantazji.
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)