Dodany: 02.06.2017
|
Autor: il93
„»Dżajfa & Gibana« – sam tytuł jest tu, jak dla mnie, fantazyjnym i jakże przy tym życiowym poematem, którego nie sposób przeoczyć – to wybór wierszy z wydanych do tej pory sześciu książek Krzysztofa Śliwki (ur. 1967), plus garść tekstów nowych, znanych jedynie częściowo z publikacji w tak zwanej prasie literackiej. Jest w tej obszernej, niejako jubileuszowej prezentacji jeden wiersz, który można chyba spokojnie uznać za autoportret poetyckiego porte-parole Śliwki, liryk zatytułowany, jak to bywa u tego poety i do czego czytelnicy jego od lat są przyzwyczajeni, równie ekstrawagancko, co cała ta książka: »Wszystkim tym, którzy myślą, że jestem posępnym draniem, cokolwiek by to miało znaczyć«. Warto, myślę, zacytować ten wiersz: »To fakt/ czasami zachowuję się/ jak idiota:/ karmię koty/ kawałkami wędzonego kurczaka,/ ustępuję miejsca/ w tramwaju/ i staram się być/ uprzejmy dla sąsiadów.// Niekiedy/ wykłócam się/ o jakiś drobiazg / albo milczę,/ albo po prostu/ wychodzę w najmniej/ spodziewanym momencie.// Niekiedy/ potrafię być nieprzyjemny/ i mówić od rzeczy/ i robić wszystko na opak,/ jakbym chciał tym/ coś udowodnić.// Nigdzie dłużej/ nie mogę zagrzać miejsca,/ jestem trudny w odbiorze/ i za psa/ we mnie skruchy.// Kiedyś to się zmieni,/ nie wątpię w to,/ być może nawet/ zostawią mnie w spokoju,/ a ja na ich twarzach/ zamiast cynicznego uśmiechu/ ujrzę uciekające/ w popłochu / szczury«. […] Poezja Krzysztofa Śliwki od pierwszej lektury zwraca uwagę swoją – trudno chyba o precyzyjniejsze słowo – podwójnością. Z jednej strony mamy tu do czynienia z żywiołowością à la Franciszek Villon i bitnicy, z nurtem pikarejskiej błazenady, mitem – przynajmniej poetycko spełnionym – marzenia o ciągłym ruchu, podróży, byciu w drodze – z drugiej strony natomiast widać jak gdyby – tak bym to nazwał – Horacjańskie dążenie do zachowania umiaru, spokoju w każdej przytrafiającej się – i opisywanej – sytuacji. Zaskakujący musi więc być – i jest, o czym mówił przywoływany tu już na początku wiersz […] – bohater liryczny tej poezji, w którym czytelnik raz po raz widzi: a to żonglującego z humorem własnymi i świata nastrojami podróżnika, picaro, szelmę i nicponia z klasycznej powieści łotrzykowskiej, a to niemalże epikurejskiego, czy nawet taoistycznego mędrca, który za Lao-tsy (u Śliwki: Lao-Cy) powtarza: »Rządź wielkim krajem, jakbyś smażył małą rybkę«. Co można przełożyć zapewne i na taką mądrość: »Pisz wielką poezję, jakbyś smażył małą rybkę«. Łatwe? Nie bardzo. A jednak to właśnie Krzysztof Śliwka z powodzeniem od lat już blisko dwudziestu robi”.
Jakub Winiarski, „Subtelny melanż. Notatki o Śliwce”
[WBPiCAK, 2008]