Dodany: 05.05.2007
|
Autor: Astral
Michela Foucault nie trzeba już nikomu prezentować. Z ważniejszych jego prac - oprócz "Słów i rzeczy" - brakowało polskim czytelnikom tylko niniejszego studium.
We wczesnych latach sześćdziesiątych, kiedy książka powstała, Roussel był zapoznanym geniuszem, którego dzieła spoczywały w kurzu antykwariatów. I oto ponownie odkryty casus Roussela staje się pożywką dla opracowań Ferry'ego, Kristevej, Derridy. Nie mielibyśmy zapewne polskiej wersji "Locus Solus", gdyby nie fala zainteresowania, do której przyczynić się miała ta bardzo osobista książka Foucaulta.
W czym upatrywał on wartości hermetycznych utworów Roussela? Zapewne, obok fascynacji barwną postacią poety, dużą rolę odegrała specyfika "dzieła (będącego wszak tajemnicą tajemnic), dzieła - antylabiryntu". "Bez jednego wyjątku pozostaje mowa Rousselowska językiem zdwojonym, czy to wypowiadającym dyskurs oparty na procedurze, czy to procedury pozbawiony. Jak gdyby ta poezja źródłowa posiadała swego rodzaju podwojenie w postaci wersyfikowanej i zgodnej z procedurą, przy czym możliwe są połączenia i rozliczne, pokrętne wpływy. Jedno tylko jest wykluczone: mowa wolna od procedury i od rymu, a więc od zdwojenia".
Pamiętając, że Foucault wielbi pisarza wbrew niemu samemu, wielokrotnie przekraczając odautorskie zakazy i podważając szczerość pośmiertnej spowiedzi "Jak napisałem niektóre z moich książek", zaznaczmy, że nabożeństwo, z jakim podchodzi do twórczości swego bohatera, nie pozwala na dopowiedzenie jednej, drobnej obserwacji. Uważny czytelnik bez wątpienia odkryje muzyczną - a ściślej jazzową - strukturę wpisaną w owe utwory, skonstruowane na zasadzie "temat - daleko odbiegające, improwizowane solówki - finałowe powtórzenie tematu z nieznacznym przesunięciem". Wprost żal, że Rajmund Roussel porzucił był konserwatorium i zaprzepaścił karierę awangardowego muzyka dla wątpliwej roli eksperymentatora zrozumianego przez wąski krąg znawców, piszącego jazz-prozą.
[Wydawnictwo KR, 2001]