Książka: Obrońca ulicy

"Obrońca ulicy" opowiada o historii Michaela Brocka, młodego i zdolnego prawnika z Waszyngtonu, który pod wpływem dramatycznych przeżyć (wzięcie jako zakładnika przez psychicznie chorego bezdomnego, którego firma Brocka nielegalnie wyrzuciła, tak jak 16 innych osób, z zajmowanych przez niego prowizorycznego mieszkania) całkowicie zmienia swoje spojrzenie na świat, rezygnuje z posady w elitarnej Drake & Sweeney i postanawia poświęcić się mizernie opłacanej i w jego przekonaniu niebezpiecznej prac...

Książka łącząca dwa światy... Jeden, to świat bezwzględnych prawników, dla których liczy się tylko kasa, drugi zaś, to świat ludzi bezdomnych, którzy martwią się, gdzie będą dziś spać i czy w ogóle coś zjedzą... Bardzo podoba mi się postać bohatera - prawnika, który mimo swoich kłopotów małżeńskich poświęca się dla bezdomnych. Książka ta jest jedną z najlepszych książek Johna Grishama - mojego ulubionego pisarza!

Michael Brock, wschodząca gwiazda wielkiej firmy prawniczej w Waszyngtonie, robi błyskawiczną karierę. Żyje w ciągłym pośpiechu; nie ma czasu na refleksje ani na uczucia. Aż do dnia, kiedy obdarty uzbrojony mężczyzna wdziera się do kancelarii i zostaje zastrzelony przez brygadę antyterrorystyczną. Wstrząśnięty Michael chce dowiedzieć się, kim był ten człowiek i dlaczego to zrobił. Nie spodziewa się, że prywatne śledztwo ujawni ciemne sekrety jego szacownej firmy...

[Amber, 1998]

Usiedliśmy w głównej części, przy składanym stoliku, ściśnięci pośród mieszkańców ulicy. Mordecai jadł ze smakiem i rozmawiał z ludźmi na różne tematy. Ja byłem zgoła w odmiennym nastroju. Siorbałem z wolna zupę, która dzięki pannie Dolly okazała się całkiem niezła, nie mogłem się jednak opędzić od myśli, że oto ja, Michael Brock, wpływowy biały adwokat pochodzący z Memphis, absolwent Yale oraz pracownik kancelarii Drake'a i Sweeneya, siedzę teraz między bezdomnymi w podziemiach kościoła gdzieś ...

Jedna z najsłabszych książek Grishama (by nie powiedzieć, że napisana w momencie największej niemocy pisarskiej, obejmującej czułym uściskiem umysł i palce tego autora). Od pierwszych kartek powieści czułem, że coś jest nie tak; i ogarniało mnie straszne znużenie, i niechęć do głównego bohatera, a co za tym przyszło - niechęć do całej książki. Potem odkryłem, co było przyczyną tej niechęci - narracja w pierwszej osobie! Narrator/główny bohater okazuje się tak beznadziejnym przykładem niemo...

Czy Michael Brock się załamał? Dotychczas sądził, że wie, czego pragnie - eleganckich ubrań, luksusowego samochodu, pięknej żony i wartego milion dolarów udziału w firmie adwokackiej. Teraz jednak chyba inne wartości wydają mu się najważniejsze. Nie potrafi już dłużej uprawiać zawodu prawnika tylko dla pieniędzy. Chce to robić w zgodzie z własnym sumieniem*. --- * John Grisham: "Uliczny adwokat", tłum. Andrzej Szulc, Reader's Digest Przegląd, Warszawa 1999.