Autor: carmaniola
Data dodania: 11.04.2008 11:30
Wszystkiemu winien Domosławski i jego "Gorączka latynoamerykańska". Nie dość, że popchnął mnie ku postaci Che Guevary, to na dodatek podsunął konkretną lekturę. No i mam. I chłonę.
Che jako Chrystus z Vallegrande, Che na koszulkach i proporcach, Che na frontach budynków i pomnikach. Nie tylko w krajach Ameryki Południowej. Postać w sumie dość antypatyczna. Skąd, jak, dlaczego?
= = =
"Odsłonili mu twarz, czystą teraz i spokojną, i obnażyli pierś, zniszczoną przez czterdzieści lat astmy i ...