"Χωρα/Chora" rozpoznaje przykładową aporię tekstu Platońskiego. Timajos nazywany "chorą" (umiejscowieniem, miejscem, uprzestrzennieniem, usytuowaniem) ową "rzecz", która nie ma nic wspólnego z tym, czemu zdaje się "dawać miejsce", jednak nie dając nigdy niczego, ani idealnych paradygmatów rzeczy, ani kopii, które uparty demiurg w nią wpisał, mając przed oczami stałe idee.
Wobec tematu chory nie istnieje zatem teologia negatywna, jak też nie istnieje myśl o o Dobru, o Jedności lub o Bogu poza Bytem. To niewiarygodne i nieprawdopodobne doświadczenie posiada między innymi również wymiar polityczny. Zapowiada pewną myśl, a raczej - nie obiecując myśli - poddaje próbie to, co polityczne. I Sokrates, gdy udaje, że zwraca się do innych i mówi o politei jak przechodzień (którym jest - w życiu zbyt krótkim), zaczyna się do niej upodabniać - do chory, zaczyna ją grać w pewnej fikcji dziejącej się zawsze niepostrzeżenie, zaczyna ją przedstawiać, choć jest ona nienaruszalna, nieuchwytna, nieprawdopodobna, całkiem bliska i nieskończenie odległa, przyjmując wszystko poza wymianą i poza darem. Jest tym, czego trzeba, Koniecznością...
[Wydawnictwo KR, Warszawa 1999]