Dodany: 08.09.2016 21:40|Autor: misiak297

Od świetnego czytadła do gniota


"Zemsta ubiera się u Prady. Powrót diabła" to kontynuacja bestsellera "Diabeł ubiera się u Prady", który pozwolił się wybić wcale niezłej amerykańskiej pisarce Lauren Weisberger. Jego bohaterką jest Andrea Sachs; zostaje ona osobistą asystentką szefowej prestiżowego pisma modowego "Runway" – Mirandy Priestly. Dzięki temu może nabrać doświadczenia i poznać fascynujący świat mody. Praca marzeń? Bynajmniej. Okazuje się, że to koszmar, o jakim biednej Andy się nie śniło. Miranda jest szefową z piekła rodem. Powiedzieć, że traktuje ludzi przedmiotowo to naprawdę eufemizm. Weisberger w swojej powieści poruszyła aktualny problem społeczny – pokazała, ile psychicznie "kosztuje" prestiżowa posada. Jak bardzo trzeba się starać, poświęcać swoje życie i siebie, aby coś zyskać. "Diabeł ubiera się u Prady" to naprawdę dobre czytadło – oryginalne, poprowadzone z pomysłem, bez banału. Nic dziwnego, że szybko doczekało się ekranizacji. Filmowcy wpadli w tę pułapkę, której udało się uniknąć autorce – wprowadzili do fabuły trochę tanich rozwiązań kojarzących się właśnie z amerykańskim kinem Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

"Zemsta ubiera się u Prady. Powrót diabła" rozgrywa się w dziesięć lat po odejściu bohaterki z "Runwaya". Obecnie Andy razem z Emily (dawniej znienawidzoną współpracownicą, dziś przyjaciółką) prowadzi prestiżowe, dobrze prosperujące czasopismo poświęcone ślubom – "Plunge". Wychodzi za mąż za Maxa, reprezentanta amerykańskiej socjety. Może się uważać za szczęściarę. Jednak to szczęście szybko zostaje zburzone. List od nieprzychylnej teściowej psuje relacje między małżonkami, Andrea nabawia się uciążliwej choroby (i naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego nie domyśla się, z jaką "chorobą" ma do czynienia). Na dodatek na horyzoncie pojawia się Miranda Prestly z jedną ze swoich propozycji nie do odrzucenia...

"Diabeł ubiera się u Prady" to niegłupia książka, bardzo przyzwoite czytadło. "Zemsta ubiera się u Prady" – trzeba nazwać rzecz po imieniu – jest gniotem. Wygląda to tak, jakby Weisberger chciała odciąć kupony od sukcesu pierwszej części, ale zabrakło jej inwencji, a może i talentu.

Powieść jest fatalna. Napisana na siłę, bez pomysłu. Pierwsze 200 stron można by streścić na dziesięciu. Problemy nie są może sztuczne, ale na pewno sztucznie rozdmuchane (nieporozumienie małżeńskie dałoby się wyjaśnić, gdyby tylko Andy i Max porozmawiali ze sobą, a długie opisy "choroby" – zwyczajnie nudzą), pojawiają się niepotrzebne wątki, mnóstwo tu dłużyzn, rozmów o niczym. Najbardziej irytuje bohaterka – fajna dziewczyna z części pierwszej zmienia się w drugim tomie w trzydziestokilkuletnią infantylną, nieodpowiedzialną trzpiotkę. Fabuła sklecona byle jak, po prostu niedbale, trzyma się w całości na słowo honoru. A już zakończenie to po prostu żenada i można tylko dziwić się, że autorka z takimi bestsellerami w dorobku, której twórczość zachwyca niemałą liczbę czytelników, miała tyle tupetu, aby napisać tak pospieszny, miałki literacko, nieprzekonujący psychologicznie, płytki epilog.

Niskie oceny i nieprzychylne recenzje zamieszczone na serwisach czytelniczych w tym przypadku są w pełni zasłużone. Po dobrym "Diabeł ubiera się u Prady" ta powieść rozczarowuje... Choć "rozczarowuje" to kolejny eufemizm. I tylko szkoda, że do tak kiepskiej książki trafiły tak ciekawe postaci z pierwszego tomu, jak Miranda Priestly, Andrea czy Emily. Żadna z nich na to nie zasługiwała.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1479
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: