Dodany: 11.07.2016 22:31|Autor: Beatrice

Ostatnie rozdanie


Zaczęło się od zachwytu nad kunsztem językowym i zdaniami nasyconymi znaczeniem. Przyglądałam się tym zdaniom, powtarzałam je, myślałam nad nimi, zorientowałam się, że nie potrafię czytać tej książki szybko i że ilość treści nie przekłada się na liczbę stron. Powoli brnęłam dalej, a treść rodziła we mnie coraz bardziej wielowarstwowy smutek. Historie wiążące się z nazwiskami z notesu to przypadkowe epizody lub dłuższe, głębsze znajomości, a ich wspólnym mianownikiem jest ich kres i brak następstwa. Jedni już odeszli i została po nich cisza, inni, prawie zapomniani, stali się obcy. Sytuacje, które sprawiły, że nazwiska czy wizytówki znalazły się w notesie bohatera, jednorazowe, są już zupełnie nieistotne, nikt ich nie pamięta. On przekłada kartki, przewraca, gromadzi, spina gumką, uwierają go tak samo, jak uwierało go życie. Smuciła mnie kruchość tych momentów, tych zapomnianych znajomości, które definiują życie bohatera, które tworzą namacalny dowód drogi, jaką przeszedł. Smuciła mnie wizja popadającego w ruinę domu i zarastającego ogrodu, smuciło rozdanie kart na grobie szewca, smucił fakt, że prawdy i nadzieje przyświecające życiu tamtych ludzi wypaliły się i spopieliły z czasem, a oni zostali z niczym, zagubieni we współczesnym świecie. Tonęłam w smutku i poczuciu beznadziei podsycanych przez kolejne zdania tej powieści, beznamiętne rozmyślania bohatera i obraz ogólnego bezsensu. Z każdym kolejnym nazwiskiem wyławianym z notesu treść książki gęstniała, przelewała się powoli, dryfowała wokół podobnych tematów, wracała do tych samych postaci i przytłaczała coraz bardziej. Bohater zaczynał drażnić. Zawsze uciekający od odpowiedzialności, odwracający się od tego, co trudne, obojętny na ludzi i zdarzenia. Jego myśli i rozważania błądzą wokół negatywnych interpretacji, idą głębiej, przywołują kolejne postacie i wizje, ale może karmi nas on własnym obrazem sytuacji, niekoniecznie właściwym. Ogólny smutek przełamują postacie z innym usposobieniem, pozwalające na głęboki oddech ulgi, może nawet na dyskretny uśmiech. Dobrze jest zatopić się w tym smutku, poprzeżuwać zdania, zastanowić się nad nimi. Książka daje do myślenia, ale należy ją sobie dawkować. Trzeba się do niej przygotować, nastawić. Nie pakować jako lektury wakacyjnej, nie czytać w czasie majówki, w otoczeniu przyrody wybuchającej kwiatami i zielenią. Zostawić sobie na czas spokoju, długich wieczorów, nie ryzykując zderzenia ze sprzecznościami.


[Opinię zamieściłam również na lubimyczytac.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 414
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: