Dodany: 13.05.2004 15:18|Autor: bazyl3

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Syberiada polska
Domino Zbigniew (pseud. Bor Adam)

2 osoby polecają ten tekst.

bez tytułu


Obecnie uczęszczające do szkoły dzieci wiedzą już, co to Katyń czy też co oznacza data 17 września 1939 r. W czasach jednak mojego uczęszczania do "podstawówki" i nazwy, i daty próżno by szukać w podręcznikach. Gułag zaś był nie znanym, nie używanym słowem.

Pan Zbigniew Domino swoją "Syberiadą polską" uzupełnia poletko literatury "gułagowej", czy też w szerszym ujęciu - martyrologicznej. W swej książce opisuje losy Podolan, mieszkańców miejscowości Czerwony Jar, którzy zimą roku 1940 zostają wraz z rodzinami wywiezieni na Syberię. Wraz z bohaterami powieści poznajemy trudy podróży za Ural, a następnie rozpoczynamy poniewierkę po syberyjskich obozach pracy przymusowej. Dowiadujemy się, jak wyglądało życie na zsyłce i pokonujemy kolejne etapy "tajgowego" życia. Przenosiny z miejsca na miejsce, amnestię, wreszcie powrót do sponiewieranego wojną kraju.

Książka jest warta przeczytania, bo wzrusza indywidualnymi tragediami i z troszkę tylko woalowaną jaskrawością przedstawia przerażający los Sybiraków. Jest jednak parę rzeczy, które mam za złe autorowi. Po pierwsze kierowanie fabułą w sposób pozwalający uwypuklić ważniejsze wydarzenia historyczne (pakt Sikorski-Majski, wymarsz armii polskiej do Iranu itd.), jakby koniecznością było ich przedstawienie, co powodowało u mnie delikatne wrażenie sztuczności. Po drugie mieszanie słów polskich i rosyjskich. Wolałbym konsekwentnie: bądź wtręty po rosyjsku (oczywiście z przypisami podającymi tłumaczenie), bądź pisanie w całości (również kwestii Rosjan) po polsku. Po trzecie sztuczność dialogów i ich zbytnią, nie wiem jak to nazwać, "teraźniejszość" językową. Bo czy np. młody chłopak z 40-tego roku mógł znać słowo "fajnie". IMO raczej nie. Po czwarte częste powtarzanie rzeczy, które czytelnik już zna (np. co w tajdze nadaje się do jedzenia). No i zakończenie, bez wyjaśnień, pozostawiające czytającego z uczuciem niedosytu i takie jakieś zalatujące filmowym amerykańskim patriotyzmem. Wszystko to IMO, oczywiście.

Polecam, bo, mimo że się czepiałem (zawsze się czepiam), książka podobała mi się. A czytałem ją z tym większą ciekawością, że autor zawarł w niej prawdopodobnie część swoich obozowych wspomnień. Ci, którzy są przyzwyczajeni do tego, że podczas II WŚ tylko Hitler był be, niech poczytają. W syberyjskiej tajdze Polacy umierali bowiem w sposób nie mniej okrutny niż w obozach koncentracyjnych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5748
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Jabłonka 09.11.2012 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Obecnie uczęszczające do ... | bazyl3
Prawie przeczytałam już książkę, i owszem bardzo dobrze i, o dziwo, wiernie napisana... Zastanawiam się tylko jak ocenić książkę człowieka, który w PRL był pułkownikiem Ludowego Wojska Polskiego i pracował w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej...
Użytkownik: Maxim212 22.03.2013 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Obecnie uczęszczające do ... | bazyl3
Na początek też książkę musiałem przetłumaczyć sobie na jakiś język, chociaż zbliżony, do polskiego, gdyż koszmarem dla mnie był sposób potraktowany został język Puszkina (dla mnie zastosowana mieszanka jest zestawem dorodnych błędów ortograficznych). Pewnie korektę w Wydawnictwie Studio EMKA powierzono absolwentowi dysortografii stosowanej. W rezultacie książka z bardzo ciekawej sprowadzona została do poziomu w okolicach błota. Szkoda, że nie można temu wydawnictwu przyznać księgarskiej Złotej Maliny. Całkowicie na nią zasłużyło... Za czasów, których nie wolno chwalić, bo można spłonąć na stosie drewna (święconego), trzeci błąd ortograficzny dyskwalifikował ucznia. Dziś antyortografia jest na piedestale, przynajmniej w Wydawnictwie Studio EMKA. Odważyłem się na zadzwonienie do wydawnictwa. Miła przedstawicielka wydawcy usiłowała mnie przekonać, że właściwie nic się nie stało (O tempora! O mores!), że może, ewentualnie, w drugim wydaniu spróbują poprawić barbarzyństwa językowe. Nie wierzę w cuda. Amator pozostanie na zawsze amatorem. A co mnie najbardziej podobało czy zezłościło ująłem w czytatce Zacząłem czytać "Syberiadę polską"... i nie chcę się tu powtarzać...
Zepsuć ciekawą książkę. Hmmm... No to się trzeba postarać...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: