Dodany: 07.02.2016 15:48|Autor: misiak297

Książka: Zapach rumianku
Siesicka Krystyna

5 osób poleca ten tekst.

Miłość w cieniu wyborów


[w poniższym tekście zdradzam szczegóły fabularne]


W "Zapachu rumianku" – jednej z pierwszych (z 1969 roku) powieści Krystyny Siesickiej – splatają się dwie narracje. Pierwszą opowieść snuje czterdziestoletnia Zuzanna, popularna aktorka ("Dwie duże role w filmie i telewizyjny serial wybijają teraz moją twarz spośród twarzy innych ludzi. Ciekawe, że film i telewizja przyniosły mi więcej popularności niż piętnaście lat pracy w teatrze. Przestałam być składnikiem tłumu"[1]), która przyjechała na wieś, aby odwiedzić Klarę Sopoćko – bliską przyjaciółkę z dzieciństwa. Drugi głos należy do Rafała, zakochanego w córce Zuzanny – Katarzynie, która również przebywa u Klary. Chłopak jest synem człowieka, którego Zuzanna kiedyś odtrąciła, łamiąc mu życie. To w konsekwencji jej decyzji dorastał w rozbitej rodzinie, podczas gdy jego ojciec, Paweł poszukiwał odbicia Zuzanny w kolejnych żonach i partnerkach. Dwójkę narratorów dzielą wiek, środowisko, status społeczny, doświadczenie życiowe, ambicje, podejście do życia, aktualne problemy. Ich opowieści składają się na przejmującą i wieloznaczną historię o miłości i o trudnych decyzjach, które wpływają na więcej niż jedno życie.

Jest "Zapach rumianku" opowieścią o przyjaźni, przyjaźni przeobrażonej w przyzwyczajenie, przyjaźni zamienionej w czystą bliskość, której jednak przyjaźnią nazwać nie sposób. Zuzannę i Klarę kiedyś naprawdę wiele łączyło. Jako dzieci obiecały sobie, że razem zamieszkają, wspierały się w pierwszych latach młodości. Dziś spotykają się z przyzwyczajenia. Pozostają dla siebie ważne, ale ich drogi właściwie się rozeszły. Obie się zakochały – jedna w wiejskim chłopaku zmuszonym prowadzić gospodarstwo po tragicznej śmierci rodziców, druga – w przyszłym prowincjonalnym weterynarzu. Obie musiały dokonać wyborów. Klara została z Markiem, rezygnując z własnych ambicji, z życia, do jakiego przywykła. Zuzanna zrezygnowała z Pawła. Wyszła za mąż bez miłości (za to z rozsądku, który się opłacił) za Tadeusza, krytyka literackiego. Nawet po latach – rozumie siebie i swój wybór. Nie chciała skończyć na prowincji. Kariera okazała się najważniejsza.

"Z tego miejsca widzę cały rynek, niewielki, kwadratowy. Po jego bokach stoją dwupiętrowe kamienice, których partery zajęte są przez sklepy. Spółdzielnia, mydlarnia, obuwie, pasmanteria, kolektura »totka«. Restauracja »Arkadiusz«, rzeźnik, fryzjer męski i damski, odzież. Apteka, piekarnia. Dalej już nie mogę rozpoznać, ale zapewne dalej jest sklep papierniczy i księgarnia, a może i jeszcze jedna spółdzielnia spożywcza. Dom, do którego weszły Klara i Kasia, nie wyróżnia się niczym. To ten, w którym na dole jest fryzjer męski i damski. Być może w mieszkaniu weterynarza pachnie wodą po goleniu i sprayem. Być może dolatuje tam zapach bigosu z kuchni pobliskiej restauracji albo – co gorzej – zapach mięsa z rzeźnickiego sklepu. »Wybacz, Paweł – myślę. – Wybacz, Paweł, że ja tego nie wybrałam«. Bo on pewnie mieszka w podobnym miasteczku, na podobnym rynku jego żona też ma tak blisko do fryzjera jak żona weterynarza, do którego poszła Klara. Nocą nie dają jej spać krowie porody, zadławione cielęta, chore konie, do których Paweł musi jeździć po kilkanaście kilometrów. Ubiera się w sklepie odzieżowym na rynku albo szyje sukienki u pozbawionej gustu krawcowej. »Wie pani, to bardzo niedaleko, zaraz za kościołem, taki wysoki, trzypiętrowy dom«. Wybacz, Paweł, że ja tego nie wybrałam"[2].

Zuzanna w powieści Siesickiej znajduje się w obcej dla siebie przestrzeni. Zarazem jest to swoisty powrót do przeszłości; przeszłości, która – choć było to możliwe – nigdy nie stała się teraźniejszością. Kobieta nie rozumie świata, w jakim żyje jej dawna przyjaciółka. Nie wierzy, że mogła się ona przyzwyczaić do wiejskiego życia:

"Jaka piękna jest zieleń świeżo przystrzyżonej trawy. Klara przepędza stąd kury i chyba słusznie, trawnik dokoła domu powinien być czysty. Kiedy Marek mówi: »nasze
gospodarstwo, moje konie, nasz drób« - wydaje mi się to naturalne. Ale kiedy Klara mówi: »w naszej oborze, moje kury, nasz chlew«, czuję, jak po plecach przechodzą mi ciarki. Może dlatego, że przywykłam do innych słów i tylko tamte słowa dawnej Klary brzmią mi prawdziwie i naturalnie.
Ale Klara teraz ich nie używa. Nie słyszałam, żeby mówiła: impresjonizm, kubizm,
Cézanne, Makowski, rzeźba, płótno, olej"[3].

A tamta historia powraca też niejako "przyszłością". Bo oto szesnastoletnia Kasia – dziewczyna żywiołowa, pewna siebie, jednocześnie trochę infantylna, pozbawiona tej wiedzy, którą daje dorosłość – stoi przed ważnym wyborem. Czy pójdzie drogą matki, tak jak zamierzała, i zostanie aktorką? A może stanie się kopią ciotki Klary – zabarykaduje się na wsi i tylko czasem będzie wzdychać do tego, co ją ominęło? Kasia przekonuje się, że – jak mówi Zuzanna – "Kiedy człowiek ma szesnaście lat, nie wie nic o swoim przyszłym losie i tylko zdaje mu się, że już wszystko wie. Że jest jasnowidzem, prorokiem, że już wszystko sobie przygotował, podał i że pozostało jedynie żyć"[4]. Ona jeszcze nie wie. Waha się – a to chce być aktorką jak matka, a to krytykiem literackim jak ojciec, to marzy jej się życie na wsi, które wybrała ciocia Klara, to znowu chce się zaangażować w pracę społeczną. A jednak kiedy przychodzi intratna propozycja aktorska – marzenia o tym zawodzie powracają. Czy to oznacza, że Kasia wkroczy na ścieżkę matki? I przy okazji złamie serce chłopakowi, który ją kocha?

Ilekroć teraz, po latach, czytam Siesicką, nie mogę wyjść ze zdumienia, jaka to dojrzała, wyrafinowana proza. I myślę – może niesłusznie – o książkach Małgorzaty Musierowicz, lekkich, przyjemnych, może lepszych narracyjnie niż powieści Siesickiej (tutaj na przykład za słabe jest rozróżnienie między narracją czterdziestoletniej kobiety a dorastającego chłopaka), ale też nieco powierzchownych. Musierowicz stawia na fabułę, humor. Siesicka dba o nastrój swojej prozy, buduje naprawdę złożone portrety psychologiczne postaci. Ich emocje są na wierzchu, trudno się w nie nie wczuć. Macierzyństwo nie oznacza tu najwyższego celu w życiu kobiety. Relacje bohaterek z dziećmi (zwłaszcza córkami) są bardzo trudne i złożone. Anna Soroka ("Jezioro osobliwości"), matka Mady ("Zapałka na zakręcie"), Asia Lenkiewicz ("Beethoven i dżinsy"), Justyna ("Między pierwszą a kwietniem" – to jedyna z tych kobiet, dla której macierzyństwo jest ogromnym balastem, choć nie ona jedna wśród wymienionych krzywdzi swoją córkę) i oczywiście Zuzanna mają silną potrzebę autonomii. Wszystkie (może poza Justyną) kochają swoje dzieci z wzajemnością, próbują je zrozumieć, ale to zrozumienie naznaczone jest trudnościami. Równie skomplikowane bywają ich relacje małżeńskie. Zuzanna w "Zapachu rumianku" nie docenia swojego męża, który robi wszystko, aby zdobyć jej miłość (to stanowi także źródło frustracji Kasi). Tematyka jest zatem niezwykle odważna, jak na tamte czasy (pojawia się także kwestia aborcji).

Siesicka opisuje również świat dorosłych z niezwykłą wyrazistością. Ta autorka miała rzadki talent do osnuwania historii swoich bohaterów wokół aluzji, niedopowiedzeń, przekazywania dramatów między wierszami, w szeregu gestów i symboli. Chciałbym wszakże zaznaczyć, że te gesty i symbole są czytelne dla wnikliwego czytelnika, który z łatwością dopowie sobie to, co nie zostało nazwane wprost. Poruszająca jest scena przybliżająca trudne początki małżeństwa Klary i Marka. Kobieta była rozdarta między miłością a marzeniami o karierze. Jakąkolwiek podjęłaby decyzję, musia ją okupić cierpieniem i niespełnieniem. W poniższej scenie Kasia nie rozumie, co kryje się za motywami postępowania ciotki, ale rozumieją to Klara i Zuzanna, a także dorośli czytelnicy:

"– Co się stało z tym waszym samochodem, który mieliście na początku? – przypominam sobie.
– Marek sprzedał go. Musiał przecież jakoś zacząć, a był bez grosza.
Nie mówi jak zwykle: »Sprzedaliśmy, musieliśmy, byliśmy«. Może sprzeciwiała się sprzedaży tamtego wozu, który tak bardzo lubiła? Może Marek zrobił to wbrew jej woli, a ona potem znów rzuciła w niego ścierką?
– Któregoś wieczoru Marek powiedział, że musi to zrobić – mówi Klara. – I żebym się zgodziła. Zgodziłam się, ale noc spędziłam na dworcu.
– Sama? – upewnia się Kasia, która jest jeszcze na tyle młoda, że potrzebuje dosłowności.
– Nie. Z walizką. Chciałam wtedy zostawić Marka, Kasiu.
– Zostawić Marka...? – powtarza Katarzyna, a potem dorzuca z naganą w głosie: – O głupi samochód, ciociu?
Ja wiem, że dla Klary była to kolejna kropla. Dla Katarzyny to chyba tylko sprawa samochodu.
– To nie był taki zupełnie głupi samochód, kochanie. On gadał z nami, rozumiesz?
To Kasia rozumie, to się mieści w jej wyobraźni. Gadający samochód.
– Rozumiem – mówi i milknie. I poważnieje. Może widzi teraz Klarę siedzącą w nocy na ławce w opustoszałej dworcowej poczekalni. Łokieć oparty na stojącej obok walizce, dłoń podtrzymuje głowę ciężką od myśli. A może nawet ślady łez na pobladłych policzkach. Często przystają tu pociągi, każdy był dobry dla Klary, ale żadnym nie odjechała.
– Przyszedł po ciebie? – pyta nagle Kasia. Klara nie odpowiada, ale potakująco kiwa głową. – I powiedział, że nie sprzeda? – upewnia się moja córka.
– Tak. Ale sprzedał w następnym tygodniu – wyjaśnia Klara. – Zdechło nam pięćdziesiąt kur, burza zerwała dach nad stajnią, w ogóle, to właśnie wtedy postanowiliśmy zająć się tulipanami.
– Płakałaś, kiedy wuj nim odjeżdżał? – głos Kasi drży lekko. – Okropne to było dla ciebie, ciociu, kiedy ten samochód ginął ci z oczu?
– Nie widziałam. Leżałam na łóżku w gościnnym pokoju i głowę wtulałam pod poduszkę. Nie chciałam słyszeć tego, co on mi gadał na do widzenia"[5].

Historie, które opowiada Siesicka, są niejednoznaczne – pomimo pozornego spokoju buzują emocjami. Spełnienie miesza się tu z goryczą, nadzieja – z niepewnością, poczucie destrukcji – z poczuciem odrodzenia. Takie historie można interpretować, rozumieć i przeżywać na wiele sposobów. To prawdziwa lekturowa uczta – i tylko szkoda, że taka krótka. Choć trzeba przyznać, że te opowieści – i te emocje! – nie dają o sobie zapomnieć, gdy się zamknie książkę.


---
[1] Krystyna Siesicka, "Zapach rumianku", Krajowa Agencja Wydawnicza, 1994, s. 24.
[2] Tamże, s. 23-24.
[3] Tamże, s. 9.
[4] Tamże.
[5] Tamże, s. 21-22.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4477
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: koczowniczka 24.05.2017 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: [w poniższym tekście zdra... | misiak297
„Chłopak jest synem człowieka, którego Zuzanna kiedyś odtrąciła, łamiąc mu życie. To w konsekwencji jej decyzji dorastał w rozbitej rodzinie, podczas gdy jego ojciec, Paweł poszukiwał odbicia Zuzanny w kolejnych żonach i partnerkach”.

W konsekwencji jej decyzji? Moim zdaniem Zuzanna w żaden sposób nie przyczyniła się do nieszczęścia tego chłopaka. Winę ponosi jedynie jego ojciec. Zuzanna, owszem, porzuciła Pawła. Paweł w odpowiedzi ożenił się z inną kobietą i miał z nią syna. Potem doszedł do wniosku, że nie kocha tej kobiety, opuścił ją i związał się z inną, a po jakimś czasie z jeszcze inną. Co za nieodpowiedzialne zachowanie...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: