Dodany: 20.01.2005 07:32|Autor: bazyl3
Nobla bym nie dał :)
Odczekawszy przewidziany prawem, w wypadku nagrodzonych książek, czas i uwolniwszy się od medialnego szumu wokół Elfriede Jelinek, a co za tym idzie i "Pianistki", wziąłem się za lekturę tejże. Pozwoliło mi to podejść do dzieła ubiegłorocznej noblistki bez uprzedzenia, którego imię "musisiepodobać".
"Pianistka" to historia dobiegającej czterdziestki kobiety, Eriki Kohut, nauczycielki gry, uwikłanej w cholernie przykrą sieć uzależnień: od matki-staruszki, od podglądactwa, od sztuki.
Wychowywana bez ojca oraz odizolowana przez zazdrosną rodzicielkę od męskiego towarzystwa, staje się seksualnie "skrzywiona". Niespełnione aspiracje powodują jej zgorzkniałość, a powtarzane przez całe życie słowa o jej "artystycznej" niezwykłości powodują, że jest kobietą wyniosłą i m.in. przez ową wyniosłość - samotną.
Książka przedstawia próbę wyrwania się z kokonu kobiety przegranej i ustabilizowanie sobie przez Erikę życia. Czy próba okaże się udana czy nie, dowiecie się z lektury.
Jelinek używa, jak to się zwykło zazwyczaj w takich przypadkach nazywać, "prowokujących konstrukcji językowych" i przez to IMO jest bardzo w sposobie pisania podobna do Doroty Masłowskiej (nie bić proszę). Jednak jako pisarka bardziej doświadczona, staranniej żongluje słowem i jest przez to bardziej zrozumiała, choć i jej nie udaje się momentami uniknąć pewnej "bełkotliwości". Mimo tego, niektóre zdania bardzo mi się podobały, ze względu na zestawienie skojarzeń.
Jelinek jest również prowokatorką, choć IMO zupełnie niepotrzebnie. Pewne szczegółowe opisy zachowań seksualnych są MSZ zbędne, ale nic tak nie napędza marketingu jak etykietka "niegrzecznego" pisarza, więc i Jelinek skorzystała chyba z tej drogi. Prowokatorką jest także dlatego, choć polski czytelnik tego tak nie odczuje, gdyż szarga narodowe świętości Wiednia, np. z Prateru robi burdel pod gołym niebem. Nic dziwnego, że rodacy jej nie czytają.
Podsumowując, książka ciekawa i ciekawie napisana, choć momentami męczy pytanie: "co poeta miał na myśli", kiedy autorka zaczyna swój "słowotok". Nobla bym za nią nie dał, ale jest to jedyna, wydana w Polsce, powieść noblistki, więc może dramaty ją bronią. Nie czytałem, nie będę się wypowiadał.
Polecam, ku przestrodze młodzieży, która żyje na garnuszku rodziców i spełniając ich niespełnione aspiracje rezygnuje z własnego życia. Zobaczcie, czym się to może skończyć.
P.S. Nie czytać, gdy w Waszej okolicy grasuje coś choćby trochę przypominającego stan depresyjny.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.