Dodany: 03.02.2016 21:00|Autor: illerup

cytat z książki


W bladej poświacie księżycowej nocy karłowate brzózki, rosnące na szerokim grzbiecie tunturi, wyciągają z zasp śnieżnych powykręcane po wielokroć konary i gałęzie, jakby chciały schwytać w swe sidła przejeżdżającego obok samotnego woźnicę. Dno sań trze się o szreń, rzemienie uprzęży zgrzytają, kopyta renów uderzają i tupią w takt równomiernego truchtu. W bezkresnej krainie tunturi nie słychać pośród bladej nocy żadnego innego dźwięku.
Poza Paksulajką i jego renami nie widać na całym pustkowiu żywej duszy. Jedynymi towarzyszami podróży są wysokonogie ruchome cienie, które pomykają obok, podobne do milczących upiorów, jakby się ścigały z woźnicą.
Na niebie płonie zorza polarna. Spoza wyniosłego, pokrytego śniegiem tunturi przebiegają migotliwie ku mrokom północy ognie Finlandii, płoną sycząc niesamowicie i trzaskając z hukiem – budzą w piersiach grozę.
Paksulajkę ogarnia niepokój. Dla samotnego człowieka dostatecznie niesamowita jest już jazda przez spowitą nocą, bezludną krainę tunturi. A teraz płonie jeszcze i syczy tak dziwnie w powietrzu zorza polarna. Ale w dwójnasób przeraża podróż z niesamowitym nieboszczykiem jako towarzyszem podróży*.

---
* Samuli Paulaharju, "Jak Paksulajka wiózł martwego czarownika", w: tegoż, " Nocne cienie tunturi", przeł. Cecylia Lewandowska, 1972, s. 23.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 447
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: