Dodany: 04.01.2010 19:28|Autor: yerba_mate

Czytatnik: Wyznania sfrustrowanego czytelnika

1 osoba poleca ten tekst.

Wyznania sfrustrowanego czytelnika, czyli o Ulissesie słów gorzkich kilka


Na pewno każdy ma na swoim koncie nieudaną próbę przeczytania książki, którą bardzo chciał przeczytać - takiej którą WYPADA znać, a na pewno miło zabłysnąć jej znajomością w towarzystwie, książki uznanej za wielką, ambitną, kultową, fenomenalną, należącą do chlubnego kanonu literatury powszechnej. Mam tu na myśli szczególnie "Ulissesa" i dzeła Prousta, ale z pewnością jest ich więcej.

Moją ostatnią wielką klęską był "Ulisses" właśnie, którego doczytałam z wielkim poświęceniem do połowy, z czego zrozumiałam może 1/9. A taką miałam nadzieję że mi się spodoba, że przeczytam ją bez trudu i zdobędę ten Mount Evertest przed którym wszyscy mnie ostrzegali! Dumna i pewna siebie "jak pies albo skrzynka pocztowa" czytałam ją w każdym wolnym czasie robiąc minę wielce intelektualną. Po miesiącu jednak, kiedy piąty raz czytałam to samo zdanie, odrzuciłam ją do kąta >metaforycznie oczywiście - w rzeczywistości książka grzecznie wróciła do biblioteki<.

Poskutkowało to przewidywanym przez znajomych "kompleksem Odysa".

Symptomy choroby:
- zwątpienie we własny intelekt
- przygnębienie i stany depresyjne
- napady wściekłości i niepokoju na bodziec słowny: "Ulisses" lub "Joyce"
- w skrajnych wypadkach masowe palenie wyżej wymienionej książki, pobicia nauczycieli języka polskiego oraz próby samobójcze

No u mnie tak źle nie było, ale na pewno niepowodzenie to podziałało na moją ambicję. Długo z niechęcią czytałam te wszystkie re-we-la-cyjne recenzje na temat "Ulissesa" i wybuchłam gorzkim, autoironicznym śmiechem kiedy ktoś nazwał mnie swoim "autorytetem do spraw literatury" - Ja? Ja miałabym być czyimś autorytetem? Do spraw literatury właśnie? Człowieku, ja nawet Ulissesa nie zdołałam przeczytać.

Oczywiście jak zawsze trochę przesadzam >drramatyzuję<, nie chcę żeby ktoś ocenił mnie jako snobkę, dla której dramatem jest nieprzeczytanie jakiejś tam książki. Po prostu niektóre z nich są bardzo frustrujące >mam nadzieję że ktoś się ze mną zgodzi<. Niedawno przeczytałam w "Dobrym Stalinie" Jerofiejewa myśl, która bardzo tu pasuje. Jest to wypowiedź wydawcy który odrzuca artykuł o Nabokovie mówiąc, że amerykański czytelnik który tekstu prawdopodobnie nie zrozumie, nie wyciągnie złego wniosku o sobie, ale o gazecie. Tak więc myślę, że czasami dobrze jest pobyć sobie takim amerykańskim czytelnikiem >byle nie za długo ^^ <.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6196
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 20
Użytkownik: Kaoru 05.01.2010 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Co do książek z tzw. kanonu literatury to ja tak miałam z "Anną Kareniną". Nie jest to może pozycja tak ambitna jak "Ulisses", ale też znać ją wypada. Niestety, poległam dokładnie w połowie (gdyż posiadam wydanie dwutomowe, łatwo policzyć). Na razie czeka na mnie. Może kiedyś jeszcze do niej wrócę...
Użytkownik: andrea14-10 05.01.2010 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Ja jestem o tyle lepszy, że "Ulissesa" przeczytałem. Nie spododobał mi się, na jednej z pierwszych stron napotkałem określenie koloru - "smarkokozielony". Słowo to spowodowało u mnie uczucie niesmaku i to mi zostało do końca książki. Nie wiem, być może jest to wina tłumaczenia, czytałem kiedyś wywiad z Sokratem Janowiczem, w którym pisarz ten opowiadał, jak przeczytał "Ulissesa" po polsku i też mu się nie podobał, a później zachwycił się oryginałem. Janowicz twierdził też, że lepsze od polskiego jest tłumaczenie białoruskie.
Natomiast mitem jest, moim zdaniem pogląd, że książki Prousta są równie ciężkie w czytaniu jak Joyce. Nie jest to oczywiście lektura do pociągu, wymaga czasu i skupienia ale czyta się lekko i przyjemnie.
Użytkownik: wyciszka 24.03.2011 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem o tyle lepszy, ... | andrea14-10
Nie byłabym tak kategoryczna w kwestii odmawiania jakiejkolwiek książce etykietki literatury wagonowej.Taka np. Janda, jak najbardziej Prousta czyta w pociągu, wprawdzie pewnie z konieczności, ale jednak. O sobie już nie wspomnę, choć Proust jeszcze nie dostąpiła ta lokomocyjna drgawka.
Użytkownik: ambarkanta 05.01.2010 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Podobno Joyce'a lepiej zacząć od "Dublińczyków", wtedy można łatwiej złapać klimat. Ja też utknąłem z "Ulissesem", ale mam zamiar tam wrócić, bo lubię Irlandię - z lektury zostały mi obrazy wyodrębnione już z tego strumienia świadomości.

Proust jest przeciwieństwem Joyce'a. W swej prostocie, delikatności, łagodności... tak myślę, pozdrawiam.
Użytkownik: yerba_mate 06.01.2010 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Zestawiłam razem Ulissesa i W poszukiwaniu straconego czasu ponieważ są one otoczone mitem powieści "nie do przeczytania". Wiem że bardzo się różnią i Proust jest o wiele prostszy i przystępniejszy - kończę właśnie "W stronę Swanna" i bardzo mi się podoba. Następnym razem spróbuję zacząć Ulissesa od Dublińczyków, dzięki za radę ^^
Użytkownik: ambarkanta 08.01.2010 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Zestawiłam razem Ulissesa... | yerba_mate
Ja z Proustem tak samo:)
Użytkownik: wyciszka 25.03.2011 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Wybacz, że będzie o wieku, ale na laście widzę, że w tej chwili masz 19 ewen.20, także U. czytałaś ....w liceum?? Rozumiem, że dziś wszelkie inicjacje następują szybciej i wcale nie twierdzę,że pewne książki nie są dla licealistów. Niemniej...zamiast się samobiczować...myślę, że spokojnie możesz sobie pogratulować!! Próba zmierzenia się z Ulim tak wcześnie, a do tego,jak piszesz, wyniesienie z jakiejkolwiek jego części czegokolwiek, zasługuje na pochwałę. W każdym razie popadanie w stan ciężkiego zwątpienia można wytłumaczyć tylko Twoim, wybacz, młodym wiekiem.

W przypadku U. najlepiej byłoby dorobić się paru krzyżyków, a już z pewnością zalicza się on do tych książek, których poznanie wymaga pewnej prolegomeny, jeśli nie wiekowej, bo różnie z tym u różnych, to zdecydowanie lekturowej, ogólnopoznawczej ; )

Nie uważam twórców za półbogów,nie odbieram czytelnikom inteligencji itd., ale spójrz na swoją 'porażkę' w ten sposób: nastolatka podchodzi do jednego z największych prozaików/intelektualistów (przesadzam) wszechczasów i pyta- zaprzyjaźnimy się? Widzisz teraz, że raczej nie mogło być inaczej?

Zaznajamianie się z najtrudniejszymi książkami/czy jakimkolwiek innym wytworem intelektualnym, jest jak zawieranie i rozgryzanie skomplikowanych relacji; jak PRZY-JAŹŃ z bardzo skomplikowanym człowiekiem. Sama wola nie wystarczy. Potrzeba wiedzy, doświadczenia, ale też czegoś więcej, empatii, cierpliwości.

Można by tak długo...

Osobiście polecam czytanie Ulego na głos, nie opatentowałam tej metody,a jest naprawdę skuteczna, z tym, że trochę trwało zanim na to wpadłam ;), ale się zawzięłam, więc nie miał wyjścia.
Do tego czasu jednak wielokrotnie "lądował na ścianie". Mój początek to jakoś tak po 20 urodzinach, może przed.
Z tym, że czytam go do po dziś dzień, jak aforyzmy :')

Pozdrawiam ; )
Użytkownik: addam23 25.03.2011 01:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybacz, że będzie o wieku... | wyciszka
"Osobiście polecam czytanie Ulego na głos, nie opatentowałam tej metody,a jest naprawdę skuteczna, z tym, że trochę trwało zanim na to wpadłam ;), ale się zawzięłam, więc nie miał wyjścia.
Do tego czasu jednak wielokrotnie "lądował na ścianie". Mój początek to jakoś tak po 20 urodzinach, może przed.
Z tym, że czytam go do po dziś dzień, jak aforyzmy :') "

A więc tak długo się próbowałeś przełamać, aż w końcu opór, psychika pękła i jakoś tam poleciało? :) A nie grozi to czymś takim jak z papierosami? Nie smakują, nie smakują, aż tam w końcu żyć bez nich nie można (mimo, że prawdę mówiąc - są tak samo niedobre) :)

Tak tylko pytam, bo oczywiście zgadzam się z tym wiekiem. Jezcze 5-7 lat temu na moje dzisiejsze ulubione filmy i książki nawet bym nie spojrzał (tylko ja akurat na studiach zacząłem czytać i oglądać, więc osobiście takich odkryć czegoś po latach nie doświadczyłem)

Użytkownik: wyciszka 25.03.2011 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Osobiście polecam czytan... | addam23
Końcówki np.-am, to końcówki rzeczowników rodzaju żeńskiego.
Wycinać to proszę sobie tabele, czy co tam wycinacie do tych swoich dziwacznych prac.
Użytkownik: wyciszka 25.03.2011 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: "Osobiście polecam czytan... | addam23
Sens twojego komentarza wykracza poza zdolności percepcyjne nie-polibudzkiej. Nie zamierzam jednak czytać go sobie na głos :)
Użytkownik: addam23 25.03.2011 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Sens twojego komentarza w... | wyciszka
Sens jest taki: skoro wiele razy podchodzi się do czegos z nastawieniem "musi mi się spodobać, bo to w końcu "wielkie dzieło" itp, to pewnie uda nam się wmówić sobie, że nam się to podoba.

Czy aby nie było tak w twoim przypadku?
Użytkownik: wyciszka 25.03.2011 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Sens jest taki: skoro wie... | addam23
Sens twojego komentarza wykracza poza zdolności percepcyjne nie-polibudzkiej. Nie zamierzam jednak czytać go sobie na głos :)
Użytkownik: wyciszka 25.03.2011 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Sens jest taki: skoro wie... | addam23
Nigdzie nie napisałam, że mi się podoba.
Może raczej skup się na przynajmniej "zerowym" opanowaniu tzw. rozumienia,a jeśli jesteś niewyżyty w dyskusjach, to zmień uczelnię, pracę, płeć, nie wiem.
Poza tym, mimo publiczności miejsca, komentarz skierowany jest do Yerby.
Użytkownik: addam23 25.03.2011 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdzie nie napisałam, że... | wyciszka
Ok i wszystko jasne. Z tego fragmentu, który zacytowałem we wcześniejszym poście wywnioskowałem, że ci się jednak spodobało (tym sukcesem uznałem, że było - spodobanie się, a nie tylko - dobrnięcie do końca, a i uwaga, że po dziś dzień ją czytasz...)
Mój błąd.

Uwag o "niewyżycie w dyskusjach (?) nie rozumiem kompletnie, ale niech tam. Niekumaty widać jestem.

Co do "komentarzy skierowanych do..." to kieruje się zwykłymi obyczajami jakie panują na forach internetowych, w których to z założenia rozmawia się ze wszystkimi na raz.

Pozdrawiam.
Użytkownik: wyciszka 28.03.2011 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Sens jest taki: skoro wie... | addam23
Pseudo-pytania (pytania z tezą) nie wymagają odpowiedzi. Tym bardziej odpowiedzi nie wymagają pytania stawiane przez niezidentyfikowane obiekty wirtualne, które jakże pięknie poczynają sobie z cudzą wypowiedzią, w ogóle nieskierowaną do tychże obiektów, ale przecież to żaden problem.
Użytkownik: yerba_mate 25.03.2011 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybacz, że będzie o wieku... | wyciszka
Dziękuję za słowa wsparcia, to bardzo miłe :) Na pewno masz rację, że ta pierwsza próba podjęta była o wiele za wcześnie, wtedy jednak uważałam, że skoro zachwyciła mnie Gra w klasy, to Ulisses jak najbardziej powinien mi się spodobać. Rzeczywiście, dosyć wcześnie zaczęłam czytać te "poważne" i "wielkie" książki i muszę przyznać,że pod tym względem zawsze byłam troszkę próżna (czemu nie przeszkadzały liczne kompleksy w każdej innej dziedzinie) i chyba dlatego owa 'porażka' tak mnie dotknęła - po prostu zraniona ambicja się we mnie odezwała :> Dzisiaj już inaczej do tego podchodzę.

Ps. Podjęłam niedawno drugą próbę - nieudaną, a jakże! Następna za parę lat, tak myślę. Na razie muszę skupić się na literaturze rosyjskiej, co wynika ze studiowanego kierunku. Postanowiłam sobie nawet że z pięciu przeczytanych przeze mnie książek przynajmniej trzy będą rosyjskiego, ewentualnie wschodniosłowiańskiego pochodzenia, bo wstyd mi, że studiując filologię rosyjską nie przeczytałam Anny Kareniny, czy, o zgrozo, Braci Karamazow! A europejskie czy latynoamerykańskie pozycje w kolejce do przeczytania tak kuszą...

Pozdrawiam.
Użytkownik: addam23 25.03.2011 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno każdy ma na swoi... | yerba_mate
Tak się zastanawiam i zastanawiam - dlaczego ja w życiu nie byłem nawet bliski podobnej reakcji po twardym zderzeniu z jakąś książką...
Może dlatego, że sporo miałem i mam do czynienia z różnymi naukowymi książkami i publikacjami, które rzadko kiedy sposób w całości pojąć (a czasem to w ogóle ni hu hu).
Jak to mówi stare, cyniczne powiedzonko: "Czego nauczy cię politechnika? Politechnika nauczy cię przegrywać" :)

Co do samego "Ulisessa" - ja przeczytałem jakąś 1/10 i ani kolejnych podejść ani wielkich powrotów nie planuję.
Po pierwsze - nie uważam, żeby sama książka była jakimś wyzwaniem intelektualnym. Cała sztuka moim (jakże skromnym) zdaniem - polega na karkołomnej sztuce - znalezienia w niej czegoś co może nas zaciekawić, coby uzasadniało ślęczenie nad nią.

Ja tego zrobić nie potrafiłem.
Tak sobie czytam i czytam. Język nie porywa, mówić to nie mówią niczego ciekawego, żadnych wartych uwagi rozważań nie spotkałem, dziać to też się raczej nic nie dzieje.
Zadałem sobie pytanie - "Ok, do czego to prowadzi?". Jako, że wcześniej nie czytałem żadnych recenzji "Ulisessa" (nigdy nie czytam recenzji przed przeczytaniem książki), to zbyt wielu informacji o niej nie posiadałem.
No i dowiedziałem się, że książka nie prowadzi absolutnie do niczego. Ot, bohater pochodzi po mieście, pobije się z chaotycznymi myślami, wejdzie do knajpy, wyjdzie z knajpy, pójdzie na lewo, pójdzie na prawo i dziękuję za uwagę.
Ok, to nie jest moja bajka.

Książka intelektualnie mnie przerosła? Być może. Jednak - skoro intelektualnie mnie przerasta, to ślęczenie przed nią jak ten osioł i wymęczenie jej całej na pewno mojemu intelektowi nie pomoże :) (choć zazwyczaj - jak napotykam na rzecz, książkę, film, który nie rozumiem, to zacinam się i go atakuje ponownie, ale jedynie jeśli sam ewentualny cel wydaje mi się kuszący i interesujący, ewentualne zrozumienie Ulisesa czyms takim dla mnie nie było).
Użytkownik: janmamut 25.03.2011 01:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się zastanawiam i zas... | addam23
Wiem, że to tylko skromny fragment wypowiedzi, ale czy jest jakieś znane źródło tego: "Czego nauczy cię politechnika? Politechnika nauczy cię przegrywać"? Bardzo trafny jest ten opis procesu zdobywania wiedzy...
Użytkownik: addam23 25.03.2011 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że to tylko skromny... | janmamut
Nic mi o tym nie wiadomo.
Użytkownik: yerba_mate 25.03.2011 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się zastanawiam i zas... | addam23
No i to jest właśnie zdrowe podejście do literatury. Ja niestety takowym nie grzeszę :> Trochę mi brak dystansu do siebie i swojej pasji, tak myślę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: