Dodany: 12.12.2009 20:04|Autor: krzyjez

Wyjątkowa książka


Kena Wilbera i jego system filozoficzny poznałem wcześniej z książki "Krótka historia wszystkiego". Zagłębiając się w bardzo interesujący, aczkolwiek bardzo teoretyczny, intelektualny system zastanawiałem się, jak on się przekłada na prawdziwe życie. Czy nadaje się tylko do dyskutowania wśród akademików, czy może daje realną siłę/pociechę/nadzieję, które to wartości doceniamy w innych filozofiach i religiach. Czy Ken Wilber to kolejny "prorok", który tworzy swoje filozofie, by móc na nich zarabiać i prezentuje je tylko na publiczny użytek, a jego prawdziwe życie ma się do nich nijak? Tak łatwo sobie wyobrazić filozofa, który ze swojej szklanej góry mądrości poucza nas - maluczkich, zagubionych. Ze zrozumieniem kiwa głową i wzdycha: ach, gdybyście przyjęli moje mądrości, cierpienie nie miałoby do was dostępu. Tymczasem jakiś czas później czytamy w gazecie, że pan X jest domowym tyranem, a jego krzyki sprawiły, iż sąsiedzi zawiadomili policję... No więc jak wygląda piękna, wzniosła, wysublimowana teoria, gdy zderzy się z realnym życiem, brutalnym, niesprawiedliwym, pełnym cierpienia?

Ken opowiada swoją historię z niesamowitą pokorą. Towarzyszymy mu, gdy wielokrotnie spada z wysokiego piedestału swojego światopoglądu, wg którego powinien widzieć życie swoje i bliskich we „właściwej” perspektywie, z dystansu. Tymczasem często nurza się w błocie swoich ograniczeń, zranień, ułomności. Nie poddaje się jednak, walczy – co ciekawe – właśnie wykorzystując do tego swój światopogląd i swoją filozofię. Czegóż oprócz współczucia możemy doświadczyć, gdy przyglądamy się zmaganiu zagubionego człowieka z przerażającą go rzeczywistością śmierci bliskiej osoby, rzeczywistością, której nie rozumie, której się boi i jedyne, co mu pozostaje, to uciekanie się do religijnych pocieszeń? W przypadku Kena sytuacja ma się zupełnie inaczej – ten człowiek wszystko sobie poukładał, przemyślał – jest gotowy... albo tak mu się tylko wydaje. Mnie też się tak wydawało – po przeczytaniu tej książki zrozumiałem, jak mocno się oszukiwałem...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3669
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: biegamznozem 16.12.2009 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Kena Wilbera i jego syste... | krzyjez
"W przypadku Kena sytuacja ma się zupełnie inaczej – ten człowiek wszystko sobie poukładał, przemyślał – jest gotowy... albo tak mu się tylko wydaje. Mnie też się tak wydawało – po przeczytaniu tej książki zrozumiałem, jak mocno się oszukiwałem..."
- a to dlaczego? Cóż Ci się nie podobało w postawie Kena?

W mojej osobistej ocenie książka jest rewelacyjna. Ken i (bodajże) Trey'a popełniają ludzkie błędy, zmagają się z chorobą, obserwują jaki wpływ miała ona na ich wspólne relacje i nie tylko.
Wzruszająca, mądra, przejmująca pozycja.
Należy pamiętać, że autor jest buddystą i właśnie z tej perspektywy napisana została ta książka. Właściwie buddyjsko - filozoficzno - naukowej. Nie podoba Ci sie buddyzm - możesz pominąć te fragmenty, dlatego też są one wyróżnione w książce. Nie podoba ci się opowieść o zmaganiu z chorobą - możesz to sobie odpuscić.
Nic dodać, nic ująć.
Mnie spiorunowała, powaliła na deski i kopała po mordzie.
Użytkownik: krzyjez 14.09.2010 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "W przypadku Kena sytuacj... | biegamznozem
Mam takie same odczucia jak Ty. Nie ma niczego co by mi się nie podobało w postawie Kena. Chodziło mi tylko o jedno: nie da się przygotować na sytuacje graniczne - choćby nie wiem jak dobrą się miało filozofię to życie wypada na zakręcie wszystko rozpieprza się w drobny mak. Po Kenie życie przejechało jak walec, rozgniotło go, po czym się podniósł. Moje oszukiwanie się odnosi się do tego że miałem nadzieję, że jak sobie wszystko poukładam to się obronię. Otóż nie obronię się. Nie ma szans.
Użytkownik: biegamznozem 16.12.2009 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kena Wilbera i jego syste... | krzyjez
No chyba że nie zrozumiałam co miałeś na myśli :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: