Dodany: 13.08.2015 13:38|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Czytanie grzesznego Deavera


Powołując się na czytatkę 7 grzechów współczesnego kryminału, nie sposób nie dostrzec, że i Deaver też grzeszy, choć nie w pełnym wymiarze.

Seria z Rhyme’em i Sachs to nie czystej krwi kryminały, w których do końca nie wiadomo, kto zabił – złoczyńcę poznajemy zwykle w jednym z pierwszych rozdziałów, czasem, tak jak tutaj: Kolekcjoner skór (Deaver Jeffery), od razu poznając nawet jego nazwisko, a cały sęk tkwi w tym, jak szybko zespołowi śledczemu uda się go wytropić i schwytać – w związku z tym grzech nr 3 nie ma do tej sytuacji zastosowania.

Grzech nr 1: i owszem, ale w sumie co mi przeszkadza znajomość marki wózka inwalidzkiego, jakim jeździ Rhyme albo butów ofiary i mordercy (ta ostatnia, jak się okaże, i tak nie odegra żadnej roli w jego ujęciu)? Jeśli o mnie chodzi, takie szczegóły sprawiają, że czytając książkę, od razu widzę w wyobraźni jej ekranizację.

Grzech nr 2: cóż, bagażu Rhyme’a nie da się nie zauważyć i nie da się też go przelicytować; paraliż czterokończynowy utrudnia życie bardziej, niż trudne dzieciństwo, skłonność do alkoholu i cztery rozwody… Sachs zmaga się tylko z artretyzmem i z cieniem ojca, któremu stara się (w swojej ocenie bezskutecznie) dorównać, Sellitto z nadwagą, Pulaski z kompleksem „nowego”. I w zasadzie prawie cały czas zajmuje im zbieranie odcisków palców, ułamków włosa, okruchów niezidentyfikowanego proszku itd., które to informacje wraz z danymi ofiary są rozpisywane według ulubionego przez Rhyme’a schematu na rozstawionych w jego gabinecie tablicach. W każdym tomie serii tak samo. Nudne? Ależ gdzie tam, mnie zawsze wciąga przyglądanie się pracy kryminalistyków…

Grzech nr 4 w tej serii wygląda nieco inaczej: prawie że od początku patrzymy, jak przestępca – wiedząc, że Rhyme jest na jego tropie – stara się nie tylko nie zostawiać śladów, ale też uprzedzać posunięcia detektywa i jego ekipy, a ekipa Rhyme’a, zorientowawszy się, że przestępca chce okazać się sprytniejszy, próbuje przewidzieć, gdzie i jak tym razem uderzy…

Grzech nr 5: nie, tego Deaverowi zarzucić nie można! Owszem, przestępcy wszyscy co do jednego robią rzeczy straszne, ale autor oszczędza czytelnikowi zbyt drastycznych obrazów.

Grzech nr 6: sam Rhyme popełnić go w zasadzie nie jest w stanie (w zasadzie, bo na dobrym wózku inwalidzkim jednak można się zapuścić tam, gdzie nie trzeba, czego dowód można znaleźć w „Pokoju straceń”), za to każdemu z jego współpracowników przynajmniej raz przydarzyła się taka sytuacja. No ale czy bylibyśmy zadowoleni, gdyby wszyscy po drodze wyginęli? Toż to byłby dopiero grzech do potęgi…

Grzech nr 7: co prawda, to prawda, chyba wszyscy współcześni autorzy kryminałów/thrillerów przestali zadowalać się przestępstwami „typowymi”, więc i Rhyme & spółka muszą mierzyć się z maniakami zbrodni ze słynnym Zegarmistrzem na czele albo z pokręconymi sekciarzami i terrorystami. Przy czym prawie za każdym razem okazuje się, że jeden, nieważne jak absurdalny, motyw był tylko przykrywką dla innego.

No ale pal licho te grzechy, skoro tak dobrze się te powieści czyta!...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 511
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: