Dodany: 26.04.2015 23:58|Autor: Rbit
Szachista kontra Wielki Brat
„Takie pojęcie jak »uczciwa gra« nie ma prawa bytu w ZSRR, gdzie wszystko jest polityką – sztuka, nauka, czy też sport. Każde osiągnięcie jest dowodem wyższości socjalizmu. Każda klęska – to cios zadany jej prestiżowi. Człowiek, który próbuje bronić swojej niezależności, nieważnie w jakiej sferze, czy w jakiej sytuacji – uznany zostaje za wroga całego państwa. Cała potęga Związku Sowieckiego, cały jego aparat, natychmiast mobilizują swe siły do walki z tak zuchwałym śmiałkiem. I już od początku czeka go nierówna walka jednostki przeciwko systemowi. Wszystkie metody są dozwolone – byleby tylko zniszczyły oponenta”[1],
Mimo tak nierównych szans, znajdowały się jednostki gotowe podjąć wyzwanie. Jedną z nich był arcymistrz szachowy Wiktor Korcznoj, który po turnieju szachowym w Holandii w 1976 roku wystąpił o azyl, realizując plan rozstania się ze Związkiem Sowieckim. Wielki Brat nie dał jednak o sobie zapomnieć. Korcznoj został przez władze radzieckie uznany za chciwego i żądnego zysku zdrajcę. Na dodatek kolejnymi jego rywalami w meczach pretendentów do meczu o mistrzostwo świata byli Rosjanie – Petrosjan, Poługajewski i Spasski. Dysydent poradził sobie z każdym z nich (nie bez przygód – jak głosi anegdota, Poługajewski tak boleśnie kopał pod stołem przeciwnika po kostkach, że ten poprosił o zamontowanie ścianki odgradzającej), aż w końcu stanął naprzeciw Anatolija Karpowa. Mecz odbył się w roku 1978 w Baguio na Filipinach.
Karpow stanowił w ZSRR centralną postać propagandy, był przywódcą młodzieży komunistycznej, członkiem KC WLKSM (Всесоюзный Ленинский Коммунистический Союз Молодёжи, czyli Wszechzwiązkowy Leninowski Komunistyczny Związek Młodzieży, znany szerzej jako Komsomoł), przyjacielem komunistycznej „wierchuszki”. Nie bez powodu nosił przydomek „Czerwony Tolek”. Jego kariera została ściśle zaprogramowana. Wybrano go spośród wielu kandydatów mających kryształowy sowiecki rodowód i biografię. Ze wsparciem systemu nie miał prawa przegrać. Ciekawostka: pod Karpowa ustawiano nawet czas zawodów, bo lubił dłużej pospać
Nikogo nie trzeba przekonywać, że w szachach, jak w każdej grze umysłowej, najważniejsza jest odporność psychiczna. Tu od początku przewagę miała ekipa ZSRR, w kraju bowiem byli żona i syn Korcznoja, którym odmówiono zgody na wyjazd za granicę. Pozostawali oni bez środków do życia, bez możliwości pracy i nauki. Na dodatek syn dostał powołanie do wojska. Arcymistrz bezskutecznie apelował przed meczem do Breżniewa o uwolnienie rodziny. Na dodatek okazało się, że bitwa psychologiczna miała się dopiero zacząć.
Nie miejsce tutaj na opisywanie przebiegu spotkania. Robi to sam autor „Antyszachów”. Szczególną uwagę zwraca jeden z aspektów starcia – wojna nerwów. Korcznoj grał w ciemnych odblaskowych okularach, co miało na celu pozbawienie Karpowa możliwości stosowania jego ulubionego chwytu – uporczywego wpatrywania się w oczy przeciwnika. Z kolei w ekipie Karpowa był hipnotyzer Zuchar, który przeszkadzał Korcznojowi w koncentracji. Statystyka 93 dni meczu w Baguio pokazała, że w obecności Zuchara Korcznoj przegrywał. W obronie poprosił o pomoc parę hinduskich joginów, którzy ostentacyjnie zasiedli na sali w pozycji lotosu. Może to przypadek, ale wtedy zaczął wygrywać. Oczywiście nie obyło się bez kontrakcji ekipy radzieckiej.
Korcznoj jednak zmagał się z Karpowem i jego ekipą nie tylko sportowo oraz psychologicznie (parapsychologicznie?). KGB bardzo interesowało się szachami i jego funkcjonariusze nie odstępowali zawodników na krok. (Potwierdziły to akta wywiezione przez Wasilija Mitrochina i opublikowane na Zachodzie). Prawdopodobne było stosowanie podsłuchu. Na dodatek musiał stawić czoło dywersji we własnej ekipie.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z niewielką objętościowo (niecałe 100 stron) książką Wiktora Korcznoja. Mało w niej szachów. Głównie obserwujemy starcie słabej jednostki z potężnym systemem. Systemem, który, jak by się wydawało, upadł. Systemem, na walkę z którym świat znalazł sposób. Ale czy na pewno? Czy sprawa jest już nieaktualna? Pod rozwagę poddaję dwa cytaty:
„Przerażające, jak w tym meczu – jak gdyby w kropli wody – odzwierciedliła się bezsilność wolnego świata wobec oblicza sowieckiego szantażu, przekupstwa i gwałtu. Bezsilność i odosobnienie, przejawiające się w każdym konflikcie z ZSRR”[2].
„Panowie liberałowie, zrozumcie wreszcie! Dobrym słowem, wymówką, namową nie uzyska się od Sowietów niczego! Z tym, co zgromadzili w swoich rękach – żywym czy martwym, uczciwie nabytym czy zagrabionym – nie rozstają się za darmo. Nie oddadzą po dobroci Wysp Kurylskich, ani Korcznoja czy też B. Gulki[3], ani złota banku madryckiego – niczego!”[4]
---
[1] Władimir Bukowski, „Przedmowa”, w: Wiktor Korcznoj, „Antyszachy”, przeł. Przemko Maria Grafczyński, wyd. Panda Press London-Lublin, 1990, s. 7.
[2] Tamże.
[3] Borys Gulko – arcymistrz szachowy; od roku 1978 znajdował się w ciągłym konflikcie z komunistycznymi władzami po tym, jak złożył wraz z żoną wniosek o pozwolenie na wyjazd za granicę. Po długotrwałych represjach (m.in. był aresztowany i pobity przez agentów KGB), otrzymał zgodę na wyjazd dopiero w 1986 roku.
[4] Wiktor Korcznoj, „Antyszachy”, wyd. Panda Press London-Lublin 1990, s. 96.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.