W zgodzie ze sobą
"Po prostu spróbuj przez najbliższy miesiąc codziennie robić przez dziesięć minut coś, czego nigdy nie robiłaś"[1].
Zacznę od tego, że czytam podobne książki nieczęsto. Prawie nigdy. Bo chyba można powieść Katarzyny Enerlich nazwać typowo obyczajową. Trochę się bałam, że mi się nie spodoba i że w dodatku się pogubię, ponieważ to siódma część cyklu, a nie czytałam poprzednich sześciu. No cóż, myliłam się - "Prowincja pełna snów" porwała moje serce, a wątki z wcześniejszych tomów zostały w niej przypomniane na tyle, że się nie zgubiłam w fabule.
"Wybrałam ścieżkę spokoju i harmonii z samą sobą i każda lekcja pomaga mi się rozwinąć. Wszystko jest więc tak, jak miało być. Chcę żyć pełnią życia. W życiu nie liczą się same oddechy, ale liczba oddechów zapierających nam dech w piersiach. I do tego zdrowe jedzenie, jestem bowiem tym, co jem"[2].
W powieści poznajemy dzieje Ludmiły, pisarki, która bardzo dużo przeszła. Można powiedzieć, że los jej nie rozpieszczał. Mimo to stara się ona wieść szczęśliwe, pełne miłości życie. Najpiękniejsze jest w niej zamiłowanie do natury, harmonii. Bohaterka prowadzi pensjonat dla joginów, nie brakuje więc wzmianek o zbawiennym działaniu jogi na naszą duszę. Zdrowo się odżywia, a przede wszystkim dobrze gotuje i dzieli się z czytelnikami swoimi przepisami oraz ciekawostkami na temat działania niektórych składników. Ludmiła jest postacią prawdziwą, realną. Odczuwa emocje, jakie byłyby udziałem każdej kobiety w jej sytuacji, i nie kryje się z nimi. Nie ma w niej sztucznej uprzejmości. Nie postępuje wbrew własnym zasadom. Bardzo łatwo można się z nią utożsamiać.
Nie dość, że joga - to jeszcze bieganie. W dodatku autorka ładnie wyjaśnia, jak zaczynać, by się nie zniechęcić. Czy jest coś lepszego dla osoby, która planuje zacząć biegać? Nie. Dziś rano, zmotywowana lekturą, pierwszy raz poszłam biegać :).
Ta książka pobudza do działania. Jest w niej tyle mądrości, że aż chce się czytać dalej. Nie ma tu naciąganych mądrości jak u Coelho, są cudowne inspiracje, które każdy z nas może wykorzystać. Szczególnie jeśli bliskie jest mu życie w zgodzie z naturą lub też chciałby takie zacząć.
Oczywiście w "Prowincji pełnej snów" znajdziemy też dużo miłości. Ludmiła wiele przeszła, ale wciąż szuka tego jedynego, który zaopiekowałby się nią i uczynił jej życie w pełni szczęśliwym. Z tym wątkiem wiąże się zagadka zakończenia. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej.
"Ludzie czytający książki mają zupełnie inny rodzaj wrażliwości. Są niczym koty, wyczuwają nastroje; swoją obecnością potrafią, jak kot mruczeniem, wprawić innych w dobry nastrój, uspokoić i wypełnić otoczenie harmonią"[3].
Książkę oceniam na 5/6.
---
[1] Katarzyna Enerlich, "Prowincja pełna snów", Wydawnictwo MG, 2015, s. 134.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 158.
[Recenzja zamieszczona również na blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.