Dodany: 05.02.2015 15:07|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

1 osoba poleca ten tekst.

Najnowsza literatura ukraińska


Pierwszy byłby chyba jednak Andruchowycz. Alfabetycznie pasuje, a i literacko jest, jeśli nie najciekawszy, to wykazuje największy potencjał. Znaczy się - ojciec, bo jest jeszcze córka.

Andruchowycz Jurij Katalog rozrzucony, ale najwięcej i najciekawiej wydaje Czarne. Jak u wielu rodaków próbuje swych sił w kilku literackich gatunkach, ja mogę z czystym sumieniem polecić "Moscoviadę" i - zwłaszcza - "Perwersję". Literacko to perełki, choć nie każdemu może podejść ten sposób pisania, zacieranie rzeczywistości elementami magicznymi, tajemnymi i złośliwymi...

U mnie następny będzie Żadan. Lubię skubańca. Ma w dorobku poezje (nie czytałem), rzeczy okołoeseistyczne, ale najciekawszy jest w prozie. Powtórzę jednak - to bardzo chłopackie opowieści, jest w tym urok, ale i znudzenie. Jedno zastrzeżenie - jego Ukraina to głównie Charków i obecne tereny walk.

Teraz będzie Prochaśko Taras (Prohaśko Taras), najbardziej "galicyjski" ze znanych mi Ukraińców. Jest w tym sporo realizmu magicznego, ale nie jest to zawsze łatwa proza. Satysfakcję wzbudza ("Niezwykli", "Inne dni Anny").

Zabużko Oksana chyba najbardziej znany teraz ukraiński pisarz (specjalnie piszę w ten sposób), a ja... nie wiem. Po pierwsze, to pisanie od strony kobiety, z mocnymi opisami, czasem celowo szokującymi, seksualności. "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" - czytałem z trudem, ale coraz bardziej zachwycony tymi dwustronicowymi zdaniami, tylko nie pamiętam prawie nic. "Muzeum porzuconych sekretów" w recenzji bodaj w Newsweeku przeczytałem, że celuje tą książką w Nobla, wydało mi się to opinią przesadną, ale po lekturze... cuś w tym jest. Obszerna saga rodzinno-historyczna, lekko niestety rozmamłana i pod tezę. Czasem z drapieżnymi wstawkami.

Kumplem Andruchowycza jest Irwaneć Ołeksandr. "Riwne/Rowne" to political fiction, zgrabnie napisane, ale nic specjalnego. Choć może teraz odczytałbym więcej smaczków? Ciekawszy jest zbiór "dramatów" "Recording i inne utwory"; malutka książeczka. Jest jego nowa książka, ale mam dopiero w planach.

Andruchowycz Sofija córka. Nawet nieźle oceniłem "Kobiety ich mężczyzn", ale nic nie pamiętam. Głupio. Andruchowycz "Kobiety ich mężczyzn"

Śniadanko Natalka " Ahatanhel" jest całkiem przyjemnym czytadłem z wyższej półki, albo literaturą piękną będącą równocześnie satyrą na rzeczywistość (nie tylko ukraińską). "Lubczyk na poddaszu" - świetnie napisana książka, który mimo że ma ledwie 150 stron, rozjeżdża się w zbyt wiele kierunków. Trochę o Ukrainie, trochę o życiu wewnętrznym trzydziestoletniej intelektualistki, trochę udziwnień.

Matios Maria - znam tylko "Nacje" i dłuższe opowiadania były ok. O Hucułach.

Kilka [książek] jeszcze czytałem, Biuro Literackie ma podserię ukraińską w ramach Proza [Biuro Literackie] (ogólnie jest to seria w opisie intrygująca, ale w praniu - często są to książki dziwaczne, hermetyczne, dużo literatury o literaturze itp.) ale pozostałych już nie pamiętam, nie potrafię ocenić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2653
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: carmaniola 06.02.2015 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy byłby chyba jedn... | adas
Hurra! Zaczynam wybierać i przebierać. Żeby było śmieszniej, to parę nazwisk wielokrotnie obiło mi się o uszy, ale tak jakoś... nie było okazji. Na pierwszy ogień pójdzie Andruchowycz, potem pewnie Prochaśko (realizm magiczny - mniaaaaam!)i nadkąszę tego Żadana. W przeciwieństwie do Ciebie, mnie poezja nie boli i chętnie jej także się przyjrzę. Z tym "chłopactwem" to mi się kojarzy ostatnio czytany Binyavanga Wainaina - ciekawe czy mamy na myśli to samo. Panie trochę poczekają, bo... co za dużo, to niezdrowo. Ale też sobie zapiszę "ku pamięci". :))

Dzięki wielkie! Jak ja lubię takie zestawienia! Upycham w schowku nazwiska i potem zacznę szukać po biblio.
Użytkownik: adas 08.02.2015 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Hurra! Zaczynam wybierać ... | carmaniola
Tak próbuję sobie przypomnieć, czy nie przesadziłem przy Prochaśce z tym realizmem magicznym i chyba trochę tak, choć momenty były, w "Niezwykłych".

Królem europowschodniego" realizmu magicznego jest za to na 100% Bodor Ádám, którego Karpaty (chyba Karpaty) są jednak nie do końca magiczne, bardziej smutne i okrutne. Taki paradoks.
Użytkownik: carmaniola 09.02.2015 09:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak próbuję sobie przypom... | adas
Bardzo dziękuję, Bodora zapisuję w pamięci, może uda mi się przy okazji kolekcjonowania pierwszej partii literatury ukraińskiej i jego na półce znaleźć. Aaaaaa, mam nadzieję, że nie będę płakać... strasznie się literatury naszych bliskich sąsiadów boję. ;)
Użytkownik: carmaniola 10.02.2015 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak próbuję sobie przypom... | adas
Ha! Podejrzałam! Chciałam zapytać właśnie o "Ptaki Wierchowiny" Bodora, czy to dobry wybór na początek i widzę, że tak! Już uciekam z Węgrem z ukraińskiej czytatki.

O "Piosenkach dla martwego koguta" chyba coś napiszę - tomik poezji - wiem, nie czytujesz, ale ja tak - poszedł na pierwszy ogień, bo jeszcze siedzę z Diaczenkami (też Ukraina) w magicznym świecie. "Moscoviady" nie dostałam, ale po tym tomiku wierszy przestałam się bać "Perwersji". Może niesłusznie... ;)
Użytkownik: carmaniola 02.03.2015 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak próbuję sobie przypom... | adas
Chyba nie przesadziłeś z realizmem magicznym u Prochaśki. Przynajmniej w "Niezwykłych", bo tych mam za sobą. ;) I wiesz co... obaj są w jakiś sposób podobni... Prochaśko i Bodor - piszą każdy ze swojej strony Karpat, dzieli ich Pop Iwan. I chociaż u Bodora czas jest nieokreślony (wiadomo jednak o jaki czas chodzi), a Prochaśko operuje latami, to jednak we mnie, jako w czytelniku, te historie się splatają jak wężowe skórki Franca i układają mi się z nich zupełnie nowe wątki - łączniki.

Obaj są niezwykle ponurzy... nawet jeśli Bodor jest ponury na poważnie, a Prochaśko próbuje tę makabrę osłonić lekkim przymrużeniem oka.
Użytkownik: adas 02.03.2015 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie przesadziłeś z ... | carmaniola
Właśnie widzę, że zostałaś w Europie środkowo-wschodniej (czy bardziej sensowne by było pisanie Środkowo-Wschodniej?). "Niezwykłych" pamiętam z grubsza jeno i nie jestem pewien ile tam było realizmu, magii i psychologii. Przepraszam. Zamierzam zajrzeć do książki wspomnieniowej, bo eseje/zapis audycji radiowych były słabe.

Bodor to pisarz wybitny i w mych rankingach ulubionych pisarzy powinien być prawie u szczytu, ale jednak biorę poprawkę na tematykę, a potem każdą jego powieść (choć to nie tyle powieści, co zapiski zatrzymanego czasu) czytam zafascynowany. I nie godzę się, przynajmniej próbuję nie godzić się, z brutalnością, okrucieństwem, które są u Bodora nieosobowe wręcz, są fatalizmem, koniecznością. Ale bylem w szoku, jak odkryłem, że "Sinistrze" dałem 6, bo kompletnie o tym nie pamiętałem.

Iw kwestii Stasiuka, jeśli mogę coś sugerować: On jest słabym powieściopisarzem, momentami bardzo dobrym opowiadaczem ("Opowieści galicyjskie" są chyba najlepsze), ale wybitność osiąga na pograniczu eseju, podróży i autobiografii. Chyba, ze pisze i wydaje dla pieniędzy, wtedy trzeba uważać.
Użytkownik: carmaniola 02.03.2015 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie widzę, że została... | adas
Prawda, krążę nadal po Europie Środkowo-Wschodniej - wiadomo, czytam falami (czasami planowanymi, a niekiedy samo tak wychodzi); w planach jeszcze "Z powrotem do uszatej sowy" i "Ptaki Wierchowiny" Bodora (ale z małą przerwą, bo jego magia emanuje okrucieństwem i trzeba ją przełożyć czymś pozytywniejszym) i "Moscoviada" Andruchowycza. "Woroszyłowgradu" Żadana to się trochę boję (ale dzielnie czeka).

"Opowieści galicyjskie" Stasiuka to cacko. Trochę mniej podobały mi się właśnie opowiadania ze zbioru "Przez rzekę" - nie dlatego, że złe. Jest w nich to, dla czego właśnie staram się omijać literaturę polską i bliskich sąsiadów - za bardzo znane nieznane. Ale... będę twarda. Po przerwie. :)))))))
Użytkownik: carmaniola 25.03.2015 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy byłby chyba jedn... | adas
Aj, dlaczego mnie nie ostrzegłeś, że oni tam ciągle tylko piją i piją? Można się nabawić nałogu w tej Krainie Wódki!!

W sumie Żadan mi bardziej przypadł do serca - jakiś taki jest... cieplejszy, bardziej ludzki, nie ma w nim tego strasznego nihilizmu, który przyprawia mnie o mdłości. A ponieważ postanowiłam "Moscoviadzie" wystawić pięć, więc "Woroszyłowgradowi" też ocenę podwyższyłam o pół stopnia.

Użytkownik: adas 25.03.2015 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Aj, dlaczego mnie nie ost... | carmaniola
Oj, nie bywałem w tamtych stronach i o legendarnym tamtejszym piciu tylko czytałem, więc się jednak nie wypowiem. U obu ta wóda jednak coś rozwala, jak nie fizycznie (u Żadana) to mentalnie (Andruchowycz).

Obu bardzo lubię i dużo czytałem, to trochę trudno mi ich oceniać bez znajomości kontekstu nie tylko literackiego. Żadan jest dodatkowo trochę dla mnie "pokoleniowy", choć starszy jest nawet sporo.
Użytkownik: carmaniola 25.03.2015 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, nie bywałem w tamtych... | adas
Ale moja ocena li tylko w kontekście czytanych powieści. Wybierałam pomiędzy pijakami Żadana i Andruchowycza, i ci pierwsi zdecydowanie bardziej przypadli mi do serca. ;)
Użytkownik: adas 27.03.2015 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale moja ocena li tylko w... | carmaniola
Chodzi "tylko" o to, że ja ich umiejscawiam w innych kontekstach. I np. jestem "zły", że Andruchowycz ostatnią powieść napisał z 10 lat temu, a "Woroszyłowgrad" to ostatecznie powtórzenie tego co już wcześniej było (miejscami fascynujące, jak w opisie autobusów, obozu pod flagą UE czy salonki na bocznym torze, zwłaszcza że trochę to wszystko wyjaśnia "obecną" wojnę).
Użytkownik: carmaniola 30.03.2015 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi "tylko" o to, że j... | adas
Ajajaj, nie żądaj ode mnie dogłębnej analizy - to moje pierwsze "koty za płoty" i nie mogę napisać nic więcej ponad to, że to, co pisze Żadan bardziej odpowiada mi mentalnie i emocjonalnie. Pewnie za jakiś czas zabiorę się za panie. Na razie jednak muszę odsapnąć - odłożyłam "Mezopotamię", a nawet numero uno - Bodora - i nurzam się w odmętach literatury iberoamerykańskiej i japońskiej. Ale to żadna nowina. ;)

Użytkownik: adas 30.03.2015 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ajajaj, nie żądaj ode mni... | carmaniola
Jest coś nowego, tu i tu?;) Japonii (Azji w zasadzie) trzeba pilnować po wydawnictwach (około)uniwersyteckich, a iberoamerykańskie... zastój jest, poza Bolano, od kilku lat jakoś biedniej, niestety.
Użytkownik: adas 30.03.2015 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest coś nowego, tu i tu?... | adas
A! "Czerwony kwiecień" bardzo dobry. Liczę, że coś jeszcze przetłumaczą dobrzy ludzie.
Użytkownik: carmaniola 30.03.2015 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A! "Czerwony kwiecień" ba... | adas
Nowe, niekoniecznie nowowydane. ;) "Czerwony kwiecień" doczekał się swojej kolejki - naprawdę bardzo dobry. Kuszą mnie i wspomnienia Vargasa Llosy, i jego najnowsza powieść; czekam na Higuchi Ichiyō "Na rozstaju dróg" (to akurat nowe) i czeka Aly Cha "Zanim przekwitną wiśnie", "Ulotny świat Ukiyo" szeleści kartkami; przytachałam sobie "Baśnie latynoamerykańskie" - chcę zobaczyć, co zacz (no, lubię bajki! - można w nich szukać wielu odniesień do teraźniejszości). A w ogóle, to muszę trochę przerzedzić własne nieczytane na półkach, bo zaczynam się gubić i książki zaraz same zaczną mi zeskakiwać na głowę. Auuuuuuuu... ;)


Użytkownik: carmaniola 07.08.2015 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy byłby chyba jedn... | adas
Kolejnych parę książek już za mną. Muzeum porzuconych sekretów (Zabużko Oksana) - czytałam z zapartym tchem, bo pięknie napisane i magia tam aż dymi, chociaż czasy, te przywoływane w snach i te obecne, niełatwe. Podobałoby mi się bardziej, gdyby mniej było wtrętów feministycznych. Wydaje mi się, że powieść zyskałaby na przejrzystości, gdyby ominąć cały wątek z historią współczesnej malarki, przyjaciółki narratorki. Chociaż i on w końcu pięknie się splata w całość. W każdym razie po kolejną książkę pani Zabużko sięgnę na pewno.

Ahatanhel (Śniadanko Natalka) - Świetnie napisana rzecz i bawiłabym się znacznie lepiej, gdyby nie tytułowy szczur. Tego było już dla mnie za wiele. ;)

Teraz czas na kolejnego Żadana i Prochaśkę. Ale to już po wakacjach, chociaż wciąż tkwię w literaturze naszych wschodnich i południowych sąsiadów - jakoś nie mogę się stamtąd uwolnić. Nie będę pokazywać palcem czyja to wina! ;)

PS. Ciekawa jestem, co powiesz na Kwiatożercy (Darvasi László) - kolejny Węgier, który swoim pisaniem zapiera dech.

Użytkownik: adas 07.08.2015 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejnych parę książek ju... | carmaniola
"Muzeum" to dobra książka, tylko naprawdę mam wrażenie, że "napisana ku pokrzepieniu serc" i "kochajmy się", wszyscy jesteśmy Ukraińcami. I warstwa, nazwijmy ją tak, publicystyczna mi trochę przeszkadza, na siłę dociąga wątki autorka. Może państwa potrzebują jednak i takiej roli literatury? Osobiście wolę "Badania", choć w sumie to rozbudowany wątek "malarki" - współczesnej intelektualistki, młodej za komuny i szukającej swego miejsca po jej upadku. Mam nawet na półce, w Matrasie w koszyku wyszperana.

Ha. A ja pamiętam już teraz głównie właśnie szczura. Choć w tej zabawowej pozornie książce może się skrywać cięta i celna satyra na stosunek Zachodu do Wschodu.

"Kwiatożerców" zauważyłem, tak jak i Tureckie lustro (Horváth Viktor). Ale to dopiero jesienią, teraz zaległości pobrane z biblio i półki nieodkurzanej. A, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ma też intrygujące, przynajmniej tytułami, książki z pogranicza eseju i podróży.

Ja już nic nie mówię, ale literaturę środkowoeuropejską, od Łotwy po Włochy ma też
Meridian.
Użytkownik: carmaniola 07.08.2015 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: "Muzeum" to dobra książka... | adas
Aaaaaaaaaaaa! Wiesz, że to powinno być karalne?! Pokazywanie ludziom, którzy i tak ledwo mogą się wyzbierać z planami czytelniczymi, kolejnych tropów?! ;) Całe szczęście sporo tam Niemców, którzy pozostają poza moim kręgiem zainteresowań, ale parę pozycji sobie odznaczyłam.

Z tym szczurem to możesz mieć rację - na to nie wpadłam - po prostu poczułam przesyt tymi wszystkimi rzeczami na sprzedaż. Brrr...

Że "wszyscy jesteśmy Ukraińcami" poczułam po powieści białoruskiej pisarki Natalki Babiny (nomen omen uważającej się za Ukrainkę) Miasto ryb (Babina Natalla (Babina Natałka, Babina Natalka)). Widziałam, że oceniłeś TYLKO na 4, u mnie jest solidne 5, może nawet będzie z podpórką. Będę myśleć podczas pisania. Ale to jest powieść! Podobno bez Łukaszenki (;)), ale za to z ikrą! ;)

PS. Naprawdę wszyscy jesteśmy mocno jedną nicią oplątani. Chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego jak mocno.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: