Dodany: 04.02.2015 18:50|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Kontrkozetka dla Aurigi


Wyszperałam w podręcznych zasobach kilka urozmaiconych gatunkowo kawałków, które jak ulał pasują do tematu. Wszystkie mam ocenione.

1.

Rano zadzwonił telefon:
– Ja w sprawie sesji terapeutycznej. Skomplikowały mi się terminy i nasze spotkanie jest nieaktualne. Proszę, by pani G. do mnie zatelefonowała, to ustalimy nową datę. Chyba że pomoc jest bardzo potrzebna?
Zbaraniałem.
– Chyba to pacjent powinien wiedzieć, a nie terapeuta! Skąd mama ma się domyślić, w jakiej jest pan kondycji?
– No przecież mówię wyraźnie! Czy mama wytrzyma beze mnie jeszcze parę dni?
Rany! Ten zawód naprawdę wymaga dużej cierpliwości. Sami obłąkani. Jak mama się w ogóle z nimi dogaduje?
– Pani psycholog jest teraz zajęta. Może spróbuje pan pojechać na ostry dyżur do Tworek? Tam na pewno pana przyjmą.
Facet na linii zamilkł na chwilę, a potem wycedził wolno i wyraźnie, jakby miał do czynienia z kompletnym świrem:
– Posłuchaj, dziecko. Wysil mózg i nie przerywaj. To ja jestem terapeutą, a twoja mama moją pacjentką. Jak nastąpi kryzys, niech zaraz do mnie dzwoni.
Przysiągłbym, że słyszałem w słuchawce jeszcze jakieś wyzwiska pod moim adresem. Nagle pojąłem grozę sytuacji. Moja mama chodzi do kogoś obcego na terapię???

2.

Wyciszenie się było celem naszego życia, naszą modlitwą i naszym Bogiem (ewentualnie w miejscowym narzeczu: siłą wyższą, jakkolwiek ją pojmujemy). Wyciszenie było naszą Ziemią Obiecaną, do której pod przewodnictwem terapeuty M. alias J.A. wiodły nas terapeutki. Doktor G. prowadził z nami filozoficzne dysputy o życiu i śmierci, siostra Viola i inne siostry czyniły to, co czynią siostry: aplikowały kroplówki, zastrzyki i witaminy, środki kojące, zestawy do cna z mdłego ciała wypłukanych minerałów, terapeutki zaś wiodły nas do Ziemi Obiecanej wyciszenia. Wszystkie terapeutki same były od dawna niezwykle wyciszone, były profesjonalnie wyciszone, były wirtuozkami wyciszenia.

3.

Kiedy coś cię dręczy, porozmawiaj o tym.

Jego ojciec rzeczywiście próbował mu pomóc.
Jak zwykle.
Jak zawsze.
Tylko on był za głupi, żeby to zrozumieć. Z kim się rozmawia, kiedy coś człowieka dręczy? Z psychologiem. Z terapeutą.

Ale czasem można powiedzieć za dużo.
Wyświetleń: 1969
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Auriga 04.02.2015 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyszperałam w podręcznych... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nic nie kojarzę, a fragmenty wyglądają ciekawie. Czytałam?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.02.2015 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic nie kojarzę, a fragme... | Auriga
Z tych żadnej.
Dwie są nasze, jedna z kraju, który jakoś się ostatnio kojarzy z pewnym gatunkiem literatury (i kontrdusiołek do tego gatunku właśnie należy).
Dwie mają w tytułach coś, co się może (choć luźno) kojarzyć z tematem konkursu, chociaż w nich samych ten motyw jest co najwyżej drugoplanowy; pozostała z kolei ma tytuł budzący niepsychologiczne skojarzenia, a poświęcona jest w całości problemowi pewnej dość powszechnej, a znacznie rzadziej leczonej, choroby.
Wśród rodziców jest jedna mamusia i trzech (to nie pomyłka) tatusiów.
Użytkownik: Auriga 06.02.2015 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tych żadnej. Dwie są n... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ciężki orzech do zgryzienia...
1. Czyżby "Szalone życie Rudolfa" Joanna Fabicka?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.02.2015 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciężki orzech do zgryzien... | Auriga
Brawo!
Użytkownik: kliva 08.02.2015 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyszperałam w podręcznych... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja wynalazłam coś takiego:
4. Terapia grupowa ma zapewne głęboki sens psychologiczny. Tak twierdzą spece w tej
dziedzinie. Ale publiczne wywlekanie spraw, o których najchętniej chciałoby się
zapomnieć, może kojarzyć się z chińską torturą: w starożytnym Państwie Środka
golono głowy tym, którzy zostali skazani. A potem spętani, bez możliwości
poruszenia kończyną wystawieni bywali na „kroplę wody". Skapywała ona co pół
minuty w to samo miejsce na łysej czaszce. I tak dniem i nocą. Po ilu godzinach
tortur popadali w szał, po ilu umierali — nikt dziś nie wie. Tak mi się to, co
kiedyś przeczytałam, skojarzyło z radosną twórczością naszej terapeutki Blanki.
— Chciałam wam powiedzieć — ciągnęła zaplatając palce — że według mojej opinii
psychoanalityka, rodzaj ludzki wcale nie rządzi się racjonalnymi prawami... —
usiłowałam nadążyć za tokiem jej rozumowania. Z własnej, nieprzymuszonej woli.
— Tacy słynni uczeni jak Freud, Adler czy Jung mówią rzeczy z pozoru absurdalne! Otóż
twierdzą oni, a są niepodważalnymi ekspertami w tej dziedzinie, że to, co w
człowieku irracjonalne, nieprzewidywalne, co się kompletnie nie da kontrolować,
jest w nim obszarowo największe i najsilniejsze. Rozumiecie?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.02.2015 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyszperałam w podręcznych... | dot59Opiekun BiblioNETki
O, ja też coś chętnie dodam:

5. "Imię moje: Krzysztof - zachowałem mimo obłędu, jaki zesłał mi los. Tracąc je, postradałbym siebie samego. Rzecz gorsza niż śmierć. Okazałbym się kimś innym: Cezarem? Szekspirem? Faustem? Mierzę wysoko! Może zwierzęciem, może ptakiem, może rybą, może kamieniem. Otóż w najczarniejszej godzinie nie straciłem swojego imienia, dzięki Bogu. I wszyscy moi bracia obłąkani zwracali się do mnie jak należy: Krzyś.
(...)
Nikt nie wie, co trzeba przeżyć, aby obłęd dojrzał i ogarnął człowieka bez reszty. Ileż to razy ludzie przeżywają tak koszmarne rzeczy, że powinni natychmiast postradać zmysły. Tymczasem wcale nie wariują. Choćby - w większości - więźniowie kacetów. A innym wystarczy zwykłe, szare życie i - krach. Już się smażą w ogniu obłędu! Kim są, zanim staną się obłąkani? Zanim zamknie się ich na dobre? Bo to są takie kłębuszki wrażliwości. Świat dla nich jest cały z kolców. Usiłują się przystosować, ale to daremne. Albowiem jeszcze nie wiedzą, że Odys śpi, że róża wykwita z cierni, a klejnot jest w lotosie, amen. I że nikt nad nimi nie płacze! Aż przychodzi ostatnia rozpaczliwa próba i - uciekają w szaleństwo... Widzę ich w tej chwili, jak krążą po zielonych korytarzach, zielonym linoleum i wyglądają jak algi albo wodorosty, tak się chwieją, kołyszą."

Zdaje mi się, że powinno być proste :)
Użytkownik: Auriga 13.02.2015 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: O, ja też coś chętnie dod... | LouriOpiekun BiblioNETki
5. Obłęd - Jerzy Krzysztoń, zgadłam? :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 13.02.2015 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: 5. Obłęd - Jerzy Krzyszto... | Auriga
Tak jest!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: