Dodany: 22.12.2014 13:05|Autor: misiak297

Zamiana ról w Wenecji



Jest rok 1964. Tadeusz Sokołowski – ceniony pisarz, prezes Związku Literatów Polskich i poseł na Sejm – ucieka z literackiego kongresu w Rzymie i spontanicznie udaje się do Wenecji, czując, że będzie to ostatni przystanek w jego ziemskiej wędrówce. Na miejscu spotyka Davida – pięknego, pełnego życia młodego Amerykanina o rewolucyjnych zapędach. Mężczyźni odkrywają się nawzajem, a ich skomplikowana relacja jest pełna napięcia, fascynacji i pożądania.

Tak w skrócie można nakreślić fabułę debiutanckiej powieści Marcina Nowaka Lubeckiego odwołującej się otwarcie do „Śmierci w Wenecji”. „Łza i morze" – bo taki tytuł nosi ta książka – to właściwie przewrotna kontynuacja jednego z najsłynniejszych opowiadań Tomasza Manna, a zarazem pomysłowa realizacja tego samego tematu. Niejako na marginesie trzeba dodać, że nie jest to pierwsze literackie przetworzenie historii Gustawa Aschenbacha i jego dramatycznego, wyniszczającego uczucia do uroczego polskiego chłopca (warto w tym miejscu przypomnieć inną jej ciekawą realizację – powieść „Nim zapadnie noc” Michaela Cunninghama, wydaną w Polsce w 2011 roku). Czy debiutujący polski pisarz wyszedł zwycięsko z literackiej potyczki z dziełem Tomasza Manna?

Trzeba podkreślić, że w książce „Łza i morze” historia się powtarza, a zarazem niejako ulega odwróceniu. Tym razem to Tadeusz Sokołowski (czyli dawny kruchy i piękny Tadzio z noweli Manna, obecnie wiekiem zbliżony do Aschenbacha) przybywa do Wenecji na spotkanie ze śmiercią i zakochuje się w fascynującym młodzieńcu. Między nimi zaczyna toczyć się wyrafinowana i pełna erotycznego napięcia gra. To walka młodości ze starością, konserwatyzmu z liberalizmem, stateczności z przygodą, a wreszcie życia ze śmiercią. Wszystko prowadzi do zaskakującego finału.

A jednak byłoby nieco krzywdzące omawiać „Łzę i morze” wyłącznie przez pryzmat „Śmierci w Wenecji”, gdyż nie jest to jedyne literackie odwołanie w tej książce. Znajdziemy tu również nawiązania do twórczości Jarosława Iwaszkiewicza (ścisłe połączenie Erosa z Tanatosem, język, styl, a także pewne sceny – to wszystko przywodzi na myśl dzienniki oraz niektóre z opowiadań „pana na Stawisku”). Trudno też nie dopatrzyć się uderzających podobieństw między postacią Tadeusza Sokołowskiego a autorem „Kochanków z Marony” (zresztą Marcin Nowak Lubecki wcale nie ukrywa na kim się wzorował, tworząc głównego bohatera). Najmocniejszą stroną „Łzy i morze” jest zdecydowanie kreacja postaci, a zwłaszcza wyrazisty portret psychologiczny Tadeusza. Przyjazd do Wenecji stanowi dla Pisarza – bo tak najczęściej jest określany w tekście – okazję do przeprowadzenia swoistego rachunku sumienia, przeanalizowania własnego życia, poszukania odpowiedzi na trudne i niewygodne pytania. Nowak Lubecki przedstawia Sokołowskiego jako człowieka rozchwianego emocjonalnie, duszącego się w sztywnych ramach konwenansów i oczekiwań społecznych. Jednocześnie bohaterowi brak siły, aby zbuntować się wobec narzuconych obowiązków i ograniczeń, przerwać tę idiotyczną komedię, w jakiej bierze udział. W tym aspekcie postać reprezentującego zupełnie inne wartości Davida – beztroskiego, seksualnie wyzwolonego, niestroniącego od używek, igrającego z prawem, walczącego z ustalonymi normami na drodze obyczajowej rewolucji - można potraktować jako wyzwolone odbicie Tadeusza, alternatywną wersję życia Pisarza:

„Może ten złotowłosy łobuz był jego aniołem stróżem, może wskazywał kierunek, w którym powinno zmierzać jego życie? Może powinien skończyć tę grę pozorów, którą uprawiał, zostawić żonę i rodzinę, nie jest im wcale potrzebny, sam też już ich do niczego nie potrzebuje. (…) Może powinien iść za Chłopcem”[1]

Co ważne, w tej powieści nic nie jest jednoznaczne. Marcin Nowak Lubecki nie wybiera łatwych rozwiązań. Tworzy niezwykle przewrotną powieść i raz za razem puszcza oko do czytelnika. W zasadzie trudno stwierdzić, z czym mamy tutaj do czynienia – czy dramat egzystencjalny starzejącego się Tadeusza nie jest elementem gry, podświadomą próbą autokreacji? Pisarz jawi się wszak jako ktoś narcystyczny (z nieskrywaną lubością snuje kolejne wizje na temat swojej śmierci), skoncentrowany na sobie i swoich pragnieniach. Być może w spotkaniu z Davidem nie chodzi wcale o rewolucję we własnym życiu, ale o sprawę nader trywialną - uwiedzenie pięknego mężczyzny? Przecież głównie na tym zależy Tadeuszowi, który poprzez kolejne zmyślone opowieści o rewolucyjnym charakterze próbuje się zbliżyć do młodego Amerykanina. Wydaje się też, że w imię potencjalnego zaspokojenia własnego pożądania Pisarz daje się uwikłać w rozliczne manipulacje Davida w wyrafinowany sposób bawiącego się swoim starszym wielbicielem. Sokołowski z jednej komedii wpada w następną - bo właśnie komedią jest walka członków alternatywnego teatru o zmianę przyjętych obyczajów. Nawet Julian, przywódca tej grupy, dobrze wie, że postulowana rewolucja z góry skazana jest na porażkę.

Opieranie swego debiutu na znanym dziele jednego z koryfeuszy literatury może wydawać się osobliwe. A jednak Marcin Nowak Lubecki ma tę świadomość i stara się uprzedzić ewentualne oskarżenia o wtórność. W jego powieści nie bez przyczyny padają takie słowa:

„Czyż każda literatura nie jest komentarzem do innej literatury, a u jej początku nie leży komentarz do pierwszego dzieła – dzieła stworzenia?”[2],

„Uważam, że czasem można lepiej wyrazić swoje emocje i poglądy, powtarzając coś, co powstało. Widzisz, powtórzenie czegoś istniejącego sprawia, że to coś staje się już czymś innym”[3].

Być może ta asekuracja nie jest wcale konieczna. „Łza i morze” sama się broni jako książka starannie przemyślana i na swój sposób oryginalna, choć oparta na dobrze znanej historii. To niewątpliwie interesujący debiut, któremu warto poświęcić czytelniczą uwagę.


[1] Marcin Nowak-Lubecki, "Łza i morze", Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2014, s. 147-148.
[2] Tamże, s. 273.
[3] Tamże, s. 164-165.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 722
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: