Dodany: 06.12.2014 19:53|Autor: wapniakiwdrodze.blog​spot.co.uk

Gdzie się zaczyna, a gdzie kończy fikcja, czyli Sherlock żywy...


Któż mógłby się spodziewać, że sięgając po książkę mającą podtytuł "biografia", a dotyczącą bohatera fikcyjnego, tak bardzo wciągnie się w fabułę, że w pewnym momencie sam zacznie się zastanawiać: gdzie ten Holmes żył? O tak, Nick Rennison potrafi nawet najuważniejszego czytelnika wywieść na manowce. I to tak, że w pewnej chwili dochodzimy do wniosku, iż to niemożliwe, by nigdy nie istniał detektyw zwany Sherlockiem.

Zaczyna się niewinnie, od urodzenia. No właśnie - od urodzenia! Czy ktokolwiek z Was zwrócił uwagę, by w opowiadaniach, w których nasz bohater odgrywa główną rolę, wspominano o jego dzieciństwie? Mnie wydawało się, iż od razu był on dorosłym człowiekiem. A jednak! Autor biografii z pojedynczych zdań oraz ze znajomości realiów epoki wiktoriańskiej wyciąga niczym najlepszy detektyw świata prawdziwe, nie do podważenia wnioski. Przeprowadza nas przez fabułę przygód detektywa z Baker Street zgodnie z faktami, które znamy z opowiadań Arthura Conan Doyle'a, poszerzając informację o występujących tam osobach na podstawie rzeczywistych wydarzeń z czasów królowej Wiktorii. Ponadto wielu fikcyjnych, jak by się zdawało, bohaterów ubiera w imiona i nazwiska ludzi, których wydarzenia podobno dotyczyły, a którzy dostali fikcyjne personalia, by publikacja nie wywołała skandalu w czasach, gdy jeszcze żyli. Bo pojawia się tu i sama Wiktoria (wydarzenia związane z jej jubileuszem), i premier, lordowie oraz inni. Osoby, które odegrały w historii Anglii większą lub mniejszą rolę, ale istniały naprawdę.

Rennison ponadto wypełnia białe plamy w historii Sherlocka, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Poznajemy życie Holmesa od dnia jego narodzin aż po śmierć. Niemożliwe? Możliwe. Niepotrzebne?
A czy ktoś pamięta, kiedy i jak naprawdę umarł wielki detektyw? Odpowiedź znajdziecie w tej książce.
W jaki sposób Nick Rennison w "Sherlocku Holmesie. Biografii nieautoryzowanej" uwiarygodnia swoją wersję wydarzeń? O tym już musicie sami przeczytać...


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1588
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: sowa 08.12.2014 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Któż mógłby się spodziewa... | wapniakiwdrodze.blog​spot.co.uk
Przeniesienie Holmesa w czasy nam współczesne (w dwóch nowych serialach, niesłychanie popularnym angielskim i nieco mniej głośnym, a moim ulubionym amerykańskim) walnie przyczyniło się do powszechnego mówienia (i pisania) o bohaterze opowiadań Conan Doyle'a per "Sherlock"; ilekroć to słyszę (bądź czytam), wstrząsa mną bezceremonialność mówienia po imieniu o człowieku, do którego w ten sposób zwracał się tylko jego starszy brat (nie licząc kilku dosłownie przypadków - ze trzech na cały Kanon - kiedy do niego lub o nim mówi tak Watson, co wynika z konieczności - w tym samym pomieszczeniu znajdują się dwaj Holmesowie i trzeba ich jakoś rozróżnić :-D). Współcześnie jest to jak najbardziej naturalne i nie mam nic przeciwko, ale w odniesieniu do Holmesa kanonicznego... - nobożeratuj! zgroza po prostu :-).
Użytkownik: wapniakiwdrodze.blog​spot.co.uk 10.12.2014 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeniesienie Holmesa w c... | sowa
Niestety, naleciałości XXI wieku, spoufalanie się z każdym, niezależnie od pozycji i wieku ;) Kajam się...
Dookreślając, posłużę się cytatem z komentowanej książki:
"Sherlock podobnie jak Mycroft, to nazwiska. Otóż jednym z ciotecznych dziadków słynnego detektywa był Joseph Sherlock, osiemnastowieczny prawnik z miasteczka Pickering, którego nazwisko już od dwóch pokoleń funkcjonowało jako imię nadawane chłopcom w rodzinie (...) Przyjaciel i agent literacki Holmesa, Arthur Conan Doyle, także otrzymał drugie imię po ciotecznym dziadku, Michaelu Conanie, znanym wydawcy i dziennikarzu"(N. Rennison, Sherlock Holmes..., Warszawa 2010, s.25)
Użytkownik: sowa 10.12.2014 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, naleciałości XX... | wapniakiwdrodze.blog​spot.co.uk
Wiele nazwisk (zwłaszcza chyba w krajach anglojęzycznych) stało się z czasem również imionami, co nie zmienia faktu, że Holmes to Holmes, a nie Sherlock ;-))).
Nb. zasługi Rennisona jako biografa wielkiego detektywa (i wspaniałego człowieka) są bezsporne. Rewelacyjna książka (co przyznaję z przyjemnością, nawet jeśli w paru punktach niezupełnie zgadzam się z autorem). Ciekawe, czy na fali popularności jej bohatera zostaną u nas wydane i inne (ciekawie byłoby porównać).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: