Dodany: 13.11.2014 08:03|Autor: Agis
Szum
Bohaterką tej książki jest dziewczynka. W jej życiu nic takiego się nie dzieje. Nikt jej nie umiera, nikt jej nie maltretuje, nikt nie zakrada się nocą do jej pokoju. A jednak coś jest z nią nie tak. Coś bardzo nie tak. Ale jej nie musiało się nic przydarzać. Wystarczy, że przydarzyło się jej matce: „Śmiertelnej rany można się wyprzeć, lecz wtedy będzie nosił ją ktoś inny”* – pisze autorka, w jednym ze swoich zdań, trafiających w samo sedno.
Magdalena Tulli świetnie oddaje klimat emocjonalny, który towarzyszy dziecku skazanemu na izolację mentalną i duszne poczucie osamotnienia. Pokazuje, że dziecko nie posiada jeszcze wiedzy, która pozwoliłaby mu oddzielić to, jak jest traktowane od tego, kim jest. To, w jaki sposób jest traktowane jest dla niego wyłącznym źródłem informacji na temat tego jaką jest osobą i czego może się w życiu spodziewać. Autorka pokazuje, w jaki sposób wojna odcisnęła się na kolejnym pokoleniu, wychowywanym nie w jej ogniu, lecz w jej cieniu.
To niezwykłe ile treści i emocji Tulli jest w stanie umieścić w jednym, pozornie prostym zdaniu. To gęsta proza. Ta książka jest jak skondensowane mleko, keks gęsto nadziewany bakaliami. Zdania są nasycone sensem i wypełnione treścią, nie ma tu żadnych sztucznych wypełniaczy, to nie dmuchana bułka – duża, ale zupełnie pozbawiona wartości odżywczych. Tulli pisze pięknie, poetycko i metaforycznie.
Wiem, że to sentymentalne i naiwne, ale przez cały czas, podczas lektury tej książki wyobrażałam sobie moją dziewczynkę, która chwyta dziewczynkę Tulli za rękę i uśmiecha się do niej. A potem razem idą w świat.
*Magdalena Tulli, "Szum", wyd. Znak, 2014, s. 170.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.