Dodany: 08.10.2014 19:55|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Władca liczb
Krajewski Marek (ur. 1966)

3 osoby polecają ten tekst.

Władca liczb


Recenzuje: Anna Rychlicka-Karbowska.

Być może wielu uczniów ze mną się nie zgodzi, ale matematykę trudno uznać za narzędzie zbrodni. Okazuje się jednak, że liczby i dotyczące ich teorie, w umyśle szaleńca mogą tworzyć niebezpieczne światy wymykające się poza pojmowanie przeciętnego człowieka. Niech się strzeże ten, kto w tych liczbowych wariacjach stanie się zbędnym ogniwem.

Marek Krajewski powraca z szóstym tomem cyklu o Edwardzie Popielskim.„Władcą liczb”.

Mamy rok 1956, do siedemdziesięcioletniego Edwarda Popielskiego, niegdyś lwowskiego komisarza policji, obecnie pracownika kancelarii prawniczej, przybywa klient z nietypowym zleceniem. Trudno przypuszczać, by doświadczonego policjanta, świadka tak wielu bestialstw i niewytłumaczalnych zbrodni, coś jeszcze było w stanie zszokować. „W moim mniemaniu - niewiele rzeczy mogło mnie zdziwić czy przejąć lękiem”[1] - pisze w swym pamiętniku. Co dziwniejsze to nie okrucieństwa historii czy osobiste dramaty kazały mu zweryfikować ów pogląd. „Wszystko przez matematykę”[2] - zwierza się, zaczynając opowieść, w której szaleństwo godzi w bezbronnych, a zagadka do rozwiązania staje się równaniem o wielu niewiadomych.

Zadanie jest pozornie proste i nieźle płatne. Hrabia Władysław Zaranek-Plater ma brata, brat samobójcze plany i spadek do rozdysponowania, w razie gdyby owe plany zrealizował. Hrabia chętnie przygarnąłby złoto i dolary, problem w tym, że Eugeniusz wolałby je zapisać londyńskiemu Towarzystwu Badań nad Geometrią Historii. Misja Popielskiego miałaby polegać na przekonaniu depozytariusza spadku o niepoczytalności brata hrabiego, co w efekcie uczyniłoby Władysława obrzydliwie bogatym.

Teoretycznie zadanie do trudnych nie należy, tym bardziej, że istnieją przesłanki świadczące o tym, że braciszek naprawdę może mieć nierówno pod sufitem.

We Wrocławiu wyłowiono kolejne zwłoki samobójcy. Trzy osoby nafaszerowały się arszenikiem, po czym, dla podwojenia szans na śmierć, rzuciły się do rzeki. Żadna z nich nie miała powodu, by tak drastycznie kończyć swoje życie. Czyżby we Wrocławiu grasował seryjny morderca? Tę teorię obala brat hrabiego Władysława przedstawiając obliczenia, z których wynika, że samobójstwa dokonano po to, „aby z samych siebie złożyć ofiarę”[3] Belmisparowi, bóstwu geometrii, władcy liczb. Eugeniusz twierdzi, że przewidział te trzy śmierci. W tym kontekście udowodnienie jego obłąkania nie powinno nastręczać trudności.

Niezwykły pomysł matematyka ociera się o cienką granicę między fikcją i rzeczywistością. Nawet racjonalnie myślący Popielski w toku śledztwa będzie miał wiele wątpliwości, czy aby na pewno teorię ukuł szaleniec, czy może jest w niej ziarno prawdy. Trzeba przyznać, że wersja Eugeniusza brzmi bardzo przekonująco, a obalenie jej, udowodnienie niepoczytalności twórcy, okazuje się tym trudniejsze, im mocniej się w zapiski matematyka zagłębiać.

Akcja kryminału „Władca liczb” rozgrywa się we Wrocławiu lat pięćdziesiątych, ale finał tej historii przypadnie na 2013 rok i to żyjący w tym czasie Wacław Remus, krewny Popielskiego, będzie musiał zmierzyć się z szokującą prawdą. By ją poznać, przewertuje pamiętniki komisarza. By wydobyć z niej jeszcze więcej, sięgnie po środki drastyczne jakich profesorowie filozofii niezwykli stosować. Nie wiem kogo finał mocniej wstrząśnie - czytelnika czy Remusa. Wiem, że ma moc sierpowych Lennoxa Lewisa.

We „Władcy liczb” matematyka i numerologia tworzą podwaliny niesamowitej historii. Oto doskonały przykład jak szaleństwo podparte logiką i przykładami potwierdzającymi najbardziej wydumane teorie, potrafi zasiać wątpliwości w nawet najbardziej racjonalnych umysłach. Marek Krajewski tworzy niepokojący obraz, zestawia podwórkową brutalność i bezwzględność, w której okrutnym narzędziem zemsty może okazać się zwykła łyżeczka, z inteligentną, wyrafinowaną zbrodnią, wymykającą się klasyfikacjom i siejącą jeszcze większy strach, niż uliczny bandytyzm, czy narkotyczny biznes. Jego Wrocław to zderzenie profesorskiej erudycji, filozoficznej myśli, matematycznej obsesji i zwykłej brutalności, chamstwa, podłych lokali, zatęchłych melin.

Marek Krajewski pozwala czytelnikowi nieco szybciej poznać pewne fakty, niż swemu głównemu bohaterowi. Popielski dociera do nich stopniowo, ale to dzięki jego pomocy, obrazy, które podsunął nam autor, wskakują na swoje miejsce tworząc historię, w której władca liczb uśmiecha się złowieszczo. On wie, że niełatwo przewidzieć jego ruch. Ma świadomość, że jest bardziej nieuchwytny, niż mogłoby się wydawać.

Od lat w czołówce twórców kryminałów, laureat Paszportu Polityki i Nagrody Wielkiego Kalibru, znów tworzy intrygującą fabułę, do bólu realistyczne sceny, dekoracje, które stają przed oczami jak żywe. Mogłoby się zdawać, że „Władca liczb” jest dużo mniej brutalnym i drastycznym kryminałem, niż poprzedzający go tom „W otchłani mroku”. To tylko złudzenie, bo choć zmienia się skala zjawiska, a przede wszystkim historyczne tło, okazuje się, że nie potrzeba szajki zwyrodnialców, by napięcie rosło, a stres wgryzał się w paznokcie i palce. Wystarczy jeden człowiek. Typ niepoczytalny, owładnięty manią, inteligentny, nieprzewidywalny, o nieustalonej tożsamości, by po plecach przebiegały ciarki, a z każdą stroną rumieniec na policzkach stawał się coraz bardziej widoczny.

Małpka Kioto miota się po klatce rażona prądem. Wpatrują się w nią zimne, okrutne oczy. Zwierzątko jest zdezorientowane, nie wie czego się od niego oczekuje. Skacze bezładnie, co przekłada się na jeszcze większy ból. Belmispar jest cierpliwy. Z zegarmistrzowską precyzją buduje mechanizm, który ciężko powstrzymać. Kto wie, czy komuś się to uda...


[1] Marek Krajewski, „Władca liczb”, Wyd. Znak, 2014, s. 18.
[2] Tamże.
[3] Tamże, 51.


Ocena książki: 5,5 / 6

Recenzja ukazała się również w księgarni Ravelo.


Więcej artykułów i recenzji Anny Rychlickiej-Karbowskiej znajdziecie na jej blogu Myśli i słowa wiatrem niesione.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1180
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: