Dodany: 19.06.2009 09:09|Autor: DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki

Wielki finał


Uwaga: recenzja zawiera dość dokładne streszczenie powieści.


Sięgnąłem po trzeci tom tej bardzo spokojnej, chociaż pełnej ciekawych zwrotów akcji powieści, ponieważ pierwsze dwa tomy zrobiły na mnie dobre wrażenie. Ponadto, czytając poprzednie tomy, nabrałem pewności, że autorka bardzo dobrze, chociaż może niekiedy w zbyt szkolny sposób, radzi sobie z warsztatem literackim. W takim razie nie powinienem doznać rozczarowania. No i się nie pomyliłem (jakże bym chciał powiedzieć to samo o wielu polskich, wielotomowych powieściach tego gatunku!).

Oto bohaterka, Sonea, wkracza w okres niezwykle intensywnego opanowywania sztuki magicznej. Proces ten odbywa się właściwie mentalnie. Autorka unika pokazów niesamowitej mocy, spektakularnych scen niszczenia czy indywidualnych pojedynków pomiędzy magami. A mimo to z powieści nie wieje nudą. Wątek czarnej magii (tej "wyższej", jak ją określano przed setkami lat) staje się wręcz atrakcyjny. Wątki splecione są ściśle i logicznie.

Depozytariusz czarnej magii, Akkarin, czyli Wielki Mistrz, wydaje się z początku najbardziej zaangażowany w zbrodnie, które ktoś popełnia w mieście. Sonea, obdarzona nadzwyczajnymi możliwościami, ale nie zdolnościami, choć pełna obaw i wstrętu, poddaje się woli swojego nowego mentora, co doprowadza ją do życiowych i brzemiennych w skutki decyzji - postanawia opanować starożytną, zakazaną w Gildii Magów magię.

Powraca wątek wrogich czarodziejów z Sachaki, sąsiedniego kraju, który niegdyś spustoszył Kyralię, a w czasach, gdy rozgrywa się historia opowiadana przez Canavan, jest poza imperium, spustoszony i zacofany cywilizacyjnie. Wątek to okrutny, łączy się bowiem z pozbawianiem niewinnych ludzi życia, by osiągnąć większą moc. Nasi bohaterowie próbują się temu przeciwstawić. Przy okazji warto zwrócić uwagę na bardzo udany opis obrzędu wydalania z Gildii. Autorka zaczerpnęła ten wątek prawdopodobnie z dobrych źródeł. Przypomina mi się opis mentalnego uśmiercania bohaterki "Śalimara klauna" Rushdiego.

A potem jest już wojna - okrutna, niszcząca i właściwie jedynie magiczna. Zwyczajni ludzie się w niej prawie nie liczą. No, chyba że są dobrze zorganizowanymi złodziejami, którzy potrafią się w nią włączyć ze swoimi zdolnościami organizacyjnymi. To oni stanowią ostatnią deskę ratunku dla bezradnych władz i rozproszonych magów. A przy okazji to właśnie ta grupa uświadamia wyższym sferom społeczeństwa, że czas już na zmiany w zastałym, konserwatywnym społeczeństwie.

Przygoda, magia, wątki społeczne, ale bez lewackiego zacięcia, nawet trochę nieoczekiwanej miłości, splecione zręcznie, przeplatające się wartko - oto powieść, którą czyta się z przyjemnością i nie zapomina się o niej, kiedy odwróci się ostatnią stronę.

I wreszcie finał. I tu rozczarowanie. Autorka mogła zakończyć nieco wcześniej i bardziej dramatycznie. Postanowiła jednak opowiedzieć swoją wersję "co potem". Jej prawo, ale moja ocena. Nie jest szczególnie pozytywna, Canavan chciała koniecznie połączyć "gorzkie" ze "słodkim", "racjonalne" z "emocjonalnym". Zrobiła to, ale wynik nie jest chyba najlepszy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3181
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: villemo_ 15.07.2009 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga: recenzja zawiera d... | DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki
"Wielki Mistrz" jest dla mnie zdecydowanie najlepszą częścią trylogii. Rzadko się zdarza, żeby kolejne tomy były lepsze niż poprzednie, tutaj jednak nastąpiło miłe zaskoczenie. Mimo tak wielu wątków, Canavan nie nudzi, a czytelnik, zatopiony w kolejnych stronicach książki, nie zauważa upływającego czasu. Przynajmniej w moim przypadku tak właśnie było. Rozczarowała mnie jedynie postać samego Wielkiego Mistrza - z początku był taki tajemniczy i intrygujący, później to wszystko gdzieś zanikło. Mimo wszystko jednak muszę powiedzieć, że był moim ulubionym bohaterem, a pod koniec łezka mi się w oku zakręciła. :)
Co do samego zakończenia - dla mnie się podobało. Na szczęście autorka nie uraczyła nas zbyt miłym i cukierkowatym happy endem, a to połączenie "gorzkiego" ze "słodkim" wypadło, wydaje mi się, dosyć pozytywnie.
Użytkownik: Alraris 29.08.2010 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga: recenzja zawiera d... | DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki
Jak dla mnie zakończenie słodko-gorzkie jest idealnym połączeniem. Nie jestem zwolenniczką przesłodzonych i przewidywalnych do bólu happy endów, ani na siłę pompatycznie dramatycznych zakończeń, tudzież rozwiązania: Skończy się źle, żeby mnie kto nie posądził o prostacki happy end. Tu jest jak w życiu: trudno powiedzieć, czy dobrze, czy źle. Jest gorzko, ale z nadzieją. Jedne aspekty są dobre, inne dojmująco smutne. Po wypłakaniu się w ostatnim rozdziale czytelnik odrobinę pokrzepia się epilogiem i zaczyna rozmyślać o tym, czy w ogóle inne zakończenie byłoby możliwe, a może tak źle jak jest, właśnie jest najlepiej. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Ogólnie cała trylogia wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, wszystkie wątki się ze sobą łączą, a spina je nie do końca to, co można by obstawiać na początku.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: