Dodany: 12.06.2009 07:55|Autor: Czajka

Czytatnik: Czajkopis

Bijąc brawo łososiom


Radość przychodzi wiosną. Jednak deszcze padają tej wiosny i takie wszystko jest zimne i takie bez liści, chociaż na pozór liście są. I gdyby tak wiosna była bardziej wiosenna, pomyślałam, i gdyby tak było więcej radości, ale skąd tu radość, kiedy jestem jeszcze mniej wiosenna niż wiosna z deszczem bez liści choć niby z liśćmi. Gdyby tak znaleźć trochę radości, pomyślałam, zajrzałam do Horacego, ale tam w przedmowie przycisnął mnie jamb z daktylem i wtedy przypomniałam sobie list jesiennej Librarianki z Kanady:

Wczoraj byłam sobie na rowerze w parku nad rzeką i obserwowałam łososie które płynęły w górę rzeki i z wielkim wysiłkiem pokonywały różne przeszkody. Niektórzy ludzie bili brawo, jak się jakiemuś łososiowi udało przeskoczyć metrowy próg wodospadowy na rzece. Nie wiem jak te ryby docierają tam gdzie mają dotrzeć, są prawdopodobnie półżywe. Niesamowicie to wyglądało, bo musiały podejmować wiele nieudanych prób, żeby udało im się przeskoczyć na wyższy poziom, a takich przeszkód po drodze miały kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Był to widok inspirujący. Obserwowałam też ludzi, którzy w sposób naturalny zaczęli kibicować łososiom zachęcając je do wysiłku i bijąc brawo. Czy to łososiom pomagało, trudno powiedzieć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4007
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: Ina2 12.06.2009 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Radość przychodzi wiosną.... | Czajka
Tak Czajko, to tak właśnie jest! Obserwuję co roku w październiku jak troć idzie w górę rzeki i na śluzie pokonuje wysoki próg spienionej, bijącej z wielką siłą wody. Och, jak trudno przychodzi rybom tego dokonać. Słabsze nie dają rady, obijają się o boki śluzy, nie są w stanie pokonać przeszkody, ale jeżeli którejś już się uda, wtedy klaszczę i krzyczę i wcale nie panuję nad sobą. To jest niesamowity widok, gdy takie wielkie ryby wyskakują wysoko w górę i pokonują spieniony wodospad. Rybom te oklaski zapewne nie przeszkadzają, zagłusza je łoskot wody i zew natury. Dzieje się to każdej jesieni na rzece Wieprzy, w okolicy Sławna na Pomorzu.

Użytkownik: Czajka 23.06.2009 02:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak Czajko, to tak właśni... | Ina2
:)
Użytkownik: librarian 20.06.2009 05:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Radość przychodzi wiosną.... | Czajka
Kochana Czajko ten widok rzeczywiście utkwił mi w pamięci na długo. Miło utożsamiać się z tym łososiem co to pokonuje przeszkody jakie wyrastają na jego drodze. Aż strach pomyśleć o tych, którym się to nie udaje.

Tymczasem mamy wiosnę, mokrą i pachnącą. Uwielbiam spacery po deszczu. Ciekawe co robią teraz łososie. Nabierają sił przed podróżą?

Z wiosennym, bo jeszcze nie letnim, pozdrowieniem.

Librarianka
Użytkownik: Czajka 23.06.2009 02:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana Czajko ten widok ... | librarian
Tak, to właśnie taki wbijający się w pamięć obrazek i, jak pisałaś, bardzo inspirujący. Ja lubię myśleć o tych łososiach ale i o tych ludziach, którzy je dopingują. Takie to jest czyste, aż miałoby się chęć powiedzieć, takie starożytnie greckie. :)

Nasz wiosna, Dorotko, jest wyjątkowa. Mokra, zimna i w swetrach. Pozdrawiam i spodziewaj się listu wreszcie, dziś idę na pocztę. :)
Użytkownik: librarian 03.07.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to właśnie taki wbij... | Czajka
Dziękuję za "Zapach trzcin", od razu zachciało mi się gnać nad jakieś jezioro, a tymczasem, dwie dzikie kaczki uwiły sobie gniazdo na naszej ulicy, i w najlepsze spacerują po jezdni. Natura po prostu wciska się w ludzi nawet w środku miasta, czy to nie cudowne? Pozdrawiam Cię serdecznie Czajko.
Użytkownik: Czajka 04.07.2009 05:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za "Zapach trzci... | librarian
Kochana Dorotko, jezioro i sosny są tak opisane, że poczujesz się jak na Mazurach. Miłego czytania, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Dzikie kaczki - prześlicznie - człowiek w ogóle nigdy nie powinien zakładać miast tylko siedzieć w lesie nad rzeczką. :)
Użytkownik: janmamut 04.07.2009 06:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana Dorotko, jezioro ... | Czajka
"człowiek w ogóle nigdy nie powinien zakładać miast tylko siedzieć w lesie nad rzeczką."

A gdy zgłodnieje, podbierać jajka czajkom lub polować na mamuty?! >;-O
No i z czego by bibliotekarki żyły...
Użytkownik: Czajka 04.07.2009 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: "człowiek w ogóle nigdy n... | janmamut
No ale co to, czy nad rzeczką nie może stać taka malutka biblioteka z piernika? A księgarnie w Internecie. :)
Użytkownik: janmamut 04.07.2009 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale co to, czy nad rze... | Czajka
Ach, pomarzyć można! Tylko jeszcze w jakiejś dziupli powinien działać optyk i okulista, bo za każdym razem czytam tytuł główny jako "Bijąc brawo łososiem" i NIECO się dziwię. :-)
Użytkownik: Czajka 05.07.2009 02:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, pomarzyć można! Tylk... | janmamut
To nie od optyka Ci się tak robi, tylko Twój wegetarianizm się chwieje i podświadomość odzywa. Taki łosoś, kiedy już się nim trochę pobije brawo, jest w sam raz na patelnię. Albo w koperek i do piekarnika. ;)
Ja wiem, to marzenia, wcale nie chciałabym powrotu do czasów zamierzchłych, nieskażonych cywilizacją, tylko żeby ta cywilizacja była trochę ładniejsza. I chociaż malutki ogródek dla każdego. :)
Użytkownik: librarian 07.07.2009 06:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale co to, czy nad rze... | Czajka
Tak przecież może być, było nawet opisane ze szczegółami w Małomównym i rodzinie. Jezioro, ogródek, domek, biblioteka i w ogóle wszystko co człowiekowi czytelnikowi jest potrzebne do życia.
Użytkownik: Czajka 10.07.2009 02:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak przecież może być, by... | librarian
I sad. Ale sad w ostateczności można sobie namalować na ścianie.
W "Biegającej z wilkami" jest rada, żeby nosić ze sobą swoje przenośne drzewo (mentalne), wtedy nawet w najbardziej ucywilizowanym miejscu można sobie usiąść i je rozwinąć. :)
Użytkownik: librarian 11.07.2009 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: I sad. Ale sad w ostatecz... | Czajka
Nigdy nie przeczytałam tej książki choć mam ją na liście, ale jaka to świetna rada. Drzewa i ptaki są takie ważne.
Użytkownik: janmamut 18.07.2009 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak przecież może być, by... | librarian
Nie wiem, czy to bardziej dla Ciebie, czy dla Czajki, ale tak rolę ogródka widzi prawdziwa kobieta, czyli Barbara Buonafiori (fragmenty felietonu "Ogród" za: "Najwyższy Czas!", nr 14 (985), 4 kwietnia 2009):

"Kobieta powinna mieć własny ogródek. Może to być parę arów naokoło domu, może to być altanka, może to być parę doniczek w mieszkaniu -- ale to jest kobiecie prawie niezbędne. Patrzenie, jak posadzone roślinki powiększają się, rozrastają... Nic innego nie robiły czarownice -- warzyły zioła... Piękne!

Do zajmowania się ogródkiem nie używaj, chroń Madonno, Mężczyzny. Mężczyźni tego nie znoszą (poza zawodowymi ogrodnikami, jednak nie piszę tego dla kobiety, która wyszła za mąż za zawodowego ogrodnika). Mężczyzna nawet ślicznie podaną na talerzu karotkę uważa za podejrzane "zielsko".

Sytuacja się zmienia, gdy masz spory ogród. Wtedy ciężkie prace, jak kopanie czy wożenie taczkami, trzeba zwalić na twojego Mężczyznę.

(...)

Pamiętaj tylko, że dla Mężczyzny "zielsko" to "zielsko". Jak każesz kopać, to skopie. Niewykluczone, że przy okazji skopie troskliwie pielęgnowane przez dwa lata rododendrony, a nawet (słyszałam o takim przypadku!) podetnie korzenie dzikiego wina lub bluszczu.

Dlatego twoje instrukcje muszą być precyzyjne i kategoryczne. Najważniejsza z nich ma mówić, czego NIE wolno Mu skopać ani wywieźć na taczkach.

(...)

Jednakże nie jest prawdą, że ogródek do niczego Mężczyźnie się nie przydaje. Moja przyjaciółka, mająca spory dom z ogrodem i dwiema szklarniami, wyjechała na trzy dni. Mąż w tym czasie zaprosił kolegów i urządzili sobie w ogrodzie turniej paintballa. Ogródek po tym wyglądał nad wyraz marnie.

Czy uwierzysz, że On zainteresował się tylko wstawieniem na powrót potłuczonych szyb?"
Użytkownik: Czajka 19.07.2009 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy to bardziej... | janmamut
Właśnie, właśnie. Właśnie przeczytałam w Mitologii Gravesa, że to kobieta w najdawniejszych czasach, których nie pamiętają nawet mamuty, sadziła fasolę i oliwkę, a dla mężczyzny fasola była tabu. Mężczyzna zatem zajął się filozofią (bo jest, jak przyznaje, znacznie łatwiej):
"Ci, którzy nie cierpią ogrodnictwa, potrzebują teorii. Nie uprawiać ogrodu bez teorii jest płytkim i niegodnym sposobem życia.
Teoria musi być przekonująca i naukowa. Jednakże dla różnych ludzi różne teorie są przekonujące i naukowe. Potrzebujemy tedy wielu teorii.
Alternatywną możliwością w stosunku do nie-uprawiania ogrodu bez teorii jest uprawianie ogradu. Znacznie łatwiej jednakowoż jest posiąść teorię, aniżeli faktycznie uprawiać ogród.

Teoria psychoanalityczna
Zamiłowanie do ogrodnictwa jest typowo angielską osobliwością. Łatwo pojąć, dlaczego tak jest. Anglia była pierwszym krajem rewolucji przemysłowej. Rewolucja przemysłowa zabiła środowisko naturalne. Natura jest symbolem Matki. Zabijając Naturę, Anglicy popełnili matkobójstwo. Ściga ich nieuświadomione poczucie winy, próbują tedy odkupić swoją zbrodnię przez uprawianie swego małego pseudoneutralnego ośrodka i otaczanie go czcią. Uprawiać ogród to brać udział w gigantycznym samo-oszustwie, które uwiecznia infantylny mit. Nie wolno ci uprawiać ogrodu. Q.U.D.


Teoria egzystencjalna
Ludzie zajmują się ogrodnictwem w celu uczłowieczenia natury, ucywilizowania jej. Jest to wszakże rozpaczliwa i daremna próba przekształcenia bytu-w-sobie w byt-dla-siebie. Jest to nie tylko niemożliwe ontologicznie. Jest to samo-łudząca, moralnie niedopuszczalna ucieczka od rzeczywistości. Jako że różnica między bytem-w-sobie a bytem-dla-siebie nie może zostać zniesiona. Uprawiać ogród albo wyobrażać sobie, że można Naturę "uczłowieczyć" to starać się tę różnicę zatrzeć i beznadziejnie zaprzeczać własnemu nieredukowalnie ludzkiemu statusowi ontologicznemu.
Ogrodnictwo jest fałszem! Q.E.D.


Teoria strukturalistyczna
W społecznościach pierwotnych życie ludzkie rozdzielone było między parę opozycyjną: praca/czas wolny, której to opozycji odpowiadało odróżnienie pole/dom. Ludzie pracowali na polu i odpoczywali w domu. W nowoczesnych społeczeństwach oś opozycji uległa odwróceniu: ludzie pracują w domach (fabrykach, urzędach), a spędzają czas wolny na otwartej przestrzeni (ogrody, paki, lasy, rzeki itd). Odróżnienie to jest kluczowe w utrzymaniu struktury pojęciowej, stosownie do której ludzie organizują swoje życie. Uprawiać ogrodnictwo to wnieść konfuzję do odróżnienia między domem a polem, między czasem wolnym a pracą; oznacza to zaciemnić, wręcz zniszczyć strukturę opozycyjną, która jest warunkiem myślenia. Uprawianie ogrodu jest błędem!"
Leszek Kołakowski
:)
Użytkownik: librarian 20.07.2009 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy to bardziej... | janmamut
A kto wymyślił FENGSHUI? Zapewne jakiś mężczyzna...Teorię harmoni z pewnością dla kobiety, bo przecież nie dla siebie. :)

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: