Dodany: 06.07.2014 22:55|Autor: ksiazek0

Książki i okolice> Książki w ogóle

Moja powieść


Cześć witam wszystkich ;) Nie widzę tematu stricte dotyczącego własnej twórczości a chciałem podzielić się z wami powieścią którą zaczynam publikować na swoim blogu (nie będę wklejał linka żeby nie było, że robię reklamę). Jestem po prostu ciekawy waszych opinii na jej temat. :)

Powieść nosi tytuł "30 dni"

Rozdział I
"Tajemniczy telefon"

Piątkowego poranka dźwięk budzika był dla Roberta Johnsona bardziej przyjemny niż każdego poprzedniego dnia tego tygodnia - wiedział on bowiem, że już za kilkanaście godzin czeka go weekendowy odpoczynek. Wstał zdecydowanie żwawiej niż zazwyczaj. Po porannej toalecie wysoki, kędzierzawy brunet usiadł do przejrzenia porannej prasy zjadając przy okazji w pośpiechu przygotowane dzień wcześniej kanapki. Nigdy nie miał czasu na robienie ich wcześnie rano dlatego też był zdziwiony, że znalazł chwilę na zjedzenie ich w spokoju. Nagle dźwięk telefonu zagłuszył odgłos szelestu papieru. Zdziwiony Rob wstał i powolnym krokiem podszedł do aparatu podnosząc słuchawkę. - Kto może dzwonić? - pomyślał, lecz nikt nie przychodził mu do głowy.
- Halo? - odparł nieco zaspanym głosem.
Po drugiej stronie słuchawki dość długo słychać było tylko martwą ciszę.
- Halo? - powtórzył.
- Za trzydzieści dni stanie się coś strasznego... - odparł mężczyzna o wysokim i nieprzyjaznym głosie.
W słuchawce słychać było już tylko dźwięk braku połączenia.
- Kto mówi!? - zdenerwowany i na dobre rozbudzony Robert wiedział, że słowa te nie dotrą już do jego rozmówcy, a mimo to je wypowiedział - czas się zbierać - pomyślał i wzdrygnął ramionami.
O tej porze roku nie tylko na północy Chicago było wietrznie. Marzec był jednak miesiącem w którym powoli dni zaczynały stawać się coraz cieplejsze, a o poranku z trudem można było wskazać ujemne temperatury. Rob starannie rozsiadał się w swojej Hondzie Civic - jak na początkującego analityka giełdowego był on zadowolony z faktu posiadania takiego samochodu zdając sobie sprawę, że z biegiem lat sukcesywnie będzie podnosił swoją stopę życiową. Dojazd do pracy zajmuje mu nieco ponad pół godziny, w tym czasie zdąży jeszcze przesłuchać w swojej ulubionej stacji radiowej najważniejsze wiadomości a także podjechać do pobliskiej kawiarni po ciepłą kawę. Wiedział, że bez niej nie mógłby rozpocząć pracy na najwyższych obrotach co na pewno tak ambitnej osobie nie wróżyłoby zrobienia oszałamiającej kariery. Mając 24 lata i ukończone studia ekonomiczne wszystko układało się po myśli jego rodziców. W końcu ich jedyne dziecko nie może skończyć byle gdzie mając według nich tak wielki talent do nauk ścisłych. Minusem aktualnego życia ich syna było to, że widzieli się z nim ostatnio bardzo rzadko z powodu jego intensywnej i wymagającej sporego poświęcenia pracy.
W końcu Rob dotarł do swojego biura - od razu został uprzedzony, że jego przełożeni chcą się z nim widzieć i omówić trzymiesięczne wyniki pracy. Wiedział, że jak na początek idzie mu całkiem nieźle jednak ze zdenerwowaniem przyjął tę wiadomość. Po kilku minutach zjawił się w biurze Pana Bitnera i rozsiadł w fotelu.
- Krótko mówiąc zarząd jest zadowolony z Twoich dotychczasowych rezultatów. Jeśli przez kolejne miesiące będziesz pracował tak efektywnie, porozmawiamy o nowych warunkach współpracy - odparł pięćdziesięciokilkuletni, łysawy, jednak bardzo elegancki mężczyzna.
- Postaram się nie zawieść pana ale przede wszystkim siebie - odpowiedział z dumą Rob.
- Jeśli nie masz żadnych pytań pozwól, że wrócimy do pracy - przełożony dał do zrozumienia, że obie strony czeka dzisiaj dużo zajęć i nie ma sensu tracić ani minuty na niepotrzebne rozmowy.
Podbudowany dialogiem z szefem Robert pospiesznie udał się na swoje piętro i wziął ochoczo do obowiązków. W biurze pracował razem z dwoma innymi mężczyznami którzy szybko znaleźli z nim wspólny język i poprowadzili przez pierwsze tygodnie pracy aby nie były one dla niego koszmarem.
Zegarek wskazywał pierwszą po południu, pracownicy spędzali czas na lunchu i rozmawiali na temat weekendowych planów.
- A Ty Rob, może skoczysz z nami dziś lub jutro na kręgle? - zagaił sympatyczny Leon, mistrz firmy w zawodach w tej dyscyplinie mogący rozmawiać godzinami na temat każdego sportu. - żona wyjeżdża z dziećmi do teściów i nie będzie ich do niedzieli.
- Dzięki za zaproszenie, jednak mam już plany - odpowiedział z grzecznością - dzisiaj idę na przyjęcie do mojego przyjaciela, a jutro White Sox grają mecz - dawno nie byłem na ich spotkaniu, a ostatnie wyniki zachęcają do wybrania się na stadion.
- No tak, zapomniałem, mecz... - Leon posmutniał lecz po chwili wpadł na pomysł - jeśli też postanowiłbym pójść to podjadę jutro po Ciebie, nie ma problemu!
- Dzięki, byłoby super - Rob z wymuszoną grzecznością odpowiedział koledze i oddalił się od stolika aby powrócić do pracy.
Godziny mijały powoli, wszyscy pracownicy myśleli już o powrotach do domów. Dzisiaj mało kto chciał zostać po godzinach - w końcu piątkowy wieczór można spędzić na mnóstwo innych, ciekawszych sposobów. Jednak znajdowali się i tacy, którzy zdawali sobie sprawę, że szef może docenić ich poświęcenie i gdy korytarze stawały się coraz bardziej wyludnione, oni ani myśleli o końcu pracy.
Nie mający na dzisiejszy dzień planów siedzenia w biurze do późnej nocy Rob już przed szóstą wracał do domu. Przypomniał sobie nie tylko o przyjęciu Steve'a - przyjaciela ze studenckich lat który zaprosił go z okazji swojego awansu. Bardziej głowę zaprzątała mu myśl o porannym telefonie. Kilka tygodni temu właśnie Steve mówił mu o czymś podobnym. Jeśli znajdzie czas będzie musiał to z nim omówić, jednak bardzo poważnie wziął pod uwagę opcję, że to właśnie jego przyjaciel testuje pamięć swojego kolegi i stroi sobie z niego głupie żarty. - mniejsza o to, teraz są ważniejsze rzeczy - pomyślał Rob i pierwsze co zrobił po wejściu do domu to udał się do kuchni i zaczął przygotowywać obiad.
Wyświetleń: 1097
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Pok 07.07.2014 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć witam wszystkich ;)... | ksiazek0
Nie jest źle, musisz jednak popracować nad stylem, żeby stał się bardziej naturalny, a mniej wymuszony. Przeczytaj kilka stron jednej z Twoich ulubionych powieści i porównaj z własnym tekstem. Zwróć uwagę na różnice. W dobrych książkach wszystko jest płynne, tekst sam się łączy w całość. Tutaj tego nie czuć. Akcja zbyt szybko przeskakuje z miejsca na miejsce.

Druga sprawa. Na wstępie dodam, że nie jestem specjalnym fanem powieści sensacyjnych pisanych na jedno kopyto. A ta niestety na taką wygląda. Rozumiem, że najpierw trzeba pisać, pisać, pisać, aby wreszcie napisać coś dobrego, lecz kopiowanie wzorców nie jest chyba najlepszym pomysłem. Radzę Ci się bardziej otworzyć, dawać więcej od siebie, więcej świeżości i nowości. Powinieneś starać się zaskoczyć czytelnika czymś unikalnym. I niekoniecznie musi tu chodzić o jakiś nagły zwrot akcji. Mam na myśli raczej sam klimat utworu. Osoba czytająca tekst powinna wiedzieć od razu, że ma do czynienia właśnie z Tobą, a nie z tysiącem innych pisarzy.

W każdym razie pisz i pracuj nad sobą i swoim stylem. Chętnie "ocenię" następne fragmenty ;)
Użytkownik: janmamut 07.07.2014 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć witam wszystkich ;)... | ksiazek0
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Mniej więcej tylu przecinków brakuje.
Użytkownik: szahnamee 07.07.2014 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć witam wszystkich ;)... | ksiazek0
Jest w porządku. Bez szału, ale ok. Powieści sensacyjne, to nie jest mój klimat, ale nawet się wciągnęłam. Zainteresowałam się na tyle, że od połowy tekstu przestałam zwracać uwagę na brak przecinków i stylistyczne "zgrzyty". Trochę brak płynności, ale jej brakuje często też u publikujących pisarzy, szczególnie na początku powieści. Podobało mi się wprowadzenie w świat bohatera; że pojawił się opis wyglądu, zarys sytuacji rodzinnej - lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia :)
Zastanów się nad słówkiem "odparł", które kilka razy (chyba trzy) pojawiło się w dialogach. Nie chodzi mi to, że się powtórzyło, ale o to, że nie jest użyte w dobrym miejscu. Nie możesz pisać, że ktoś "odparł" jak dopiero zaczyna się dialog. Bo "odparł" może być po pytaniu, stwierdzeniu... Taka moja sugestia, z którą możesz się nie zgadzać :)
Użytkownik: Porterski74 08.07.2014 08:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest w porządku. Bez szał... | szahnamee
Fragment powieści robi wrażenie. Być może jest w nim kilka błędów stylistycznych i interpunkcyjnych, ale generalnie nie jest źle. Jak dla mnie, to jesteś na dobrej drodze.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: