Dodany: 02.07.2014 12:36|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

Rejmer "Toksymia"


Co jest ze mną nie tak?

Kolejna, bardzo chwalona, książka polskiej autorki okazuje się w praniu pozycją mocno przeciętną. Bez tego czegoś, czegoś co by ją spajało, narzucało kierunek, zmieniało - czy to nie za górnolotne określenie? - pisanie w literaturę.

Tradycyjnie jestem niekonsekwentny, bo dopiero co na klęczkach błagałem, by Polacy piszący nie bali się eksperymentować z językiem, bo nie gęsiem my i język nasz nadaje się do wyginania jak każdy inny na tym świecie, a szkoła to jest zuło!!!!! dla pisarza. Teraz objawiam się z postulatem odwrotnym, by może jednak przyhamowywać zapędy, ograniczać frazę, formy powieści-treści/opowiadania-wycinania/nowelki-anielki szukać. Jak mędrzec-przemądrzalec, konserwatysta nagły po grzechach młodości, o złoty środek apeluję, umiar zalecając. Jeśli lustra nie pękną na widok mój, to Boga nie ma?!

Żeby nie było, że z mymi tezami się znęcam nad debiutantami albo prawie debiutantami, ale w znanych mi utworach absolutnej czołówki mody, przepraszam - prozy polskiej, typu Bator Joanna, Witkowski Michał, Masłowska Dorota (tu szczególnie), Rudziński Janusz (tu: niestety) ten sam problem wyczuwam. Językowo jest dobrze, czasem bardzo dobrze (czasem też aż nazbyt efekciarsko), ale gatunkową formę te książki jedynie imitują. I to nie zawsze, czasem twórca nie próbuje nawet symulować.

Co ze mną jest nie tak? Znowu piszę rozprawkę nie na temat, miało być o "Toksymii", jest o mnie. Powieść to podobno, zbudowana na planie bloku - pewnego okropnie zimnego lata (brzmi niepokojąco znajomo) przeplatają się losy kilkorga mieszkańców najbardziej polskiego z domów, z wielkiej płyty postawionego (w polu?). Tuż obok przytułku, nie tak, teraz to inne określenie jest political poprawne, zakładu opieki dla ludzi starszych. Jednak prawdziwym zakładem, niestety otwartym, i to dla wariatów, jest rzeczony blok. Ilość frustracji, niespełnionych oczekiwań, złudzeń na metr kwadratowy przerasta w tym miejscu każdą inną - to też zresztą złudzenie... - lokalizację na świecie.

Przynajmniej w zamierzeniu autorki. Bo ja, z jednym wyjątkiem, szybko tracę zainteresowanie losami mieszkańców anonimowego bloku. Ich przeżycia, oczekiwania, doznania zostały zbudowane z klisz. Nawet jeśli Rejmer wielokroć daje do zrozumienie, że właśnie o to chodziło, że jej bohaterowie w znacznym procencie mieli być kliszami, bo życie po prostu takie jest i składa się z klisz, to tylko ten robaczek wewnątrz myśli o sobie jako o czymś wyjątkowym, to klisza pozostaje kliszą. I efekt finalny jest taki, ze jedyną postacią wykazującą choć trochę "życia" jest ambitna (i lokalna) dziennikarka telewizyjna, czyli - na papierze - postać najłatwiejsza do ukliszowania. Może to jakaś gra? Ale jej pełen ironii/cynizmu monolog/dialog jest najmocniejszą częścią powieści, jedyną - takie ma wrażenie, w której Rejmer przestała, o paradoksie!, kalkulować.

W innych miejscach zabrakło tej odwagi. I - także - przez to "Toksymia" nie jest ani satyrą ani "poważną" powieścią. Stoi bardzo nieładnie, w rozkroku. Rozpada się na fragmenty wywołujące, niemal naprzemiennie, uznanie (sprawność pisarska na krótkich odcinkach) i niesmak (pogardliwy brak szacunku dla własnych klisz?). Świat jest pełen najgroźniejszych wariatów, czyli nas samych? No jest. Ale jakoś trwa. I będzie trwać. Z książki Rejmer nie dowiem się dlaczego tak jest. Mogę poznać karykaturę. Życia, Warszawy, języka. Czasem bardzo bolesną. Czasem.

A może jestem mizoginem?
A może mam niespełnione oczekiwania literackie?
A może wolę czytać o Juanach de Ignacio con Torre z AmerykoAzji, bo nie mam tego za oknem?

Co jest ze mną nie tak?

---
Toksymia (Rejmer Małgorzata)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1056
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: miłośniczka 05.07.2014 01:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest ze mną nie tak? ... | adas
Ooooooo. Czyli "Toksymia" to taka "Szopka" Papużanki, "Second Hand" Fabickiej? A w zasadzie - coś w rodzaju pierwowzoru? Ja już trochę zmęczona jestem taką tematyką, ale i tak chciałabym przeczytać. Interesuje mnie pisarka, która ma w swoim dorobku: 1. powieść o trudach i znojach ludzi biednych i głupich nam współczesnych, 2. ponoć bardzo dobry reportaż (zakupiłam w prezencie mojemu lubemu, też w końcu muszę przeczytać), 3. książkę dla dzieci. To dość interesujące. Ciekawe, w którą stronę pójdzie i czy na przykład skusi ją poezja. ;-)

Swoją drogą - czy mógłbyś podlinkować tę czytatkę do "Toksymii"? Jest o książce, więc miło będzie móc ja znaleźć właśnie na stronie książki. :-)
Użytkownik: adas 06.07.2014 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ooooooo. Czyli "Toksymia"... | miłośniczka
Papużanka, otrzymana zresztą dzięki Biblionetce, od prawie dwóch lat leży w szafie (sorry, taki mam klimat), a o "Second handzie" nie słyszałem, więc nie wiem co myśleć;). Naprawdę mam problem z polską prozą bardzo współczesną, bo choć powoli spełnia moje niegdysiejsze oczekiwania językowe (coraz częściej, a czasem aż w nadmiarze), to jednak zbyt często mam poczucie obcowania z karykaturą. I to niekoniecznie zamierzoną. Choć to może być też tak, że w wykonaniu polskich prozaiczek i prozaików mi zgrzyta, kupiłbym w przypadku Czecha, Serba, Niemca czy nawet Francuza. Wystarczyłoby bohaterom zmienić nazwiska? Z Polakami powinno być przecież łatwiej, bo nie trzeba myśleć o ciężkiej doli tłumacza, a jest trudniej!

Tę książkę Rejmer miałem w schowku dość długo, ale postanowiłem jej dać szansę dopiero teraz, bo też się przymierzam do "Bukaresztu". I żeby było w miarę fair, zacząłem od "czystej" prozy. Choć też się łapię na tym, że bardzo chwaleni polscy autorzy z katalogu Czarnego są mniej ciekawi od wydawanych w tej samej serii zagranicznych autorów, piszących na ten sam temat.

Znowu cholerne uprzedzenia?
Użytkownik: miłośniczka 07.07.2014 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Papużanka, otrzymana zres... | adas
O "Toksymii" wcześniej się w ogóle nie mówiło, przeszła bez echa, dopiero teraz, przy okazji "Bukaresztu", i o niej się słyszy. Na pewno był jakiś powód, dla którego nie poświęcało się jej uwagi.
Użytkownik: Rbit 06.07.2014 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest ze mną nie tak? ... | adas
Chyba nie jest tak źle ze współczesną prozą polską, skoro "Lodowi" Dukaja dałeś 5,0, "Chochołom" Szostaka 5,0, tylko Twardocha nie znalazłem w Twoich ocenach (a w "Wiecznym Grunwaldzie eksperymentuje z językiem i to jak!) :)
Użytkownik: adas 06.07.2014 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie jest tak źle ze... | Rbit
Orbitowskiego też nie ma, jeśli od razu wspominamy o czterech kumplach z boi..., ups, literatury. "Chochoły" to piękna katastrofa jest, polska wersja powieści totalnej, pozostałe dwie w trylogii już słabsze (i tak sie już cieszę na nową powieść, spieszyć jednak nie zamierzam. Się.). "Lód" robi wrażenie, choćby tylko objętością. choć absolutnie nie wszystko rozumiem, no i ostatnie 150 stron (toż to objętość powieści!) na siłę doczepione. Twardocha zamierzam zacząć właśnie od "Grunwaldu", ciężko było dostać ("Morfina" - skrawki czytałem, przeraża mnie objętość i jednak trochę temat - moje poglądy na (moją) hanyskosć są skomplikowane).

Powtórzę - to raczej ja mam problemska niż polska literatura (która nie jest taka zła jak czarnowidzą jedni, ani tak dobra jak chcą spece). Ale np. chyba jednak będę musiał zajrzeć do któregoś z nowszych Karpowiczów, choć kompletnie nie rozumiem jak mógł(by) dobrą rzecz napisać autor "Niehalo".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: