Dodany: 19.04.2009 09:27|Autor: EPA!

Książka: Gubernator
Warren Robert Penn

2 osoby polecają ten tekst.

Podręcznik socjotechniki?


Jest to opowieść niejakiego Jacka Burdena, „prawej ręki” gubernatora Willa Starka - tytułowej postaci tej książki. Will Stark z „kuzyna Willusia”, farmera, staje się - dzięki swojemu uporowi, ambicjom i urażonej dumie - bardzo wpływowym politykiem. Tak bardzo wpływowym, że niemal wszechmogącym. Ustawia ludzi jak pionki, osiąga swoje cele wszelkimi możliwymi – uczciwymi lub nie - sposobami. Pomagają mu w tym ludzie,tytułujący go Szefem, którzy bądź w niego wierzą, bądź chcą u jego boku osiągnąć… no właśnie – co? Wpływy, władzę, pieniądze? Dla każdego coś miłego – przecież Will Stark jest wszechmogący. Galeria postaci zgromadzona wokół niego jest tak różnorodna, jak różnorodne zadania zostają im powierzone. Jest więc przytępy Cukierek, który doskonale sprawdza się jako kierowca i goryl, jest Tiny Duffy – nędzna, fałszywa kreatura, jest Sadie Burke, asystentka i kochanka Szefa, która przypisuje sobie zasługę stworzenia go tym, czym się stał. Dodam tylko, że Szef jest żonaty i próbuje utrzymać swój publiczny wizerunek wzorowego męża i ojca.

Szefowi w osiąganiu wzniosłych (?!) celów przyświeca zasada: każdy ma swoją cenę. I zasada ta sprawdza się zawsze. Czasem tylko trzeba się natrudzić, by znaleźć „hak”, który spowoduje, że delikwent zrobi to, czego gubernator Stark od niego oczekuje. Od znajdowania haków jest Jack Burden. Inteligentny, systematyczny, cierpliwy, sumienny, bezstronny. Motywacja jego działań jest nawet dla niego samego niejasna. Czytając, ma się poczucie (przynajmniej ja miałam), że jest ubabrany w błocie korupcji, szantażu, intryg po same uszy, podczas gdy on sam zdaje się tego nie zauważać, zachowując się jak człowiek, który ma do spełnienia ważną misję, będący ponad całym złem, które rozgrywa się wokół.

Jeśliby pominąć inne aspekty książki, można by uznać ją za podręcznik socjotechniki. Jest zadanie, trzeba je wykonać. Do tego celu prowadzą takie a takie środki, są użyteczni tacy a tacy ludzie, zastosować do ich przekonania można takie i takie argumenty. Proste i niezawodne. Gotowa recepta na sukces. Na szczęście dla książki, inne jej aspekty są nie do pominięcia.

Przede wszystkim jest przeciwwaga dla złego Willa Starka. To dobry doktor Adam Stanton. Samotny, bezkompromisowy, nieprzekupny. W swoim zawodzie najlepszy z najlepszych. Z odrobiną zdolności interpersonalnych mógłby zrobić oszałamiającą karierę. Problem (choć nie dla Adama Stantona) tkwi w tym, że jego w ogóle nie obchodzą żadne stosunki interpersonalne, żadne opinie na jego temat. Żyje samotnie, pomaga każdemu, kto tej pomocy potrzebuje, nie oglądając się na pieniądze. Jedynymi prócz pacjentów ludźmi, którzy w ogóle go obchodzą, są: siostra - Anna Stanton i przyjaciel z dzieciństwa - Jack Burden.

Co wspólnego mogą mieć z sobą tak skrajnie różne postacie, jak Will Stark i Adam Stanton? I dwa tak różne światopoglądy? Tylko pozornie nic. Bowiem zły Will Stark ma pewną „idée fixe” – szpital nad szpitale, pomyślany jako coś, co pozwoli zachować pamięć o nim jako o wielkim i dobrym człowieku nawet gdy go już nie będzie. Zły Will Stark wie, że aby był to pomnik jego dobroci i wielkości, pomysł musi firmować jakaś postać bez skazy. I wybór pada na doktora Stantona. Dobry doktor Stanton zasadniczo potępia Willa Starka i nie chce mieć nic wspólnego z nim i jego „idée fixe”. Gubernator wie o tym doskonale, nie na darmo jednak jest mistrzem socjotechniki. Znajdą się sposoby nawet na Adama Stantona.

Oczywiście Jack Burden jak zwykle okaże się pomocny. Pomocną chce też być siostra Adama Stantona, która wierzy, że przyjęcie propozycji gubernatora będzie dla doktora bardzo dobre. Jej rola w całej intrydze jest znacząca, ponieważ jest osobą drogą zarówno dla Adama Stantona, jak i dla Jacka Burdena. Jest znacząca i tragiczna zarazem z innego jeszcze powodu, którego nie zdradzę, by nie popsuć nikomu przyjemności czytania.

Ta książka nie jest wyłącznie kolejną zgrabnie skonstruowaną powieścią z gatunku political fiction. Książka napisana jest pięknie. Jack Burden – narrator jest inteligentnym człowiekiem. Chociaż pozornie jest bierny i obojętny wobec rozgrywających się wokół niego zdarzeń, mają one na niego wielki wpływ. Jack analizuje rzeczywistość, a wniosków z jego analiz nie powstydziłby się filozof, tak są głębokie, trafne i napisane naprawdę pięknym językiem (chwała tłumaczowi! - Bronisławowi Zielińskiemu).

Wielkim plusem powieści jest niesamowita zdolność autora do budowania klimatu miejsc i zdarzeń poprzez opisy, które na mój własny użytek nazwałam empirycznymi. Empirycznymi dlatego, że czytając taki opis nie trzeba sobie wyobrażać, że się tam jest, tylko po prostu doświadcza się bycia tam. Nie wiem dokładnie, na czym polega ta sztuczka z opisami, ale tak właśnie czułam.

Poza wszystkim innym jest to piękna opowieść o kształtowaniu osobowości. Jack Burden z początku powieści jest zupełnie kim innym niż w jej finale. Na skutek dramatycznych zdarzeń gruntownie przebudowuje swój system wartości, by wreszcie zrozumieć siebie i swoich bliskich.

Książka inspirowana jest biografią realnej postaci: Hueya Pierce'a Longa – gubernatora stanu Luizjana w latach 1932-1935.

Polecam!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3490
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Marylek 29.04.2009 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to opowieść niejakie... | EPA!
Ogromnie się cieszę, że Ci się ta książka podobała! :))
Użytkownik: koko 29.04.2009 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromnie się cieszę, że C... | Marylek
A ona tyle czasu leżała w pawlaczu w pokoju rodziców... i nie sięgnęłam po nią... :(
Użytkownik: Marylek 29.04.2009 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A ona tyle czasu leżała w... | koko
Nic straconego, sięgnij teraz! :)) Warto, naprawdę warto.
Użytkownik: villena 29.04.2009 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to opowieść niejakie... | EPA!
Widzę, że dużo bardziej jednoznacznie niż ja odebrałaś Gubernatora, szczególnie jeśli chodzi o ocenę postaci.
Dla mnie nikt tam nie był czarny ani biały, dobry ani zły. Adam, tkwiący w swoim idealnym, sterylnym świecie, wcale nie wydawał mi się godny podziwu, a już zupełnie nie umiem ocenić Willa, który wprawdzie różnymi środkami, ale jednak wciąż dążył do dobrych celów.
Różnice w odbiorze oczywiście nieważne, ważne że Ci się podobało :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: