Dodany: 14.04.2009 15:41|Autor: niqaab
Opowieść o bardzo smutnej kobiecie
"Minaret" jest powieścią, którą uznać można za historię upadku człowieka, próbę ukazania, do czego prowadzi w życiu brak ambicji, chęci doskonalenia się, walki z przeciwnościami.
Najwa dorasta jako bogata, otoczona zbytkiem nastolatka - ma piękny dom, służbę, pieniądze, rodzinę z układami, możliwość realizowania swoich marzeń. Wszystko zmienia się, kiedy jej ojciec zostaje skazany w procesie politycznym i poddany egzekucji. Rodzina emigruje do Anglii, osiada w Londynie, z dnia na dzień tracąc przyjaciół i wpływy. Brat bliźniak Najwy, od dawna nierokujący dobrze na przyszłość - wplątuje się w problemy związane z handlem narkotykami i trafia do więzienia, matka tymczasem umiera w jednym z najlepszych londyńskich szpitali. W ten sposób Najwa zostaje sama. Mimo że dalsza rodzina próbuje pomóc jej w pokierowaniu własnym życiem, dziewczyna nie chce wykorzystać tej szansy, nie jest zainteresowana zdobyciem wykształcenia ani zawodowych kwalifikacji pozwalających na lepszy byt. Wciąż żyje ponad stan, kupuje drogi prezent swojej dawnej miłości, przez którą zostaje podle wykorzystana...
Tuż po pogrzebie matki Najwy, muzułmanki skupione wokół londyńskiego meczetu próbują skłonić ją do udziału w modlitwie, uczestnictwa w wykładach dla kobiet, większej dbałości o życie duchowe. Przypominają chwilami sektę, której członkowie pojawiają się zawsze w krytycznym momencie, gdy człowiek czuje się opuszczony, myśli, że jest sam na świecie i w nikim nie ma oparcia. Tak Najwa trafia do meczetu, zaczyna pogłębiać wiedzę religijną, wkłada hijab, a za pośrednictwem swoich siostr w wierze - dostaje pracę jako sprzątaczka w domu religijnego, dużo od niej młodszego Tamera. Między mniej więcej 40-letnią Najwą a dziewiętnastolatkiem rodzi się uczucie - czyste, platoniczne, wynikające pośrednio z poczucia religijnej wspólnoty...
W tym momencie należy przerwać opowiadanie, by nie psuć nikomu przyjemności czytania, niemniej jednak wypada podzielić się kilkoma refleksjami nasuwającymi się po lekturze powieści.
Na emigracji typowej, niebędacej stażem, stypednium czy zawodowym kontraktem - nigdy nie będzie czuł się dobrze ten, kto we własnym kraju miał ugruntowaną pozycję, wiódł w nim szczęśliwe życie wolne od większych trosk. Konieczność "przestawienia się" na bycie nikim, na wykonywanie prac, których nie podjęłoby się w innych warunkach - wywołuje kompleksy, odziera z godności, nie pozwala poczuć się do końca szczęśliwym ani tym bardziej zaistnieć w danym miejscu, wrosnąć w nie na tyle, by za jakiś czas stało się domem. Negatywne emocje potęgują się, gdy nie ma żadnej alternatywy wobec "tu i teraz", gdy jest się skazanym, by wieść żywot w rzeczywistości, w której człowiek czuje się samotny, obcy, niechciany.
Bohaterka książki, być może w związku z towarzyszącym jej poczuciem niemożności powrotu do dawnego życia - nie robi nic, by zmienić swą sytuację, wyrwać się z impasu, stworzyć sobie na emigracji godziwe warunki. Idzie po najmniejszej linii oporu, wchodząc w środowisko londyńskich muzułmanów, chętnie udzielające wsparcia współwyznawcom i roztaczające nad nimi parasol ochronny. Do zmiany religijnej postawy nie skłania jej przełom duchowy, głęboka wiara czy miłość do Boga wyrażająca się chociażby w chęci doskonalenia samego siebie, dążenia do bycia lepszym. Nie zachodzą w niej wielkie wewnętrzne przemiany, tak typowe dla ludzi przeżywających rozkwit własnej religijności, widać jedynie zewnętrzne oznaki przynależności do grupy: hijab, uczestnictwo w modlitwach, celebrację świąt. Być może stąd powstało wrażenie, że zmiana postawy Najwy wynikała z pobudek stricte życiowych - bez muzułmanów, meczetu, lekcji Koranu byłaby samotną kobietą w wielkim mieście, anonimowym członkiem bezosobowej ludzkiej masy, jakich w Londynie tysiące.
Wiara to coś więcej niż wiedza teoretyczna, wyuczone cytaty, umiejętność znalezienia danego fragmentu w świętej księdzie czy zespół praktyk - to przede wszystkim silna uczuciowa więź z Bogiem, którego szanuje się, szanując siebie. Tutaj szacunku do siebie - mimo pozorów - zabrakło, zabrakło również tego rodzaju wiary, który pozwala podnieść się w razie upadku i iść naprzód bez względu na przeciwności.
"Minaret" skłania do refleksji, do przewartościowania własnej religijnej postawy. Zmusza do zastanowienia się nad życiem, słusznością dokonywanych wyborów, podejmowanymi decyzjami. Nigdy nie wiadomo, kiedy staniemy się uczestnikiem, nie tylko obserwatorem wydarzeń - a książka Leili Abouleli pokazuje nam, że lepiej wyciągnąć wnioski z cudzych błędów niż je powielać, i choćby dlatego warto się z nią zapoznać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.