Dodany: 13.03.2014 12:26|Autor: Lykos
Gdy zwoje przestano rozwijać, kodeks ratuje cywilizację
Tytuł eseju pań Świderkówny i Nowickiej jest grą słów. Z jednej strony oznacza, że będzie mowa o rozwoju książki, o jej przemianach i ulepszeniach, z drugiej – nawiązuje do zwoju, który był jej jedyną znaną formą przez długie wieki. Żeby zwój przeczytać, trzeba go było rozwinąć.
Autorki koncentrują się na książkach greckich i łacińskich. Do XVIII wieku wiedzieliśmy o książkach starożytnych niewiele, głównie to, co uczeni lingwiści wyczytali w zachowanych dziełach starożytnych. Odkrycia w Pompejach i Herkulanum dostarczyły licznych malowideł, wśród nich także takich, które pomagają nam w zrozumieniu, jak książka wyglądała, jak ją tworzono i jak z niej korzystano. Podobne dane przyniosły malowidła na ceramice, drobna plastyka i rzeźba nagrobna, pracowicie odnajdywane, odkopywane i gromadzone przez kolekcjonerów prywatnych i muzea – na ogół już w wieku XIX i później.
Znaleziska książki antycznej długo były rzadkie, a nieliczne relikty na ogół trudne do odczytania. Dopiero w XIX i XX wieku dokonano licznych odkryć zwojów papirusowych zachowanych w suchych piaskach egipskich, w tym – dzieł greckich. Udało się odzyskać liczne utwory zaginione jeszcze w starożytności, wśród nich tak ważne, jak "Ustrój Aten" Arystotelesa czy komedie Menandra, uważanego w czasach hellenistycznych i rzymskich za twórcę ważniejszego i ciekawszego od Arystofanesa (który to pogląd podzielam).
Ciekawa jest geneza kodeksu, tj. książki mniej więcej takiej, jaką znamy dzisiaj. Czy wywodzi się od poliptychu drewnianego z tabliczkami pokrytymi woskiem lub kredą? Wiele na to wskazuje. Choćby to, że poliptych przypominał pień – w wytwornej łacinie: caudex, co w wymowie ludowej brzmiało: codex (kodeks). Stanowił on w miarę wygodny nośnik bieżących notatek, a później – akt Senatu i dokumentów prawnych. Równolegle z powstaniem kodeksu, początkowo zapewne z kartkami papirusowymi, nastąpiło upowszechnienie pergaminu. Procesy te zaczęły się w epoce dominacji Rzymu, wyraźniej śledzimy je od II wieku p.n.Chr., a nabrały tempa po rozkrzewieniu się chrześcijaństwa. Pod koniec antyku kodeks pergaminowy wyparł ostatecznie zwoje papirusowe - był wygodniejszy, trwalszy i tańszy. Był też znacznie pojemniejszy.
Dalej autorki opisują rozwój czytelnictwa – mieli w nim swój udział zawodowi wydawcy oraz biblioteki publiczne, chociaż bardzo częste było przepisywanie książek dla siebie. Na marginesie aktualnej dyskusji na temat ile powinien zarabiać pisarz można przypomnieć, że w starożytności nie zarabiał nic – cały ewentualny zysk zgarniał wydawca, co najwyżej dzieląc się z księgarzem, jeśli sam nim nie był. Pisarzowi pozostawała tylko sława.
Książki łacińskie zaginęłyby, gdyby nie dzieło ich przepisywania na pergamin, zainicjowane w VI wieku przez Kasjodora i św. Benedykta z Nursji, a kontynuowane przez benedyktynów. Upadek Konstantynopola z jednej strony dopełnił katastrofy ksiąg greckich, ale z drugiej – te uratowane przez uciekinierów stały się jednym z głównych źródeł renesansu i epoki nowożytnej, najpierw w Italii, a później w reszcie Europy Zachodniej.
Pracę Świderkówny i Nowickiej czyta się dobrze, urozmaicają ją liczne i na ogół przejrzyste ilustracje, a także ciekawostki. Np. okazuje się, że już w starożytności pojawił się problem, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, przywłaszczania sobie cudzej własności intelektualnej. Marcjalis, poeta rzymski żyjący w I wieku, prawdopodobnie jako pierwszy użył na określenie sprawcy takiego czynu terminu "plagiarius", oznaczającego uprzednio wyzyskiwacza i handlarza niewolników.
Gorąco zachęcam do lektury. W końcu ta książka podejmuje tematykę, która powinna być bliska użytkownikom Biblionetki, przy tym podaną smakowicie i interesująco.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.