Dodany: 18.03.2009 18:28|Autor: misiak297

Książka: Kraina śniegu
Kawabata Yasunari

1 osoba poleca ten tekst.

Podglądając przez shoji...


Muszę przyznać, że coraz częściej na swojej czytelniczej drodze stwierdzam: "Ile książek, tyle klasyfikacji". Nie odkryję Ameryki pisząc, że każda z książek jest odrębnym światem, w pewnym sensie zupełnie autonomicznym. Trudno jest mi poddać klasyfikacji "Krainę śniegu". Czasem zdarza się, że skłonność do metaforycznego określania lektur bierze u mnie górę nad tendencją studenta filologii polskiej do podania konkretnej informacji. Jak zatem określiłbym powieść Kawabaty? Jest jak zanurzenie się w lodowatej, krystalicznie czystej wodzie...

Wydaje mi się, że "Kraina śniegu" należy do tych książek, których się nie pochłania, a które się sączy jak jakieś wykwintne wino, delektując się specyficznym smakiem. Sprawne pióro Autora sprawia, że nietrudno oderwać się od rzeczywistości, dać się porwać opowiedzianej historii. Takie poczucie oderwania potęguje zapewne fakt umieszczenia akcji w Japonii, wydającej się równie odległą co Księżyc. Możemy poznać zupełnie inną kulturę, inny rodzaj ludzkiej mentalności. Możemy dać się temu uwieść - uciec na krótko od gotującego się obiadu, nieodrobionych lekcji, niezapłaconych rachunków telefonicznych, zobowiązań towarzyskich i innych codziennych spraw. Czeka na nas wiecznie zaśnieżona kraina z rekwizytami, których nie spotkamy w naszym europejskim świecie - z ogrzewaniem nóg przy kotatsu, ubieraniem się w haori czy grą na instrumencie samisen.

Czytając tę książkę można odnieść niezwykłe wrażenie... podglądania kochanków. Bo ona przecież opowiada o miłości przybyłego z Tokio wielkomiejskiego Shimamury i prowincjonalnej gejszy Komako. Właściwie nie znajdziecie tam akcji (najwięcej jest w tekście dialogów) - a za to wiele pięknych, głęboko poruszających scen. Relacje między dwojgiem ludzi, powstawanie miłości, umacnianie jej fundamentów zostało przedstawione w tak intymny (a jednocześnie przecież głęboko emocjonalny) sposób, iż czytelnik wydaje się intruzem skrytym za jakimś shoji. A jednak chce się tam pozostać...

Jedno z uczuć, jakie na pewno nie omijają przy czytaniu to wyciszenie - potęguje je (obok intymnych relacji Shimamury i Komako) wszechobecny śnieg. Śnieg przecież wycisza, zakrywa pewne sprawy, daje o nich zapomnieć. Zresztą dużo jest symboliki u Kawabaty - nie zawsze dla nas, Europejczyków, czytelnej. To pozostawia zresztą pole do interpretacji... Co oznacza droga mleczna wijąca się na niebie na ostatnich stronach powieści? A pożar, który nagle wybucha? Dlaczego przez tyle stron przewijają się tam ćmy? Myślę, że w tym przypadku możliwość indywidualnego ich rozumienia daje nam może nawet pewną przewagę nad rodzimymi czytelnikami Kawabaty.

Jeżeli chcecie przeżyć gorące emocje ubrane w najkunsztowniejszą, niemal poetycką formę, jeżeli macie ochotę poznać zupełnie inną kulturę, aby przekonać się, że takie uczucia jak miłość bez względu na miejsce są zawsze takie same - wybierzcie się do krainy śniegu... To na pewno będzie niezapomniana podróż.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2619
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 19.03.2009 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę przyznać, że coraz ... | misiak297
Jakoś mi bardzo nie po drodze z mentalnością Japończyków i praktycznie jedyne, co mi się udało na jej temat przyswoić, pochodzi z literatury autorstwa bywałych w tym kraju ludzi Zachodu albo bardzo już "uwspółcześnionych", z lekka kosmopolitycznych tamtejszych twórców (np. Murakamiego). Ale Twoja recenzja jest tak urocza i przekonywująca, że jeśli nawinie mi się pod rękę omawiana w niej powieść, skuszę się na kolejną próbę poznania obcego mi świata...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: