Dodany: 11.03.2009 22:06|Autor: Pat'Olog

Spotkanie w Amsterdamie


Suzan czuła jak łza wydobywająca się z kącika oka, zaczyna powoli spływać po jej policzku. Wolno, bez pośpiechu, zakradała się w każdy zakamarek rysów jej twarzy- począwszy od dołeczka na policzku, przez bliznę po kolczyku nad górną wargą, aż po bruzdę w brodzie. I właśnie tu kończyła swój bieg, skapując i dając się pochłonąć jasnoróżowej spódnicy Suzan.
Kiedy to się stało? Czy to możliwe, żeby aż tyle jej umknęło? W którym momencie zaczęła się jej podróż, która doprowadziła ją tu- na skraj szaleństwa? Wypiła kolejny łyk Budweisera i niedostrzegalnym ruchem otarła następną łzę, która zapewne chciała dołączyć do swojej poprzedniczki.
Musisz być silna - mówiła sobie w myślach - powiesz mu to co trzeba i już...
Po raz kolejny złapała się na tym, że powtarza sobie w głowie mowę, którą przygotowała poprzedniego dnia. Zaczęła się właśnie zastanawiać czy nie zapłacić i nie wyjść z powrotem na zewnątrz. Tak bardzo chciała znów poczuć w płucach to orzeźwiające amsterdamskie powietrze, tak czyste ze wydawało się nierealne. Chciała by podmuch jesiennego wiatru znów przeczesał jej krótkie miedziane włosy.
Nie zdążyła się jednak zdecydować na ucieczkę, bo w tej samej chwili dojrzała w tłumie czarną, skórzaną kurtkę. Był to tylko moment, mrugnięcie oka, ale ona wiedziała, że to właśnie mężczyzna na którego czekała.
Zmierzał w jej kierunku z głową wysoko podniesioną do góry, wyprostowany, pełen gracji. Gdziekolwiek się pojawiał budził respekt- tego nie dało się ukryć. Jego czarne włosy poruszane były jakąś niewidzialną siłą. Oczy jak zwykle lśniły tym samym blaskiem. Obcisłe spodnie uwydatniały jego muskularne nogi i trzeba było przyznać, że tak samo w jak i bez nich wyglądał oszałamiająco.
Gdy usiadł naprzeciwko niej, wszystko to co tak skrzętnie układała w swojej małej główce: cała przemowa, pomysły- ulotniły się w jednej chwili. Patrzył na nią z nieukrywanym zaciekawieniem. A może to było zażenowanie? Albo co gorsza niechęć? Była z nim tak długo, a nie potrafiła odczytać nic z jego twarzy. Dla niej zawsze pozostawała nieprzeniknioną. Za to zapewne jego żona wiedziała wszystko- żony już takie są.
Patrzyli na siebie, oboje oczekiwali słów które miały zostać niewypowiedziane.
Aż w końcu, jak to już wcześniej bywało, zaczęli mówić jednocześnie: z całego potoku słów dało się tylko wychwycić:
-...jestem w ciąży....
-...wracam do żony...
-...to Twoje dziecko...
-...żegnaj Suzi.
Oboje urwali w pół słowa. Dla nich czas jakby stanął w miejscu. Nie liczyło się to, ze kelner krzyczał coś po holendersku, ani to że odłamki rozpitej butelki wbijały się Suzan w rękę. Nie liczyło się nic. Nic oprócz sensu słów, którego żadne z nich wolałoby nie poznać.
Nagle świat stał się szary, potem przyśpieszył i zwolnił w jednej chwili. Potem znów napływ kolorów, coraz to intensywniejszych. W końcu tak jaskrawych, że aż nie do wytrzymania...
Suzan poczuła, ze zapada się w głąb siebie, w ciemność.
I w tym momencie pękło jej serce.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1408
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Zoana 12.03.2009 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Suzan czuła jak łza wydob... | Pat'Olog
To Twoje? Ładne. :)
Brakuje kilku przecinków i gdzieś tam wypatrzyłam literówkę, ale to szczegóły. ;)
Użytkownik: Pat'Olog 12.03.2009 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To Twoje? Ładne. :) Brak... | Zoana
Moje moje;) Musze poprawić, bo te szczegóły sie na całość składają - dziękuję ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: