Mały Książę-cudowny przyjaciel?
Witajcie. Chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat książki.
Po raz pierwszy sięgnęłam po nią w 6 klasie szkoły podstawowej i przyznam, że wtedy nie do końca ją zrozumiałam. Nie wiedziałam co jest w niej takiego, że tak wiele osób po nią sięga i dyskutuje na jej temat. Kiedy po raz drugi przeczytałam ją bodajże w 2 klasie gimnazjum (z przyczyn koniecznych-była moją lekturą), zrozumiałam o co w niej tak naprawdę chodzi.
O małego, delikatnego chłopca, który starając się zrozumieć Różę i poznać świat, wyrusza w podróż po innych planetach. Spotykając wiele stworzeń zauważa, co jest dla niego ważne. A raczej, co jest najważniejsze- ukochana Róża, kwiat, który pozostawił bez opieki na małej planecie, pełnej niewyczyszczonych kraterów i małych baobabów.
Książka zainteresowała mnie i nieraz cytuję ją w różnych pracach. Taka mała, trochę filozoficzna baśń, bo bez problemów można ją tak nazwać.
Jednak czegoś w niej nie rozumiem. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to książka realistyczna, ale dlaczego autor opisał życie małego chłopca, który tak na dobrą sprawę, nie rozumie jeszcze wielu rzeczy. A ten tu, kończy swoje życie na Ziemi by wrócić duchem na swoją małą planetkę. Czy zdawał sobie sprawę, co robił?
Mimo wszystko, uwielbiam tą krótką opowieść o Małym Księciu.
Pozdrawiam:)