Dodany: 08.12.2004 13:21|Autor: mchpro

Recenzja - Gazeta Wyborcza


To było marzenie PRL-owskich nastolatków. Podróżować po świecie tak jak Tomek, bohater serii powieści Alfreda Szklarskiego. Było mu czego zazdrościć!

W "Tomku w krainie kangurów" (1957) 14-letni bohater opuszcza Warszawę, by w 1902 r. przez Wiedeń pojechać do Triestu na spotkanie z ojcem, a stamtąd popłynąć na wyprawę do Australii! Gdy ją zakończy, uda się do szkoły do Londynu! Jakiś niezorientowany politycznie młodzieniec, czytając o tym, zwłaszcza w przygnębiających czasach późnego Gomułki, mógł zawołać: - Skoro takie rzeczy były możliwe w czasach zaborów, a teraz nie są, to ja chcę powrotu zaborów!

Alfred Szklarski (1912-92) napisał osiem książek o Tomku. Dziewiątą - "Tomek w grobowcach faraonów" (1993) - na podstawie materiałów pozostałych po śmierci pisarza przygotował do druku Adam Zelga. Wszystkie są powieściami przygodowo-dydaktycznymi, w których pierwszy element ma się do drugiego jak 70:30. Co stanowi wątek przygodowy pierwszego tomu? Tomek zabija tygrysa bengalskiego, który uwolnił się z klatki, poluje na kangury, ratuje córkę australijskiego ranczera (która w przyszłości zostanie jego żoną!), no i wpada w łapy poszukiwaczy złota... Jak Szklarski to opisuje? Z emfazą, którą najlepiej oddają zdania takie jak to: "Żółte ślepia tygrysa błyskały gniewnie, szczerzył lśniące białe kły i dzikim pomrukiem groził natrętom".

Przygody są tu jednak przetykane "wykładami". Szklarski był propagatorem wiedzy, zwłaszcza geograficznej. Jednak czasem robił to w sposób nieco sztuczny. Jak? Któraś z postaci (najczęściej dociekliwy Tomek) zadaje innej, lepiej poinformowanej pytanie - np.: "Jakie jeszcze zwierzęta żyją na Cejlonie?" albo "Co to jest cyklon? Jeśli dobrze pamiętam, to ma coś wspólnego z ciśnieniem powietrza?" - po którym następuje sążnista odpowiedź zaczynająca się mniej więcej tak: "Oczywiście, mój chłopcze! Przecież rodzina zwierząt workowatych skaczących obejmuje szereg podrodzin...". Dorośli bohaterowie Szklarskiego to chodzące encyklopedie. Wiedzą wszystko - a to o Kanale Sueskim, a to o Pawle Edmundzie Strzeleckim, a to o australijskim telegrafie. Co charakterystyczne, postać przystępująca do "wykładu" wyciąga zwykle z kieszeni fajkę i nabija ją tytoniem. Założyłbym się (a nie mam żadnej wiedzy na ten temat), że Szklarski też palił fajkę.

Gdy przed ponad 20 laty czytałem książki o Tomku, zapadło mi w pamięć, że Szklarski urodził się w Chicago. Sądziłem, że sam sporo podróżował. Okazało się jednak, że nie był to obieżyświat w stylu Arkadego Fiedlera. Pisząc w zaciszu domowym, posiłkował się numerami "National Geographic" i literaturą fachową. Od 1954 r. pracował jako redaktor w wydawnictwie Śląsk.

W "Tomku w krainie kangurów" cztery główne postaci są porównane do muszkieterów Dumasa. Całkiem słusznie. D'Artagnanem byłby oczywiście Tomek - sympatyczny, ale chwilami denerwujący - jako taki mały-dorosły. "Ileż to zarozumiałości w tym pędraku" - złości się Bentley, ich australijski przewodnik. Atos to Jan Smuga, zawodowy łowca, od którego "pachnie dżunglą". Tomek we wszystkim go naśladuje, także w jedzeniu zupy: "Udało mu się nawet wyprzedzić Smugę o kilka łyżek, lecz radość jego zmieniła się w przerażenie, gdy spostrzegł, że podróżnik nalewa sobie na talerz drugą porcję". Najgorzej jest z ojcem Tomka - geografem Andrzejem Wilmowskim - jako Aramisem. Chyba że jego rodzicielską surowość uznać za odpowiednik bigoterii muszkietera, który został ostatecznie generałem zakonu jezuitów. Za to nie ma najmniejszej wątpliwości, że Portosem jest jowialny olbrzym, bosman Tadeusz Nowicki z Powiśla. Jego odzywce "Słuchaj no, brachu" trudno się oprzeć, podobnie jak jego gustom ("Nie przekonasz mnie pan, że prawdziwy rum jamajka nie jest najlepszy na wszelkie choróbska i zmartwienia"). To zresztą reguła - ilekroć Tomek (zwłaszcza gdy nieco dorośnie) jest w towarzystwie bosmana, wiadomo, że będą emocje (i to z tych zdecydowanie męskich) oraz... uśmiech.

[Autor: Jacek Szczerba]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 41426
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: teodoryk 10.12.2005 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To było marzenie PRL-owsk... | mchpro
Z tym późnym Gomułką to chyba pan Redaktor przesadził, raczej wczesny Gierek (ale pewności nie mam, może któryś z PT Biblionetkowiczów uściśli, ja czytałem "Tomki" w 1972-73 roku :) Byli czasy :) Teraz tych "wykładów" np. o Strzeleckim faktycznie nie da się czytać a kiedyś ho ho :)
Użytkownik: jakozak 10.12.2005 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym późnym Gomułką to c... | teodoryk
Teodoryku, przecież tam jest data 1957. Czytałam Tomka mieszkając jeszcze w Starachowicach, a wyjechałam stamtąd na zawsze w roku 1968.
Nie będę komentować recenzji. Czytałam Tomki z zapartym tchem. Wszystkie. Podobały mi się bardzo. Uczyły wiele dobrego: szlachetności, dobroci, lojalności. Dawały dużo wiedzy. Nie widzę w tym nic złego.
Poczytuję sobie czasem i teraz Tomka. Nie jest zły. Lepszy od wielu obecnych ulepiaczy.
Użytkownik: teodoryk 10.12.2005 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Teodoryku, przecież tam j... | jakozak
Ok, nie byłem pewien - i nie sprawdziłem tego- stąd moja pomyłka. Nie miałem pojęcia, że Tomek jest starszy ode mnie :)
I pominąwszy manierę dydaktyczną jest "w porzo" :)
Użytkownik: jakozak 10.05.2006 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok, nie byłem pewien - i ... | teodoryk
Maniera dydaktyczna dawała wiele dobrego. :-)))
Użytkownik: Arek Tomasz 10.05.2006 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym późnym Gomułką to c... | teodoryk
Bez przesady z tą " manierą dydaktyczną".Zawsze uważałem że Szklarski świetnie wplata różnego rodzaju informacje do swoich książek!Wzbudza zaciekawienie czytelnika i przekazuje naprawdę rzetelne informacje. Nie robi tego nachalnie, na pewno niejedną młodą osobę zainteresował poszerzeniem swej wiedzy na różne tematy z zakresu historii czy geografii.
Użytkownik: teodoryk 21.06.2006 20:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez przesady z tą " ... | Arek Tomasz
Hm, czternasto- czy szesnastoletni chłopak wygłaszający wykład "z biodra" o Pawle Edmundzie Strzeleckim czy innym Mungo Parku to co Twoim zdaniem jest? Opowiadanie anegdot? ;)
Użytkownik: Arek Tomasz 17.08.2006 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, czternasto- czy szesn... | teodoryk
Chłopak po prostu ma dużą wiedzę...Interesują go tematy związane z odkrywcami, podróżnikami polskiego pochodzenia więc bardzo dużo na ich temat czyta.Wcale bym się nie zdziwił gdyby nawet tak młoda osoba, posiadała taki zasób informacji.
Użytkownik: nola 17.08.2006 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Chłopak po prostu ma dużą... | Arek Tomasz
Zgadzam się:) Przeczytałam wszystkie tomy mając ok. 12 lat i, pomimo tego ze jestem dziewczyną, najbardziej podobały mi się właśnie te dydaktyzne fragmenty. Tomek to taki pasjonat, nic więc dziwnego, że miał w głowie tyle informacji. Co więcej przypominał mi wtedy kolegę z klasy- on też interesował sie geografią i zaskakiwał wszystkich rożnymi ciekawostkami.
Użytkownik: Tiste Andii 29.10.2022 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, czternasto- czy szesn... | teodoryk
Tyle, że osobą wygłaszającą ten "wykład" nie był nastolatek (czyli tytułowy Tomek) a Karol Bentley.

Miał on kilka powodów by szerzej zainteresować się postacią Pawła Strzeleckiego. Jego matką była Polką, a jego dziadek (Polak) brał udział w jednej z wypraw Strzeleckiego, w domu wiele opowiadano o polskim podróżniku. Według rodzinnej famy dziadek miał się wzbogacić na złocie, a miejsce jego wydobycia miał mu zdradzić właśnie Strzelecki.

Kiedy Bentley opowiadał Tomkowi o jednej z wypraw Karola Sturta, wspomniał o przekroczeniu rzeki Strzeleckiego, wtedy Tomek powiedział:
"— Och, proszę pana! Wymienił pan nazwę rzeki, która przypomniała mi znanego polskiego podróżnika — zawołał Tomek. — Jak słyszałem, dokonał on ważnych odkryć w Australii. Czyżby Paweł Edmund Strzelecki również urządzał wyprawy w głąb lądu?".

Ot i cały "wykład z biodra" Tomka...
Użytkownik: p.a. 01.08.2008 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To było marzenie PRL-owsk... | mchpro
Ogromne rozczarowanie. W dzieciństwie przeczytałem większość "Tomków" i chociaż nie ceniłem ich tak wysoko, jak np. książek Nienackiego, wspomnienia zachowałem jak najbardziej przyjemne. Niedawno czytałem tę właśnie, pierwszą pozycję z cyklu i... nie potrafiłem przezeń przebrnąć. Dydaktyczny smrodek to jedno, ale książka jest cokolwiek nudnawa...wkrótce może zamieszczę tu swoją recenzję. W każdym bądź razie...Na podstawie wspomnień z dzieciństwa wystawiłem książce 4. Po ponownej lekturze obniżyłem o dwa punkty...
Użytkownik: embar 01.08.2008 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromne rozczarowanie. W ... | p.a.
Mnie się tam Tomek podobał choć teraz nie mogę się oprzeć wrażeniu, że był gejem ;) Jakoś te jego stosunki z Sally mnie nie przekonują. Ale wyczytałam wszystko świetnie sie bawiąc i w krainie kangurów i na tropach Yeti :D Cóż, nie było wtedy cyfrowego Discovery Chanel :D
Użytkownik: nyxe 14.05.2009 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromne rozczarowanie. W ... | p.a.
Jako nastolatka (nie przeszło mi do tej pory a minęło już prawie ćwierć wieku) kochałam słowo pisane. Dydaktyzm zawarty w powieściach jest dla dziecka, ciekawego wiedzy i nowinek, których musiało by szukać w innym przypadku w wielu źródłach, drogą na skróty. Pomocą która na prawdę nie przeszkadza. Właśnie książki Szklarskiego zainteresowały mnie wieloma tematami. Historią Polski i nie tylko, geografią, przyrodą i co może nie jest oczywiste prawem (ale to inna historia). Niedawno czytałam "dla przypomnienia" kilka "Tomków". Mam niesamowity sentyment do tej akurat serii, za otworzenie oczu na świat, za inne może lepsze postrzeganie tego co się znajduje wokoło. Jako osoba dorosła mogę powiedzieć jedno - każdy z tomów jest zbyt krótki.
Jeśli dydaktyka zawsze była by ubrana w tak barwne opowieści to może istniała by szansa na więcej Einsteinów?
Idealistyczne podejście? Może ale wydoroślenie zmieniło u mnie tylko punkt widzenia na wartości które książka sobą przedstawia - kiedyś nie widziałam, że książka uczy, była po prostu ciekawa a teraz... No cóż. Koledzy z klasy mojej 16-to letniej córki piszą recenzje z książek Szklarskiego na zaliczenie. Zatem chyba, tak mi się przynajmniej wydaje, zastanawianie się nad wadami lub zaletami serii są bez sensu - nawet ta "oblatana" z komputerem dzisiejsza młodzież umie docenić coś co jest ciekawe. A przecież podobno czytanie książek wyszło z mody. Jeśli twórczość Alfreda Szklarskiego obroniła się przed niszczącym wpływem czasu, przekonań czytelników i się nie zestarzała to z czystym sumieniem polecą Jego twórczość wnukom, tak jak to zrobiłam w przypadku moich dzieci. Tylko więcej będę musiała wytłumaczyć gdy będą czytały o zaborach. Właśnie dzięki Tomkom historia stała mi się bliska.

Pozdrawiam.
Użytkownik: p.a. 14.05.2009 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako nastolatka (nie prze... | nyxe
Tylko że problem polega na tym, iż z tego "Tomka" najbardziej zainteresowały mnie przygody... Strzeleckiego, a to już chyba niekoniecznie dobrze. A rozczarowanie odczułem przede wszystkim dlatego, iż jako "nie-dziecko" nie znalazłem w książce prawie niczego godnego uwagi, że ten "powrót do przeszłości" okazał się być gigantyczną pomyłką. I chociaż chętnie wracam do Nienackiego, Niziurskiego czy Ożogowskiej, to do Szklarskiego chyba nie mam po co. Faktycznie nie zmienia to jednak faktu, iż dzisiejsi 16-latkowie mogą znaleźć w tych książkach coś dla siebie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: