Dodany: 05.12.2004 13:30|Autor: smellycat

Książka: Kwietniowa czarownica
Axelsson Majgull

1 osoba poleca ten tekst.

"Tak to jest, kiedy znika nadzieja. Więdnie się"


Wchodzimy do pokoju Cioci Ellen i widzimy postawione na półeczce zdjęcie, na którym trzy dziewczynki siedzą na wiśni. Sukienka Birgitty, uwieczniona na tej fotografii, została pokolorowana na różowo. Różowy był także sweter, który Margareta podarowała pewnego razu swojej siostrze. Ale poza tym nic, co zostało przedstawione w tej opowieści, różowe nie było. Ani życie Christiny w Postindustrialnym Raju, ani pozbawione miłości życie Margarety, ani życie staczającej się na dno Birgitty, a już na pewno nie życie kalekiej Desirée.

Majgull Axelsson nie pokazuje nam pięknego świata, nie pokazuje nam szczęścia. Ale czy otaczający nas świat jest piękny?

"Trzy kobiety urodziły dzieci.
Aj, powiedziała Astrid, aj, powiedziała Ellen, aj, powiedziała Gertrud.
Ajajajaj.
Położna się odwróciła. Bęc-bęc-bęc-bęc!
Urodziło się czworo.
Jedno zostało na podłodze. Czyje jest to brzydkie dziecko?
Co za wstyd! Co za wstyd! Nie chciał jej nikt!"

Tytułową "kwietniową czarownicą" jest Desirée. Żyje ona w poczuciu, że jedna z sióstr ukradła jej życie... tylko która? Żeby się o tym przekonać, nasza bohaterka musi wykorzystać swój wyjątkowy dar. Kwietniowe czarownice potrafią podróżować, nawet jeśli nie potrafią się poruszać. Wykorzystują inne stworzenia, żeby ich dusza mogła zobaczyć świat...

I na tym skończę! Mogłabym zagłębiać się zarówno w treść "Kwietniowej czarownicy", jak i refleksje, jakie opowieść ta wzbudziła w moim serduszku. Ale nie zamierzam pisać nic więcej, poza tym, że książkę tę polecam. Z całego serca.

"Potem położyłabym na jego szali drugą kulę. - To gorycz. Też jestem winna. [...] Gorycz to powikłanie pochorobowe. Dotyka tych, którzy nie mogą się wypłakać do końca. Przyszło mi żyć w czasach nie uznających smutku, w czasach poszukujących problemów. Z problemami jest łatwiej, można im zaradzić. Smutki trzeba przeżyć, poza tym udzielają się innym i budzą lęk, dlatego ludzie gotowi są na wszystko, by tylko je w innych uśmierzać. Kłamią. Moralizują. Zagłuszają krzykiem i donośnym śmiechem. Ja miałam wiele powodów do smutku i to ich wystraszyło i rozeźliło. Byli na mnie źli, ponieważ znalazłam się w beznadziejnej sytuacji. Dlatego miałam być wdzięczna za to, że dostaję jedzenie i ubrania, miałam zaakceptować swój los i być realistką, a z czasem traktować swoje kalectwo jak coś mało praktycznego, ale przecież nietragicznego. Tymczasem to była tragedia! Tragedią jest nie chodzić i nie mówić, to znacznie więcej niż mało praktyczny stan. Każdy powinien mieć prawo wznieść pięści ku niebu na oczach całego świata, złorzeczyć i przeklinać, krzyczeć, miotać się, wierzgać i walić rękami w ziemię i płakać, dopóki oczy nie pozbędą się wszystkich łez. Dopiero wtedy można zobaczyć świat, można śledzić wzrokiem mrówkę dźwigającą źdźbło trawy, można się pogodzić z tym, że choć więcej od życia nie dostaniemy, i tak to, co mamy, to też dużo. Dopiero wtedy można zrozumieć, że samo istnienie jest szczęściem". (fragment książki)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9525
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: plectrude 15.11.2007 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Wchodzimy do pokoju Cioci... | smellycat
Świetnie ujęte
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: