Dodany: 31.12.2008 20:17|Autor: Marylek
Niesłusznie zapomniana
"Wczorajsza młodość" to opowieść dla młodzieży o przedwojennej nauczycielce języka polskiego i jej uczniach. Akcja rozgrywa się w latach trzydziestych ubiegłego wieku, główna bohaterka, Ewa pracuje kolejno w trzech gimnazjach na lubelskiej prowincji: koedukacyjnym, męskim i znów koedukacyjnym, ale już na stanowisku dyrektora - i na trzy części, poświęcone tymże trzem etapom jej życia, podzielona jest powieść.
Ewa to taki człowiek, jakiego każdy chciałby znać i taki nauczyciel, jakiego każdy chciałby mieć: entuzjastka swojego zawodu, życzliwa wszystkim wokół, szczerze zainteresowana i pracą, i problemami pozaszkolnymi uczniów, to nie tylko nauczyciel, ale również wychowawca, pedagog, przyjaciel młodzieży. Na początku książki jest młodziutką, naiwną, pełną ideałów osobą, która powoli, w miarę nabywanych doświadczeń zmienia się, dojrzewa, momentami trochę gorzknieje. Jest niesamowicie wręcz oddana swojej pracy, jej życie osobiste schodzi na plan dalszy, praca i działalność proszkolna wypełniają całe jej życie. To, co jest w niej zachwycające, to stosunek do uczniów i pasja, z jaką podchodzi do każdego zadania. Nie wiem, czy jest to postać realna, czy byli kiedyś rzeczywiście tacy nauczyciele?
Ewa otoczona jest koleżankami i kolegami "po fachu", tworzącymi galerię postaci różnorodnych, barwnych i nie zawsze sympatycznych. I to jest na pewno realne.
Szkoła ówczesna i dzisiejsza to dwa różne światy: inna obyczajowość, inny kontekst historyczny (widmo wojny na horyzoncie), wielonarodowość, wielowyznaniowość, inny stosunek do samej wiedzy; ale to również podobieństwa: emocje, problemy z kolegami, nauczycielami, nielubianymi przedmiotami. Dlatego książka może i dziś być bliska wielu uczniom, dla nich wszak była pisana. Co uderza przy próbie porównania, to jakość ogólnego wykształcenia i kultury: są nazwiska, utwory literackie, pieśni, trendy, których po prostu nie można nie znać, nie da się, nie wypada. Czy są dziś jeszcze tacy uczniowie?
W ostatniej części książka zaczyna ocierać się o politykę, trochę to trąci myszką, momentami drażni. Ale tylko trochę. Ewa jest osobą tak sympatyczną, że jesteśmy skłonni darować jej te niepotrzebne rozważania o "sprawie". Jest ich zresztą niewiele.
W sumie, "Wczorajsza młodość" to piękna, nostalgiczna książka, niesłusznie zapomniana w czasach dominacji szybkości i zmian. Warto obejrzeć się, popatrzeć, wszak tacy byliśmy jeszcze wczoraj...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.